- Cały czas śniegu jest niewiele. Cała nartostrada z Kasprowego do Kuźnic jest usłana kamieniami. Można przejechać, ale sprzęt ucierpi. Można pójść na Halę Kondratową. To bardzo ładna wycieczka. Można też pójść wyżej na Przełęcz Kondracką. To już pokaźny szczyt dla wytrawnych narciarzy. Cały czas wystają tam kamienie. Można zjeżdżać, ale żlebami, gdzie śnieg został nawiany - mówi Mateusz Mróz, jeden z miłośników tej formy zimowej aktywności.
Rzeczywiście pokrywa śnieżna, nawet w Tatrach zmniejsza się w zastraszającym tempie. "Właściwie chodzimy po kamieniach przykrytych 5 centymetrami śniegu. Dla sprzętu to zabójstwo. Jak ktoś chce sobie zniszczyć narty to może iść" - podkreśla Andrzej Mikler, ratownik TOPR
Średnia pokrywa śnieżna w Tatrach to kilkanaście - kilkadziesiąt centymetrów. W żlebach nadal zalega sporo ciężkiego śniegu i stąd obowiązuje obecnie drugi stopień zagrożenia lawinowego. Powinni o tym pamiętać zarówno piesi turyści, jak i narciarze skiturowi.
(Przemysław Bolechowski/ko)