Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem ruchu Kukiz’15, Norbertem Kaczmarczykiem.

 

Poseł PSL Marek Sawicki mówił wczoraj, że trwają rozmowy z Kukiz’15 o wspólnym starcie w ramach Koalicji Polskiej. Na ile realna wydaje się panu ta koalicja?

- Rozmowy z ugrupowaniami różnych opcji trwają od końca wyborów do PE. Paweł Kukiz rozpoczął rozmowy od debaty na temat ordynacji wyborczej, przyszłości Polski. Cały czas to było relacjonowane. Nasze rozmowy są w eterze. Nic nie ukrywamy. Pokazujemy, jak rozmowy przebiegają. Moim zdaniem sprawa wygląda tak, że jako Kukiz’15 możemy wystartować sami. Pokazaliśmy to w wyborach parlamentarnych, samorządowych i do PE. Wybory możemy zorganizować, chociaż nasze ugrupowanie jest świeże. Mamy jednak mocne struktury.

 

Co z tymi ludowcami?

- Właśnie. Często ugrupowania są zmuszone do łączenia się w bloki. Nie można pozwolić, żeby praca obywateli była zagrożona. Jeśli Kukiz’15 oscyluje na granicy progu wyborczego. Obecny system wyborczy powoduje, że jak się jest poniżej progu, nie wprowadza się parlamentarzystów. Czy Kukiz’15 może sobie na to pozwolić? Ja uważam, że nie jesteśmy na tym etapie, byśmy wychodzili z Sejmu, że będziemy tylko pikietować pod Sejmem. Nadal możemy wprowadzać posłów do Sejmu. Trzeba to mądrze przygotować.

 

Elektoraty Kukiz’15 i PSL się znoszą czy dodają? Jeśli weźmiemy ostatnie sondaże to wynika z nich, że 3%+6% da 9%?

- Działania PSL w tej kadencji pokazują, że są ustawy zbieżne z programem Kukiz’15. Jest emerytura bez podatku, ordynacja mieszana. Jakbyśmy mieli inny system wyborczy… Wczoraj rozmawiałem z Adrianem Zandbergiem. On miał ostatnio 50 tysięcy głosów w wyborach do Sejmu. Ja 9 tysięcy. Ja jestem posłem, on nie. Rozmawiamy, bo jesteśmy w patologicznym systemie. Osoby, które mają tyle głosów, nie dostają się do Sejmu. My chcemy iść z ugrupowaniami, które odblokują scenę, żeby ordynacja mieszana weszła w życie, żeby podwyższyć kwotę wolną od podatku, żeby była emerytura bez podatku. Chcemy, żeby młodzi przedsiębiorcy mieli niższe podatki, żeby nie byli tylko wyciągani z rynku.

 

Kukiz’15 pytał internetowo swoich wyborców o koalicjanta. Jak wskazali wyborcy?

- Wyborcy najpierw postawili na Rewolucję Mariusza Maxa Kolonko. W drugiej kolejności na ugrupowania związane z Konfederacją i Ruch Narodowy. W tym sondażu PSL wypadło najsłabiej. Po to był on robiony, żeby Paweł Kukiz wiedział, jak prowadzić rozmowy. My nie chcemy stać pod Sejmem i pikietować. Mamy potencjał, żeby wprowadzać posłów.

 

Ten sondaż przekreśla ludowców?

- Nie, ale wyznacza, w jaki sposób powinny być prowadzone rozmowy, na czym się skupić w koalicjach. Bardziej trzeba mówić o swojej narracji. Kukiz’15 to wielka wartość, trzecia siła w Sejmie. Wszyscy mówili, że to się nie uda. Dalej jesteśmy trzecią siła. Chcemy pracować w Sejmie. Potrzeba mądrych decyzji.

 

Co z pana punktu widzenia – osoby zajmującej się polityką rolną – jest do zaakceptowania, a co nie w polityce rolnej prowadzonej przez PSL?

- W polityce rolnej PSL najbardziej podoba mi się świeże spojrzenie szefa ludowców. On próbuje odbudować PSL na nowo. Są lepsze i gorsze momenty. Ten młody PSL ma szansę być na scenie. Dlatego są dobre aspekty. Kwestia emerytury bez podatku, 500+ na pierwsze dziecko, złotówka za złotówkę. Są dobre rozwiązania. Nie podobał mi się stary PSL z lat poprzednich, PSL różnych afer. Ugrupowanie dla rolników, ludowe powinno istnieć na scenie politycznej dla higieny pracy. Jeśli znaleźliby się tam rolnicy, ludzie znający się na tym… Ja należę do ugrupowania antysystemowego. Tu był problem PSL. Dlaczego ludzie tacy jak ja nie chcieli należeć do PSL kilka lat temu? Zapomniano o nas wtedy i o polityce rolnej. Teraz jest wola odbudowania ruchu ludowego. Jako Kukiz’15 mamy zbudowany program rolny. Możemy rozmawiać o programie, pokazać go. Jesteśmy przygotowani.

 

Z tego co pan mówi wynika, że porozumienie jest możliwe. Kiedy ostateczna decyzja?

- Z rozmów wynika, że w tym tygodniu jest możliwa decyzja. Rozmawiałem z politykami PSL, jak oni to widzą. Jest wola rozmów. To szczegóły. Często czegoś brakuje i może się nie udać. Nie można mówić, że jest koalicja. Rozmowy trwają. To odpowiedzialna decyzja. Decyzja się przesuwa. Z rozmów wynika, że pewnie do końca tygodnia decyzja powinna się pojawić.

 

Dla pana jest też to ważna decyzja. Startował pan z okręgu tarnowskiego. Do tej pory z tego samego okręgu startował szef PSL. To by oznaczało zmiany regionów...

- Wielcy liderzy zwykle biorą większe okręgi, żeby wzmocnić pozycję ugrupowania. Jestem odpowiedzialny za okręg tarnowski. Wezmę odpowiedzialność. Jestem gotowy liderować tej liście.

 

Parlament Europejski wybrał Ursulę von der Leyen na nową szefową Komisji Europejskiej. Ona w swoim przemówieniu mówiła między innymi, że priorytetem Unii będzie polityka klimatyczna, że do 2050 roku Europa powinna stać się neutralna emisyjnie. Jak pan przyjmuje to słowa?

- Z wielkim żalem. Myślałem, że porażka pana Timmermansa sprawi, że mniejsze państwa, nazywane krajami drugiej kategorii, będą docenione. Grupa Wyszehradzka postawiła na kompromis, ale nowa szefowa pokazuje, że nic z tego. Nie będzie się liczyć z mniejszymi państwami. Nie powinno się tak otwarcie mówić o klimacie, dekarbonizacji i praworządności w Polsce. Widzieliśmy wystąpienie pana Waszczykowskiego, Jakiego. Nie jest dobrze. Myślałem, że będzie współpraca, ale to się wylało. Polityka Angeli Merkel i Ursuli von der Leyen pokazuje, że dalej będą atakować Polskę.

 

Choć premier Morawiecki mówi, że jest umiarkowanym optymistą.

- Tak. Pamiętam wypowiedzi pani Leyen z przeszłości. One są ukrywane. Ona atakowała Polskę wcześniej. Myślałem, że ten kompromis będzie szanowany. Póki co nie widzę tej woli. Mam nadzieję, że ona się pojawi. Byłoby dobrze, żeby polscy eurodeputowani mówili jednym głosem. Sam fakt podważenia pana Timmermansa był bardzo ważny. Nie przegraliśmy jak 27:1. Pokazaliśmy, że możemy budować sojusze z państwami tej tak zwanej drugiej kategorii. Chcemy być szanowani. Mam nadzieję, że pani Ursula von der Leyen dojdzie do wniosku, że nie ma co zadzierać z krajami Wyszehradu.