Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Dlaczego w sprawach, które najbardziej nas dotyczą, zostawiamy decyzje innym?

Frekwencja w II turze wyborów samorządowych wyniosła 44,06 proc. W głosowaniu wybrano 748 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jacek Bańka rozmawiał na ten temat z prof. Radosławem Marzęckim, politologiem z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej.

Panie profesorze, martwi pana frekwencja w drugiej turze wyborów samorządowych?

Generalnie martwi, natomiast rozumiem ten mechanizm. Drugie tury bardzo często wykluczają znaczną część wyborców, którzy postawili na swoich kandydatów w pierwszych turach, oni się nie dostali do drugich tur, więc głęboki obowiązek obywatelski nakazujący uczestnictwo i zaangażowanie wyborcze powoduje, że część z tych wyborców chodzi do głosowania, wybiera z ich perspektywy może mniejsze zło, natomiast brakuje wewnętrznego motywatora wówczas dla znacznej części lokalnych społeczności. Pamiętajmy też o tym, że frekwencja w pierwszej turze nie była też wysoka, więc jest szereg powodów do zmartwień. Można byłoby się głębiej zastanowić, dlaczego tak się dzieje, że w wyborach lokalnych, które tak naprawdę najbardziej nas dotyczą, zostawiamy decyzję innym, tym bardziej zmobilizowanym, czasem to są grupy bardziej radykalne, natomiast znaczna większość, prawie połowa nie interesuje się sprawami lokalnymi.

Słaba frekwencja w II turze wyborów samorządowych. Najgorzej było w Czarnym Dunajcu

Poniedziałek, 2024.04.22

Mówimy o drugich turach wyborów wójtów burmistrzów i prezydentów. Wydawać by się mogło, że to są najbardziej spektakularne wybory.

One są mocno spersonalizowane, w największym stopniu też bazują na pewnych emocjach. To jest dosyć prosty wybór, w drugiej turze są znane nazwiska, najczęściej to są kandydaci czy kandydatki, które miały okazję pokazać swoje wizje miasta, zaprezentować swoje oferty polityczne, dlatego jest na pewno łatwiej. Natomiast bardzo często jest tak, że do tej drugiej tury wchodzą kandydaci, którzy nie byli brani pod uwagę w pierwszej turze, w związku z tym właśnie brakuje tego najważniejszego motywatora.

Średnia frekwencja to nieco ponad 44%, Kraków odrobinę lepszy - 45%, biorąc pod uwagę, że to koniec epoki prezydenta Jacka Majchrowskiego i wielka zmiana, która czeka miasto, to frekwencja niezadowalająca, to jest bardzo delikatne sformułowanie.

W Krakowie w 2018 roku też mieliśmy taki wzór, że w tej drugiej turze frekwencja była niższa, tak samo było w Małopolsce, w większości nawet tych dużych miast w drugiej turze mieliśmy mniejszą frekwencję. Teraz też zauważono, że tam, gdzie w drugiej turze nie było kandydata, kandydatki Prawa i Sprawiedliwości to frekwencja była też niższa. To jest zawsze może nie najsilniejszy gracz na lokalnej scenie politycznej, natomiast liczący się w Krakowie. Prawie 20% kandydat Prawa i Sprawiedliwości zdobył w pierwszej turze. Jeżeli ci wyborcy nie mają takiego motywatora jednoznacznego, czy głębokiej zachęty ze strony swoich kandydatów do uczestnictwa, a w Krakowie mieliśmy jednak taki dwugłos, szczególnie w ostatnich dniach, to mogło demobilizować część wyborców Prawa i Sprawiedliwości i ostateczny wynik, który w zasadzie wpisuje się w ten wzór z poprzednich wyborów samorządowych, czyli w drugiej turze mamy niższą frekwencję.

Prof. Radosław Marzęcki, fot. Jacek Bańka

Prof. Radosław Marzęcki, fot. Jacek Bańka

Co zdecydowało o wyniku wyborów w Krakowie?

Aleksander Miszalski zwyciężył niewielką przewagą, prezydent Majchrowski mówił jeszcze przed drugą turą, że posłowi Miszalskiemu uda się doczołgać do tego zwycięstwa i doczołgał się rzeczywiście.

Faktycznie tak to można metaforycznie ująć. Wyniki badań exit poll, które poznaliśmy wczoraj o godzinie 21:00, w zasadzie niczego nie rozstrzygały, ale zawsze to jest symboliczna psychologiczna przewaga tego, kto wygrywa. On się może pokazać w pierwszej kolejności w mediach, jako część sztabu wyborczego, która fetuje zwycięstwo. Później spływały wyniki z poszczególnych komisji wyborczych, Łukasz Gibała zyskiwał na początku przewagę, ale po północy, kiedy spłynęły wyniki z kolejnych komisji, kolejność się odwróciła, Aleksander Miszalski zyskał przewagę nad Łukaszem Gibałą, to już wiedzieliśmy w tym momencie, że prawdopodobnie tak się to skończy.

Aleksander Miszalski wygrał wybory na prezydenta Krakowa z wynikiem 51,04 proc. głosów

Poniedziałek, 2024.04.22

W odróżnieniu od pierwszej tury nie mieliśmy takich różnic między sondażowymi i ostatecznymi wynikami. Dlaczego niemalże dokładnie tak jak się to zakończyło, wykazał sondaż?

Druga tura zawsze jest łatwiejsza do prognozowania. To jest tylko dwóch kandydatów, więc wystarczy dobrze zaplanować próbę badawczą, łatwo się też te badania prowadziło, dlatego że nie było dużych kolejek w lokalach wyborczych, można było na spokojnie wszystko policzyć.

Porównując wynik z pierwszej i z drugiej tury to przewaga Aleksandra Miszalskiego w drugiej turze była minimalna. To znaczy, że przez dwa tygodnie nadrobił Łukasz Gibała swoją ciężką pracą czy po prostu no elektorat PiS posłuchał, choć nie cały, jak się wydaje i poszedł głosować na Łukasza Gibałę?

Trudno precyzyjnie wskazać, jednego czynnika na pewno nie było. Obaj kandydaci bardzo intensywnie pracowali, nie można powiedzieć, że któryś z nich odpuścił jakiś odcinek i to jest jego wina, że się udało bądź nie udało. Odbyło się kilka debat telewizyjnych, radiowych, w których kandydaci bardzo dobrze moim zdaniem zaprezentowali, byli bardzo dynamiczni. Oczywiście były też mocno burzliwe, kandydaci sobie zarzucali kłamstwa, manipulacje, ale w pewnych granicach przyzwoitości, pewnej kultury dyskusji. Jeżeli popatrzymy na osobisty kapitał i to co sami kandydaci zrobili to było maksimum, natomiast oczywiście większe zasoby mobilizacyjne miał Łukasz Gibała z racji tego, że środowisko Prawa i Sprawiedliwości postanowiło na potrzeby trochę polityki centralnej rozegrać tę sytuację i w pewnym sensie spróbować zaszkodzić Aleksandrowi Miszalskiemu. Łukasz Gibała nie jest kandydatem marzeń ani Beaty Szydło, ani środowiska krakowskiego Prawa i Sprawiedliwości, ale jeżeli można było na tej sytuacji coś ugrać, czyli na przegranej Aleksandra Michalskiego jako kandydata koalicji Obywatelskiej w drugiej turze wyborów prezydenckich w Krakowie, można byłoby zrobić jakiś temat, który kontrowałby ten ogólny sukces z Koalicji Obywatelskiej w dużych miastach w drugiej w drugiej turze. To się akurat nie udało. Łukasz Gibała zawalczył o wyborców Prawa i Sprawiedliwości, starał się pokazywać, że on będzie kandydatem wszystkich wyborców niezależnie od partii politycznej. Aleksander Miszalski też to powtarzał. Wczoraj w trakcie wieczoru wyborczego mówił o tym, że teraz trzeba zacząć myśleć o tym, jak lokalną społeczność łączyć. Myślę, że słusznie zrobił. Natomiast to, że mieliśmy do samego końca rywalizację, to jest duża zasługa przede wszystkim częściowej mobilizacji wyborców kandydata Prawa i Sprawiedliwości z pierwszej tury. Mówię częściowej, bo tak naprawdę nie wiemy, ilu z nich poszło.

Jeszcze było zdanie odrębne pani poseł Wassermann. Miało ono znaczenie w pana ocenie?

Myślę, że niewielkie jeśli chodzi o kierunek tych preferencji wyborców, którzy poszli do głosowania, bo wiemy z badania exit poll, że prawie wszyscy zagłosowali na Łukasza Gibałę. Natomiast mogło mieć to znaczenie jeśli mówimy o decyzji o pójściu do głosowania w drugiej turze. Różnica między oboma kandydatami to było 5400 głosów, niedużo patrząc na to, ile osób wzięło udział w tym głosowaniu.

Aleksander Miszalski: Mamy plan, wizję, narzędzia, wsparcie rządu. Możemy skutecznie rządzić

Poniedziałek, 2024.04.22

Czy to była brudna kampania?

Czy opinie o brutalności kampanii odbiera pan jako rzeczywisty obraz, czy przesadzone były te opinie, że były ciosy poniżej pasa?

Miałem wrażenie momentami, że niektóre z tych ciosów są wyprowadzane tak troszkę na siłę, że szukało się tych argumentów, które mogłyby konkurentowi zaszkodzić, więc liczę na to, że te narracje ucichną, bo nie będą miały już takiego znaczenia. Tutaj chodziło przede wszystkim o mobilizację lub demobilizację wyborców swoich, wyborców konkurenta politycznego, więc myślę, że to po prostu ucichnie. W Radzie Miasta Krakowa Koalicji Obywatelska będzie miała też większość, więc nie będzie takich sporów, które mogłyby wzmacniać te podziały, które się wykształciły w kampanii wyborczej.

Łukasz Stach: w Krakowie obserwujemy zwrot w stronę kampanii negatywnej

Poniedziałek, 2024.04.15

Posłuchaj całej rozmowy

Aleksander Miszalski wygrał drugą turę wyborów na prezydenta Krakowa, uzyskując 51,04 proc. głosów. Jego kontrkandydat, startujący z własnego komitetu Łukasz Gibała otrzymał 48,96 proc. głosów – podała PKW.

Miszalski zdobył w niedzielnej drugiej turze wyborów 133 tys. 703 głosy. Za jego kontrkandydatem opowiedziało się 128 tys. 269 wyborców. Frekwencja wyniosła 45,5 proc.

Kandydat KO był pierwszy także w pierwszej turze wyborów z poparciem 37,21 proc. (110 556 głosów). Radny, przedsiębiorca, aktywista miejski Łukasz Gibała uzyskał 26,79 proc. (79 580 głosów). W pierwszej turze frekwencja w wyborach na prezydenta miasta wyniosła 51,79 proc.

Miszalski po raz pierwszy ubiegał się o urząd prezydenta. Przed pierwszą turą popierała go cała KO oraz Nowa Lewica, a także Stanisław Mazur, lider stowarzyszenia Lepszy Kraków, który kilka dni przed tym głosowaniem zrezygnował z kandydowania na jego rzecz. Przed drugą turą poparcie Miszalskiego zadeklarowały także PSL oraz Polska 2050.

Aleksander Miszalski (ur. 1980, Kraków) jest przewodniczącym PO w Małopolsce. Zanim został posłem, był radnym dzielnicowym i radnym miasta wybranym z komitetu wyborczego Jacka Majchrowskiego. Wśród jego priorytetów jest poprawa sytuacji finansowej miasta. Jest magistrem trzech kierunków: ekonomii i stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Ekonomicznym, turystyki i rekreacji na Akademii Wychowania Fizycznego, socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. W tym roku na UEK obronił doktorat na temat ruchu turystycznego. Przez 20 lat, do czasu ogłoszenia startu w wyborach na prezydenta miasta, był przedsiębiorcą działającym w branży turystycznej.

Miszalski zastąpi na fotelu prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, który urzędował od 2002 roku. Majchrowski nie ubiegał się o reelekcję. Decyzję tłumaczył m.in. swoim wiekiem. Ma 77 lat. W wyborach Majchrowski rekomendował kandydaturę swojego zastępcy Andrzeja Kuliga, ale ten nie wszedł do II tury.

W ostatnich dwóch wyborach w 2014 i 2018 Majchrowski (startujący z własnego komitetu wyborczego) wygrywał w II turach z kandydatami PiS: Markiem Lasotą (58,77 proc. do 41,23 proc. głosów) i Małgorzatą Wassermann (61,94 proc. do 38,06 proc. głosów).

Tematy:
Autor:
Jacek Bańka

Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię