Zapis rozmowy Jacka Bańki z Markiem Sową, posłem Koalicji Obywatelskiej:

Czy poznał pan uzasadnienie działań ABW w mieszkaniu byłego ministra sprawiedliwości? Czy jest pan przekonany, że te działania były uzasadnione?

Wydaje mi się, że jak podejmowana jest akcja zakrojona na tak szeroką skalę, to dowody muszą być bardzo przekonywające i niezbędne do wykonania czynności, które mają pokazać cały mechanizm wyprowadzania środków finansowych z Funduszu Sprawiedliwości. To, że Fundusz Sprawiedliwości był traktowany przez polityków Solidarnej i później Suwerennej Polski jako prywatny folwark, prywatna kasa, to nie jest absolutnie żadne zaskoczenie. Również w Radiu Kraków były debaty na ten temat, pokazywane były organizacje, które ledwie powstały, dostawały milionowe dotacje. Dotacje, które tak naprawdę służyły tylko i wyłącznie wyprowadzaniu środków finansowych. Ta konkretna sprawa, która jest w tej chwili przedmiotem zainteresowania prokuratury i podejmowania czynności też niestety ma związek z Małopolską, bo dotyczy Fundacji Profeto, która została założona i funkcjonuje w Małopolsce, w Stadnikach i doszło do wyprowadzenia, jak słyszymy bez spełnienia kryteriów formalnych, 66 milionów złotych, a cała dotacja opiewa na 100 milionów złotych, więc to jest niewyobrażalna kwota dla zwykłego śmiertelnika. Przypomnę, że Fundusz Sprawiedliwości rocznie dysponował budżetem około 400 milionów złotych.

O Funduszu Sprawiedliwości od samego początku dyskutowano, rzeczywiście budził wątpliwości.

Myślę, że to jest pierwsza odsłona. Ta dotyczy konkretnego projektu, konkretnych środków finansowych, ale jestem przekonany, że również inne fundusze rozdysponowano po znajomości, bo ten fundusz w całości był rozdysponowany po znajomości przez polityków Solidarnej Polski, też będą miały swoje konsekwencje prawne. Wczorajszy komunikat prokuratury był jednak dosyć znaczący, bo zwrócę uwagę może nie tyle na to, ile miejsc było przeszukiwanych, ile osób dostało zarzuty, ale tam padła też ważna informacja, o której prokuratura wcześniej nie mówiła, że zarzuty w tej sprawie już wcześniej miały postawione dwie osoby. Te osoby, można domniemywać z tego komunikatu, poszły na współpracę z prokuraturą. Mówi się o dyrektorze departamentu w Funduszu Sprawiedliwości, najbliższym współpracowniku ministra Romanowskiego.

Fundusz Sprawiedliwości to jedno, działania ABW to drugie. Były minister sprawiedliwości działania nazywa bandyckimi, mówi też, że jego rodzina nie była proszona o dostęp do domu.

To jest pytanie, jak Zbigniew Ziobro rozumie kwestię „rodzina”, bo przecież nie jest żadną tajemnicą, że rodzina była poinformowana. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Prokurator Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej powiedział jednoznacznie, że mieli w pełni potwierdzone informacje, że Zbigniew Ziobro jest poza granicami kraju, w związku z powyższym jego przyjazd byłby i tak niemożliwy, dlatego kontaktowali się chyba z rodzicami jego małżonki, później był ustanowiony pełnomocnik, który towarzyszył w przeszukiwaniu, natomiast to są oczywiście pytania do prokuratury. Panu Zbigniewowi Ziobrze przysługuje zaskarżenie na tę decyzję prokuratury o przeszukaniu, więc może korzystać ze środków prawnych. Rządy Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie pokazywały, jak często PiS uruchamiał naloty, które nie mają żadnego epilogu sądowego, nie mają żadnego rozstrzygnięcia. Tam po prostu były działania, takie nie inne, ja - tak jak powiedziałem - nie nie przesądzam żadnej mierze. Zarzuty są zarzutami, czynności prowadzi prokuratura, natomiast dotyczy to sprawy, o której się mówi co najmniej od dwóch lat i która bulwersowała opinię publiczną i również w Małopolsce przykładów organizacji i osób, które wyciągały kasę z Funduszu Sprawiedliwości, jest wiele, więc do nich też apel - skorzystajcie z oferty Romana Giertycha, pójdźcie na współpracę z prokuratorem w zamian za niższy wymiar kary.

Czy w jakiś sposób na wybory samorządowe mogą mieć wpływ te wydarzenia? Raczej skonsolidują Prawicę? Suwerenna Polska ma matecznik w Małopolsce przede wszystkim.

Jeżeli doszło do wyłudzenia 66 milionów złotych, czyli do kradzieży publicznych pieniędzy, to ja naprawdę nie wierzę, że w Małopolsce to może zmobilizować zwolenników Suwerennej Polski. To tylko może zwolenników złodziei skonsolidować, na pewno nie ludzi, którzy są za tym, żeby środki publiczne były otoczone jak największą transparentnością i działały na rzecz interesu publicznego, naprawdę w to nie wierzę.

Nie mówię o działaniach Funduszu Sprawiedliwości, ale o działaniach wobec polityków Suwerennej Polski.

Ta sprawa dotyczy konkretnie wyłudzenia, ten zarzut jest w porozumieniu z urzędnikami. Doszło do wyłudzenia przez podmiot, który nie był do tego uprawniony, więc kieruję się tutaj komunikatem prokuratury. Tak jak mówię, szkoda wielkich rozmiarów, niejedyna zresztą wyrządzona przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, tak złodziejskiej ekipy naprawdę w historii polskiej nigdy nie było. Nie wierzę, że to może zmobilizować zwolenników Solidarnej Polski. Uważam zresztą, że ich jest mikroskopijna ilość.

Dzisiejszy dziennik Rzeczpospolita pisze o raporcie Fundacji imienia Batorego - według raportu następuje demobilizacja kobiet przed wyborami samorządowymi. To jest też pytanie w kontekście dyskusji dotyczących terminu procedowania prawa aborcyjnego.

Na pewno tak, nie ma co lekceważyć tego zjawiska. Wydaje się, że pewne spadki niektórych ugrupowań politycznych są pokazane w ostatnich badaniach opinii publicznej i to robionych przez różne ośrodki. To bez wątpienia jest związane z decyzją marszałka Sejmu o procedowaniu tego punktu po wyborach samorządowych. Żałuję, że te punkty nie były procedowane już w styczniu, w lutym, kiedy były złożone w Sejmie, bo cała ta dyskusja byłaby już za nami, a ona weszła do debaty publicznej, choć nie ma absolutnie żadnego związku z samorządem, bo kwestie światopoglądowe w samorządzie nie są rozstrzygane.

Ale w Małopolsce przeważyć może jeden mandat tak naprawdę.

Na pewno tu będzie wyrównany pojedynek, natomiast jestem przekonany, że my te wybory w Małopolsce wygramy. Sam fakt, że PiS ulokował marszałka Kozłowskiego w okręgu, w którym nie mieszka na czwartym miejscu, pokazuje, że oni się po prostu wstydzą tej kadencji, wstydzą się marszałka i wstydzą się tej kadencji. Ja się nie dziwię, bo to po prostu była żałosna kadencja, zła kadencja dla Małopolski. Zamiast rozwoju mieliśmy regres.

Takich zmian jest więcej - na tej samej liście jest Bogdan Pęk.

Bogdan Pęk nie jest na tej samej liści, tylko w innym okręgu, w podkrakowskim chyba. Nie znam innych województw, ale na pewno w Małopolsce nigdy Marszałek Województwa nie był wyrzucony do obcego okręgu i na czwarte miejsce, to wiem.

Panie pośle, po świętach do protestu mają wrócić rolnicy, tym razem mają odwiedzić biura posłów i senatorów. Do pana też się wybierają?

Jak przyjdą, to się z każdym spotkam. U mnie nie ma takiej sytuacji, że do mojego biura nie można się dostać. Posłowie są od tego, aby być do dyspozycji mieszkańców, którzy przychodzą z różnymi interwencjami. Ja raczej staram się podejmować te interwencje jeśli przynajmniej są przesłanki, że są poważne. Najczęściej dotyczą jakichś drobnych, indywidualnych spraw, ale zdarzało się, że dotyczyły protestu, kwestii wynagrodzeń pracowników medycznych, innych spraw, więc szersze reprezentacje też się pojawiają. Co do sytuacji w rolnictwie, to dialog jest prowadzony również przez pana premiera. Był zwołany szczyt, spotkał się ze środowiskami rolniczymi, był wielogodzinny szczyt, są pewne ustalenia, które są realizowane. Jedno z tych rozstrzygnięć zapadło na ostatniej Radzie Europejskiej w zakresie Zielonego Ładu, więc myślę, że jesteśmy wiarygodni. Zdaję sobie sprawę, że bez budżetu państwa, bez uruchomienia dodatkowych środków ta sprawa się nie rozwiąże, choćby jeśli chodzi o sprzedaż zapasów zboża, które są nagromadzone w ilości ok. 9 milionów. To wszystko trzeba na bieżąco rozwiązywać. Ta sytuacja nie spadła znienacka, ona jest winą i zaniedbaniem polityków PiS-u, komisarza Wojciechowskiego, poszczególnych ministrów rolnictwa, którzy zamiast zajmować się sprawami rolników, to wiem bo jestem w komisji wizowej, zajmowali się ściąganiem imigrantów do Polski w ilościach hurtowych. Mam dziwne przekonanie, że robili to w procedurze korupcyjnej.

Ktoś musi rozwiązać ten problem.

Zawsze rządzący, dlatego absolutnie nie ma żadnego uniku ani ze strony przedstawicieli Ministerstwa Rolnictwa - ich zaangażowanie w rozwiązanie tego problemu dziś w głównej mierze na tym koncentruje się praca resortu rolnictwa, ale tak jak powiedziałem - jest też bardzo duże zaangażowanie samego premiera, jest ustalona pewna ścieżka podejścia w tej sprawie. To środowisko też jest niejednorodne w tym zakresie, bo przecież też słychać sygnały bardzo wyraźne, że środowisko jest podzielone, że jedni jednak uważają, że te ustalenia, które zostały podjęte, mają być zrealizowane, wiemy, że mocno w te protesty zaangażowała się Solidarność nie rolnicza, tylko Solidarność Dudy, przewodniczącego. Obudziła się po ośmiu latach, osiem lat nie istniała w ogóle, dzisiaj upatruje w tym szansę na wprowadzenie chaosu, na kolejne próby skłócenia społeczeństwa i chcę panu Dudzie powiedzieć, że to się nie uda.