Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.

Nie będzie referendum ws. Igrzysk Europejskich. Odetchnął pan z ulgą, czy to było z góry przesądzone?

- To było bez sensu. Jeśli mówimy o Igrzyskach, czemu mamy robić referendum w Krakowie? Jak już to w Małopolsce. Premier Sasin powiedział, że to krajowa impreza. Referendum powinno być więc w całym kraju.

Pan w ogóle jest pewien organizacji tej imprezy i wszystkich inwestycji, które zyskać ma Kraków?

- Nie jestem pewien. Ja postawiłem sprawę wyraźnie. Będę miał gwarancję, że inwestycje będą i Kraków na tym zyska, wtedy podpisuje dokumenty. Specustawa, o którą proszę od 1,5 roku, jest w fazie drugiego oglądu. Dostaliśmy pierwotną wersję, poprawiliśmy ją. Ustaliłem z panem premierem, że jak będzie uchwała rządu z wykazem inwestycji, jestem gotów podpisać dokumenty. Problem w tym, że mamy 1,5 roku do zakończenia inwestycji. W stosunku do niektórych są pozwolenia na budowę, w niektórych nie. Jakbyśmy mieli procedować całą sprawę, nie zdążymy w 1,5 roku z papierami. Decyzje środowiskowe trwają. Specustawa ma dopuścić, żeby wszystko szło na zasadzie szybkiej ścieżki.

Wczoraj pod obrady sesji Rady Miasta swój projekt próbował wprowadzić Rafał Komarewicz z pańskiego klubu. Projekt zakładał, że będzie ultimatum. Albo z końcem października wiemy wszystko i jest specustawa, albo jeśli tego nie ma, to wychodzimy i Kraków rezygnuje.

- Dla mnie by to było bardzo dobre. Dla mnie. Wtedy bym wiedział, na czymś stoję. Jest za późno. Jak mamy robić specustawę, ona musi przejeść przez Sejm, Senat, wrócić do Sejmu i podpis prezydenta. Jak to się wykokosi do października, listopada to będzie fajnie. Ja się z tym dokumentem jeszcze nie zapoznałem. Jest złożony projekt budżetu państwa. Muszę sprawdzić, czy to tam jest. Robię też swój budżet. Muszę to złożyć do 15 listopada. Jak tego nie będzie, nie włożę tego. Wtedy jesteśmy w klinczu.

Czyli takie ultimatum to byłby dobry moment?

- Wiedzielibyśmy, na czym stoimy.

Na dyskusję o Igrzyskach nie przybyli wczoraj zaproszeni wicepremier Jacek Sasin i marszałek Witold Kozłowski. Jak zaznaczał jednak wiceprzewodniczący Rady Miasta Michał Drewnicki, pana też zabrakło. Kraków jest współorganizatorem.

- Szlag mnie trafia jak słyszę o panu Drewnickim. Zaproszono premiera Sasina. Bez uzgodnienia z nim wyznaczono mu termin.

Ale to nie Michał Drewnicki zapraszał.

- Nie. Był zaproszony Sasin i Kozłowski. O mnie nie było słowa. Trudno wymagać ode mnie, żebym się wpraszał. Zachowajmy pewne proporcje.

Inicjatywa zaproszenia wyszła z innej części Rady Miasta. Co zyskają krakowianie na Igrzyskach? To chcieli usłyszeć radni i mieszkańcy wczoraj.

- Trzeba było mnie zaprosić i powiedzieć, żebym mówił, o co chodzi. Wiadomo było, że Sasin nie przyjedzie. Ja powiedziałem wyraźnie. Taka była umowa z premierem Morawieckim i premierem Sasinem. Inwestycje, które są dane przy okazji Igrzysk dla Krakowa, muszą przewyższać wartością, to co my musimy włożyć w organizację tego.

Rozumiem, ze to też uwaga do przewodniczącego Rady Miasta Dominika Jaśkowca, żeby pamiętał o zapraszaniu prezydenta...

- Jeśli chcą ode mnie coś usłyszeć, niech mówią. Pan Drewnicki opowiadał, że olimpiada to mój wymysł. Nie. To komitet olimpijski w porozumieniu z rządem. Komitet chciał Krakowa, bo to miasto historyczne, godne.

Wczoraj oburzenie radnych i mieszkańców Klinów wywołała inwentaryzacja na Klinach. Okazuje się, że cenny przyrodniczo teren został zaorany przez dewelopera. Co na to miasto? Będzie zgłoszenie do prokuratury? Pytał o to radny Maślona.

- Z tego co wiem, deweloper złożył do prokuratury radnego Maślonę za jego działania. To aberracja. Jest studium miasta. Jest plan miejscowy. On pozwala tam budować. Deweloper ma pozwolenie na budowę. Nagle jednemu radnemu przychodzi do głowy użytek ekologiczny, niech mieszkańcy chodzą z kijkami. Chce blokować budowę. Zaczynamy robić tak, że ustawa o ochronie przyrody staje się blokadą dla wszystkich inwestycji. To nadużycie.

Jak to jest, ze cenny przyrodniczo teren został zniszczony?

- Jaki cenny przyrodniczo? To wprowadzanie ludzi w błąd przez niektóre media. One piszą, jak to jest cenne. Jest 27 kwiatków, które nazywają się kosaćce. Za 7 złotych kupimy taki kwiatek na Kleparzu. Nic więcej. Jak przyszła opinia firmy, na którą zawsze się powoływali ci ludzie, że tam nie ma nic cennego, jest wielka afera. Tam była zwykła łąka.

Są jeszcze konsultacje, z których wynika...

- Konsultacje były, są podsumowywane.

Będzie dopiero raport. Podobno z konsultacji wynika, że większość mieszkańców jest za utworzeniem tam użytku ekologicznego.

- Tak. Mieszkańcy nie wiedzą, co to jest użytek ekologiczny. To działanie z premedytacją. Są jednakowej treści pisma, które ktoś podpisuje. Nie wiemy kto. Doby pomysł miał radny Wantuch. Jak są konsultacje, zróbmy to w internecie, niech każdy się podpisze. Przy pomniku AK było od cholery sfałszowanych podpisów. Podobnie jest tutaj. Straciłem zaufanie do list z podpisami. To jest robione bardzo kłamliwe.

Co będzie na Klinach? Słyszymy o użytku ekologicznym uchwalanym punktowo przez Radę Miasta lub o parku dla mieszkańców.

- Tu komisja rady miasta i przewodniczący Stawowy zaproponował koncepcję bardzo dobrą. Jest duży park 27 hektarów dla mieszkańców. Na fragmencie działek jest taki ciek wodny. Wzdłuż tego cieku fragment użytku ekologicznego. Reszta się na użytek nie nadaje. To dobre dla mieszkańców. Jak będzie park, będą mogli z niego korzystać. Jak będzie użytek, nie będą mogli tam wejść. Jak ktoś na konsultacjach mówi, że chce łąki, to na pytanie, czy wie, że to prywatna własność mówi, że jak nie jest ogrodzone to wszystko wolno.

Ujawni pan, kto jest darczyńcą, który na budowę Centrum Muzyki przelał 10 milionów?

- Nie. Nie życzył sobie. Jest RODO. Ten pan nie chce. On wyraził zgodę, że jak będzie oddane Centrum Muzyki i będą tabliczki z nazwiskami darczyńców, można go tam umieścić. To nie Polak. To człowiek z branży IT z Londynu.

Podejrzenia są takie, że to ktoś z branży deweloperskiej.

- Nawet jakby to był deweloper to co? Nie może wpłacić?

Informacja o majątku gminy to informacja publiczna.

- To prywatny darczyńca dał własne pieniądze. Jakbyśmy dawali z funduszu gminnego, musiałbym ujawnić na co. Jeśli ktoś wpłaca swoje pieniądze, nie ma takiego obowiązku.

Tomasz Urynowicz deklaruje start w wyborach prezydenckich w Krakowie. To pana zachęci do wcześniejszej deklaracji. Na dzisiaj mamy trzy nazwiska: Tomasz Urynowicz, Rafał Komarewicz i Łukasz Gibała. Na kogo by pan zagłosował jako krakowianin?

- Ma pan wąską listę. Ja mam szerszą. Mam 13 osób na liście. Ich nazwiska chodzą. Są ponad 2 lata do wyborów. Wszystko się zmieni. Zobaczymy.

Czyli deklaracja Tomasza Urynowicza pana nie mobilizuje?

- Cieszę się, że są ludzie ambitni.