"Wydzierżawiający mają na tyle czasu żeby się dokładnie przyjrzeć co można zrobić i przygotować do nowego sezonu. Trzeba sprawdzić czy może zrobić kąpielisko podwieszane, czy może wypłycić brzeg i wprowadzić wodę w głąb w nabrzeża. Wydzierżawiający zdają sobie sprawę, że podstawą kwestią jest bezpieczeństwo w tym miejscu" - mówi burmistrz Zbigniew Mączka.


Mączka podkreśla, że nawet gdyby, ze względu na zakres potrzebnych prac, do przyszłego sezonu nie udało się stworzyć kąpieliska z prawdziwego zdarzenia to zgodnie z warunkami przetargu dzierżawca powinien wyznaczyć chociaż tzw. miejsce okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli.

"Przynajmniej żeby było tak jak kiedyś. Żeby boje były ustawione w bezpiecznej odległości, koraliki. Bo przecież są tam miejsca, w których przepaść w dnie zaczyna się dopiero po kilku metrach od brzegu. Tylko trzeba to bardzo dobrze oznaczyć żeby nikomu nie przyszło do głowy wypływać poza wyznaczone miejsce" - dodaje burmistrz.

Cena wyjściowa w przetargu na dzierżawcę zalewu w Radłowie wyniosła 3,5 tysiąca złotych na miesiąc. Zwycięzca licytacji zaproponował 8 tysięcy 100 złotych netto. Będzie też musiał przekazywać gminie 20 procent zysków ze sprzedaży biletów parkingowych.

Zbigniew Mączka dodaje, że 15-letni okres dzierżawy daję szanse i nadzieję na wykonanie na tzw. "Rivierze Radłowskiej" poważnych inwestycji, które w tak długim okresie będą mogły się zwrócić dzierżawcy.