- Standard. Urazy kończyn górnych, dolnych. U narciarzy częsciej są urazy stawów kolanowych. U snowboardzistów są barki i wybite ręce. Dominują nieszczęśliwe upadki. Jest trochę zderzeń z innymi osobami, ale tu w statystyce mamy akurat spadek - mówi Andrzej Marasek, ratownik TOPR.

Jeśli taka dynamika zachowa się do końca sezonu, padnie kolejny niechlubny rekord pod względem wypadków narciarskich. Pocieszające jest jedynie to, że Polacy nauczyli się szusować w kaskach. Ponad 90 procent osób, którym pomagali ratownicy TOPR, posiadało na głowach kaski.  

 

 

 

RK/ko