Mieszkańcy są zdumieni decyzją Spółki. Dziwią się, jak można chcieć pieniędzy za zagrożony zapadliskami teren. Chcieliby, żeby boisko zostało odpowiednio zabezpieczone i zwrócone mieszkańcom. Narzekają, że dzieci i młodzież, które kiedyś grały na tym stadionie, muszą teraz dojeżdżać do centrum Trzebini. Wspominają też, jak kiedyś tłumy ludzi w weekendy oglądały z trybun rozgrywające się na murawie mecze.
Gmina Trzebinia chciała przejąć stadion, ale postawiła warunki:
"Przede wszystkim musi być tam bezpiecznie, bo nikt nie wpuści dzieci na teren zagrożony powstawaniem zapadlisk. Spółka musiałaby go uzdatnić i monitorować, czy nic złego się tam nie dzieje. Pismo w tej sprawie wysłaliśmy do Spółki w lipcu tego roku. Do dziś odpowiedzi nie ma" - mówi Anna Jarguz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta w Trzebini.
SRK twierdzi, że to nieprawda. Mariusz Tomalik, rzecznik prasowy SRK mówi, że 10 października została wysłana odpowiedź. Spółka m.in. przychyliła się do propozycji gminy Trzebinia w sprawie dokonania na jej rzecz darowizny (w skład której wchodzi kompleks sportowy), niemniej bez jej warunkowania koniecznością zabezpieczenia terenu.
"SRK jest spółką skarbu państwa, obowiązuje nas dyscyplina finansów publicznych i racjonalność wydatkowania środków wszystkich podatników. A znacznie rozsądniejsze jest pozyskanie dla skarbu państwa środków ze sprzedaży tej nieruchomości niż inwestowanie dziesiątków, a nawet setek milionów złotych w jego uzdatnienie, a następnie przekazanie go gminie" - wyjaśnia Mariusz Tomalik, rzecznik prasowy SRK.
Tomalik argumentuje, że Spółka przebadała ponad 180 hektarów terenu i ustabilizowała już 20 hektarów gruntów. Wszystkie miejsca zamieszkałe i zabudowane są zabezpieczone. Stadion do takich nie należy, poza tym jest w całości terenem prywatnym należącym do spółki.
W rezultacie podjęto decyzję o ogłoszeniu przetargu na sprzedaż stadionu. Elektroniczna aukcja sprzedaży 10-hektarowej działki przy ulicach Grunwaldzkiej i Jana Pawła II w Trzebini ma się odbyć 17 listopada.