W winę swojego syna nie wierzy ojciec, który twierdzi, że sąd znalazł w jego synu kozła ofiarnego.

- Ja znam swojego syna. Wiem, jak go wychowywałem. Jestem człowiekiem - on jest taki sam - który jest uczciwy, w Boga wierzy. Taki człowiek nie może uczynić czegoś złego. Znaleźli sobie kozła ofiarnego, chcieli się wykazać. Tak to rozumiem - mówił ojciec Roberta J.

Pod koniec lat 90. z Wisły wyłowiono fragmenty skóry i ciała Katarzyny Z. Podejrzewanego o zbrodnię Roberta J. zatrzymano w 2017 r. na krakowskim Kazimierzu.

Proces rozpoczął się na początku 2020 r. i był finałem wielowątkowego śledztwa prowadzonego m.in. przez policjantów z tzw. Archiwum X. W poszukiwanie zabójcy zaangażowanych było wielu polskich i zagranicznych ekspertów.

Według ustaleń śledczych Robert J. miał popełnić zbrodnię z powodu zaburzeń preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych. Mężczyzna miał stosować przemoc, pozbawić ofiarę wolności, podawać określone związki chemiczne, m.in. leki przeciwpsychotyczne i przeciwlękowe. Młodą kobietę - według aktu oskarżenia - więził, maltretował fizycznie i psychicznie; kopał ją, bił twardym narzędziem i używał noża, powodując u niej liczne złamania, a także rany kłute i szarpane. Zwłoki rozkawałkował i wrzucił do rzeki. Tożsamość ofiary ustalono dzięki badaniom genetycznym.

Sprawa Skóry jest określana jako jedna z największych zagadek polskiej kryminalistyki. Robert J. do tej pory nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.