"Zmarnowaliśmy już na samym początku dużo czasu, ponieważ były domniemania, że taki rower publiczny może uruchomić bezkosztowo dla miasta. Ogłosiliśmy takie ogłoszenie na Biuletynie Informacji Publicznej. Żadna firma się nie zgłosiła. Przede wszystkim naszym zadaniem jest to, aby ten rower funkcjonował bardzo dobrze i żeby był zachęcający dla mieszkańców" - mówi Sebastian Kowal.
"Każda firma ma problemy z pozyskaniem części do rowerów. Jedna firma, która ma rowery do dyspozycji, ma je w stanie, w którym nie chcielibyśmy ich dawać do użytku naszym mieszkańcom" - komentuje Kowal
"Mam nadzieję, że to będzie nauczka dla prezydenta. Mam nadzieję, że wrócimy do tematu uruchomienia zwykłej wypożyczalni rowerów miejskich, takich tradycyjnych, bez silnika elektrycznego. Oczywiście, potem rowery elektryczne mogą być czymś w rodzaju dodatku, ale tylko i wyłącznie dodatku. Bazą powinny być zwykłe rowery" - mówi Gibała.
"Taki jeden rower może kosztować nawet 15 tys. złotych. Do tego dochodzą koszty serwisu, ładowania baterii, są to monstrualne koszty. Uważam, że o wiele lepszym rozwiązaniem byłby system oparty na rowerach pneumatycznych, czyli z silnikiem na sprężone powietrze. Biorąc pod uwagę zarówno ekonomię jak i ekologię, uważam, że możemy chociaż zastanowić się nad tego typu rozwiązaniem" - mówi Wantuch.
Na razie urzędnicy planują wykorzystać kilkadziesiąt elektryków zakupionych w ramach unijnego programu. Jak dotąd można było bezpłatnie wypożyczać je w rejonie pętli Czerwone Maki. Tyle że rower należy stamtąd pobrać i zwrócić w to samo miejsce. Rowery mają być rozdzielone w taki sposób, aby stacje pojawiły się przy każdym parkingu Park&Ride. Urzędnicy nie wykluczają, że jeśli pomysł się sprawdzi - miasto zakupi kolejne jednoślady. Ne wiadomo jednak jeszcze, w jaki sposób miałaby działać taka wypożyczalnia i kto pokrywałby koszty obsługi aplikacji oraz naprawy i serwisu sprzętu.