Dla przeciętnego zjadacza chleba to zawrotna suma, ale na specjalistach z branży nie robi większego wrażenia. W Polsce zakup dzieła za taką kwotę jest niemal epokowym wydarzeniem, ale na rynkach zachodnich za arcydzieła trzeba zapłacić nawet około 100 milionów dolarów. Co wpływa na cenę dzieła?
- Suma powyżej trzech milionów złotych za dzieło klasyka narodowego polskiej sztuki to nie jest suma oszałamiająca – mówi Jan Michalski z galerii Zderzak w Krakowie – Jeśli ktoś dysponuje większymi pieniędzmi, a upodoba sobie jakieś dzieło sztuki, to pieniądze nie mają znaczenia. Na rynku międzynarodowym Matejko coś znaczy tylko w kręgu malarstwa historycznego z II połowy XIX wieku. Takich malarzy w środkowej i zachodniej Europie było bardzo wielu, w tym wielu lepszych technicznie od Matejki. Więc jego cena na rynku zachodnim odbiegała by od ceny na rynku polskim. Nie ma w tym niczego dziwnego, bo rynki lokalne zawsze dowartościowują lokalnych artystów.
- Na cenę wpływa wartość artystyczna obrazu i nazwisko artysty, ale w wielu przypadkach są to także mody – mówi Natalia Fydyrek, historyk sztuki z Muzeum Narodowego w Krakowie – Wśród kolekcjonerów cały czas dominują tradycyjne gusty.
- Sztuka jest jednym z tych dóbr luksusowych, które w większości wypadków przynosi zwrot wyłożonych pieniędzy z odpowiednim procentem w przeciwieństwie do innych dóbr luksusowych – mówi Andrzej Starmach z galerii Starmach – Jest to sytuacja wręcz do przemilczenia i do wstydu, że w kraju, który aspiruje do bycia potęga między morzami, który jest członkiem Unii Europejskiej, chwalimy się, że obraz najsławniejszego w Polsce malarza polskiego poszedł za cenę zbliżona do miliona dolarów. Samochodów za ok. pół miliona dolarów rocznie sprzedaje się kilkadziesiąt. Ale na pasku w newsowych programach telewizyjnych nie ma informacji, że dziś sprzedało się ferrari czy bentley.
Dla pocieszenia, Jan Michalski z Galerii Zderzak twierdzi, że kolekcjonerstwo w Polsce się rozwija. Czekamy zatem na kolejne rekordy.
Magdalena Zbylut/wm