Śledztwo umorzone

Prokuratura stwierdziła, że ogień nie został podłożony, a zatem nie stwierdzono przestępstwa. Opinia biegłego wskazywała na samozapłon. Jak precyzują śledczy przyczyną pożaru było "samonagrzewanie biologiczne".

Przypomnijmy, że jednocześnie w prokuraturze toczy się śledztwo w sprawie nieodpowiedniego składowania odpadów i zanieczyszczenia środowiska. Dwie osoby, reprezentujące składowisko, usłyszały już zarzuty. Nie przyznały się do winy. Grozi im 8 lat więzienia. 

 

Śmieci jak leżały, tak leżą

Mieszkańcy pobliskiego osiedla wciąż przypominają o zalegających odpadach. Gmina i starostwo przerzucają problem między sobą. Najpierw mówiono, że z posprzątaniem składowiska trzeba poczekać do końca śledztwa. Teraz, gdy je umorzono, pojawił się inny problem - i to dużo poważniejszy. Pieniądze.

"Jest spór między mną, wójtem gminy Klucze, a starostą olkuskim. Złożyłem skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i ono uznało tę skargę za zasadną. SKO wezwało starostę do niezwłocznego podjęcia działań" - mówi Radiu Kraków wójt Norbert Bień. "Co do pogorzeliska nasze stanowisko jest niezmienne: proponujemy, aby koszta usunięcia śmieci podzielić: 1/3 gmina, 1/3 powiat i 1/3 Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej jako przedstawiciel strony ustawodawcy. Do dziś niespełniono warunków, a propozycje, które składają dwie strony są dalekie od naszych oczekiwań" - przekonuje starosta Paweł Piasny. 

Dlaczego starostwo i gmina nie mogą porozumieć się, co do podziału kosztów? Wójt Norbert Bień odpowiada, że jest gotów pokryć nawet 50 procent kosztów, ale ze względów proceduralnych nie może przelać pieniędzy z budżetu gminy do budżetu powiatu. Proponuje, że w zamian za usunięcie wysypiska, może taką samą sumę przeznaczyć np. na remont dróg powiatowych. Na to natomiast nie zgadzają się prawnicy starostwa. 

 

Woda na wyborczy młyn

Wójt Klucz poprosił o opinię Regionalną Izbę Obrachunkową - ta pozytywnie przychyliła się do jego propozycji. Starosta twierdzi natomiast, że sprawa pogorzeliska staje się "polityczną farsą", bo wójt Bień ubiega się o reelekcję. I choć obie strony deklarują, że chciałyby sprawą zająć się natychmiast, to trudno chęci przekuć w działanie - bo do tego potrzebne jest porozumienie. 

 


Do pożaru doszło w październiku ubiegłego roku. Na miejscu działało piętnaście zastępów straży pożarnej i firma, która usuwała i wywoziła gruz. Dogaszanie trwało aż tydzień. 

 

 

(Teresa Gut/ew)