Sandecję na początek wiosny na zapleczu ekstraklasy czekał jeden z najdalszych wyjazdów w sezonie. Prowadzona od stycznia przez Radosława Mroczkowskiego drużyna musiała przemierzyć prawie 700 kilometrów, aby dotrzeć do Chojnic, gdzie miała stawić czoła Chojniczance. Kibice z Nowego Sącza mocno liczyli na powrót na boisko Dawida Janczyka - wychowanka Sandecji, który po licznych perturbacjach i nieudanych próbach podboju europejskich boisk wrócił do swoich piłkarskich korzeni. Dziś jednak musieli oni obejść się smakiem, bo Janczyka zabrakło choćby w meczowej osiemnastce. Szansę na debiut od pierwszej minuty otrzymało za to dwóch innych nowych zawodników Sandecji - Martin Cseh i Wojciech Trochim.

Pierwsza połowa w Chojnicach nie przyniosła ani jednej bramki, choć nie brakowało ku temu dobrych okazji. Groźniejsi pod bramką rywali byli gospodarze, jednak między słupkami dobrze spisywał się Łukasz Radliński, raz po raz interweniując po próbach zawodników Chojniczanki. Po przerwie do ataków ruszyli z kolei goście i stosunkowo szybko dopięli swego. O ile w 50. minucie bramkarz gospodarzy kapitalnie wybronił uderzenie Bartłomieja Dudzica, o tyle siedem minut później był już bezradny. Nieporozumienie w szeregach defensywnych Chojniczanki wykorzystał Maciej Małkowski, sprawiając, że drużyna z Chojnic straciła przed własną publicznością pierwszego gola od czterech miesięcy.

Gospodarze błyskawicznie zabrali się za odrabianie strat i w przeciągu czterech minut po stracie gola dwukrotnie mogli doprowadzić do remisu. Dwa razy próbował Piotr Kieruzel, jednak najpierw bramkarz Sandecji, a chwilę później poprzeczka uniemożliwiły mu wpisanie się na listę strzelców. Piłkarze Chojniczanki nie zamierzali odpuszczać do samego końca i zaciekle walczyli o choć jeden punkt, który ostatecznie okazał się jednak poza ich zasięgiem. Po dobrym spotkaniu Sandecja wygrała w Chojnicach 1:0 i oddaliła się na stosunkowo bezpieczną odległość od strefy spadkowej.

Chojniczanka Chojnice - Sandecja Nowy Sącz 0:1 (0:0)
57’ Maciej Małkowski

Wcześniej, bo o godzinie 16, swoje spotkanie rozpoczął jedyny przedstawiciel Małopolski w rozgrywkach II ligi. Jedyny od niedawna, bo jeszcze jesienią na tym szczeblu występowali zawodnicy Okocimskiego Brzesko, którzy jednak z uwagi na problemy organizacyjno-finansowe wycofali się z rozgrywek centralnych. Puszcza Niepołomice, bo o niej mowa, pojechała do Puław na bardzo trudny teren wicelidera ligi.

W wyjściowym składzie Puszczy znalazło się miejsce dla trzech nowych zawodników, sprowadzonych do Niepołomic zimą. Na środku obrony pojawił się były zawodnik Okocimskiego, Arkadiusz Garzeł, a w linii wystąpili Wojciech Reiman i Maciej Domański, którzy do Małopolski trafili kolejno z Rakowa Częstochowa i Siarki Tarnobrzeg. Niekwestionowanym faworytem spotkania była drużyna gospodarzy, która nad podopiecznymi Tomasza Tułacza po rundzie jesiennej miała aż 14 punktów przewagi. Tej różnicy nie było jednak widać na boisku w pierwszej połowie, której przebieg był niespodziewanie wyrównany. Obie drużyny zagrały dość asekuracyjnie, starając się przede wszystkim skupić się na bronieniu dostępu do własnej bramki. Z przytupem rozpoczęła się za to druga połowa. Na gola po zmianie stron czekaliśmy zaledwie pięć minut i, ku zaskoczeniu miejscowych, było to trafienie dla Puszczy. Po rzucie wolnym i błędzie bramkarza Wisły piłkę do bramki wpakował Longinus Uwakwe, który po polskich boiskach biega już od 10 lat, a w styczniu tego roku uzyskał polskie obywatelstwo.

Po zdobytym golu Puszcza cofnęła się do defensywy i dała się zdominować gospodarzom. W 73. minucie w poprzeczkę huknął Arkadiusz Maksymiuk, a dwie minuty później wiślakom wymiernie pomógł bramkarz Puszczy. Marcin Staniszewski przepuścił pod klatką piersiową dośrodkowanie Tomasza Sedlewskiego, które tym samym przerodziło się w uderzenie dające Wiśle wyrównanie. W normalnych warunkach punkt przywieziony z terenu wicelidera byłby dla Puszczy wielkim powodem do radości, jednak okoliczności, w jakich podopieczni Tomasza Tułacza to oczko zyskali sprawiają, że z Puław do Niepołomic oprócz punktu przyjedzie też spory niedosyt…

Wisła Puławy - Puszcza Niepołomice 1:1 (0:0)
75’ Tomasz Sedlewski - 51’ Longinus Uwakwe