Kąpielisko jest na działce, którą gmina Ropa dzierżawi od Wód Polskich. Niski stan tafli wody sprawia, że powierzchnia jeziora nie sięga do działki, którą dzierżawimy. Jest to związane również z budową dna - chcemy, żeby turyści przyjeżdżający nad Klimkówkę wypoczywali i pływali w miejscu bezpiecznym, a poniżej są warstwy muliste
- wyjaśnia wójt gminy Ropa Karol Górski.
Kąpielisko na terenie stanicy wodnej w Klimkówce będzie nieczynne w wakacje po raz pierwszy od jej otwarcia w 2018 roku. Gmina nie zrezygnowała jednak z zatrudnienia dwóch ratowników wodnych - rozpoczną dyżury od 1 lipca.
Wysychający zalew to bardzo zła wiadomość dla przedstawicieli branży turystycznej z okolic jeziora Klimkowskiego. Po tym jak internet obiegły zdjęcia wysychającego akwenu, turyści zaczęli rezygnować z wypoczynku nad Klimkówką. Brak strzeżonego kąpieliska może tylko pogłębić ten problem.
Przyjeżdżają gapie, którzy chcą zobaczyć osobliwy widok, czyli jezioro bez wody. Dla mojego biznesu to spadek dochodów nawet o 98 procent. To jest bardzo dramatyczne, cały czas żyjemy nadzieją, że może będą dodatkowe opady, może zmniejszy się ilość zrzucanej wody z jeziora
- mówi Teresa Ciepałowicz, właścicielka ośrodka wczasowego w Klimkówce.
Zalew Klimkowski może przyjąć ponad 40 milionów metrów sześciennych wody, teraz jest zapełniony w około 15 procentach. Miejsce, gdzie od 2018 roku było strzeżone kąpielisko to dziś brzeg porastający trawą. Tym, którzy tu przyjeżdżają pozostaje plażowanie, bo dostęp do jeziora utrudnia warstwa grząskiego mułu.
Z wody nie można teraz korzystać, ponieważ zamiast niej jest błoto, nie da się wejść. Żal dzieci, które chciały się popluskać, a teraz trzeba będzie im organizować jakąś inną wyprawę. Tutaj do samej góry woda była. To bardzo niepokojące, taki widok odstrasza
mówią turyści.