Właściciele zmuszeni byli zwolnić 35 pracowników i jednocześnie przekonywali, że to "bezpodstawne niszczenie przedsiębiorstwa". Celnicy początkowo nie chcieli ujawniać przyczyn interwencji, teraz przyznają, że "cygara" produkowane przez fabrykę prawdopodobnie były po prostu nielegalnym tytoniem zwiniętym w liście.

- Podstawą działań jest uzyskanie wiedzy i próbek towarów, które moga świadczyć, że cygara produkowane przez tę fabrykę były niezgodne z ustawą o podatku akcyzowym. Nie było możliwości palenia ich bez zmiany ich wyglądu - tłumaczy komisarz celny, Tomasz Kierski.

Jak jednak dodaje Kierski, na razie jest za wszcześnie na stawianie zarzutów. Śledztwo w tej sprawie trwa. Cygarownia przy ul. Zawiłej w Krakowie funkcjonowała od czerwca tego roku.

Zszokowany wypowiedzią Kierskiego jest Michał Sanocki, przedstawiciel zamkniętej cygarowni. "Wypowiedź Izby Celnej jest niedorzeczna. Byliśmy jedyną firmą w Polsce, która zawijała cygara w prawdziwe liście. Inne zawijają swoje produkty w tzw. "papier tytoniowy" i to właśnie te cygara nie nadają się do palenia, a nie nasze. Twierdzenie izby celnej jest więc skandaliczne i niedorzeczne. Tym bardziej, że produkowaliśmy ok. 100 tys cygar miesięcznie, podczas gdy inne produkują 10 mln dziennie. Jak więc miałoby nam się to opłacać?" - powiedział Sanocki w rozmowie z reporterem Radia Kraków.

Przypominamy: Krakowska fabryka cygar została zamknięta przez Izbę Celną

 

 

(Karol Surówka/ko)