Przypomnijmy, chodzi o dramatyczną historię, do której doszło przedwczoraj na krakowskim Prądniku Czerwonym. Mieszkańcy ul. Bosaków zauważyli, że przy jednym z domów leżą porzucone zakrwawione reklamówki. Powiadomili policję. Funkcjonariusze podczas przeszukania tego domu w jednej z szaf znaleźli zwłoki nowo narodzonego chłopca. Jego matka później przekonywała, że dziecko urodziło się martwe. Tej wersji nie potwierdza jednak wstępna sekcja zwłok.

32-latce postawiono zarzut zabójstwa i osadzono ją w areszcie.

- Wiemy, że dziecko urodziło się żywe. Przyczyną zgonu natomiast był brak dopływu tlenu do płuc - powiedział w rozmowie z Radiem Kraków Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej - Kobieta podczas przesłuchania utrzymywała, że dziecko urodziło się martwe. Przechowała je w szafie, gdyż nie wiedziała, jak je pochować.

Zmarły chłopiec był już 4 dzieckiem Magdaleny K. Pozostałe dzieci w wieku 9, 8 i 3,5 lat zostały przekazane pod opiekę babci.