"W Krakowie działania antysmogowe przerzuca się na mieszkańców" - przekonywał poseł Terlecki w porannej rozmowie Radia Kraków. Jak mówił, Kraków spycha na obywateli zmianę systemu ogrzewania, a to działania, którymi powinno zająć się miasto.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Ryszardem Terleckim.

Być może w przyszłym tygodniu Sejm zajmie się ustawą antysmogową. Jak pan zagłosuje za zmianami proponowanymi między innymi przez posła Arkita?

- Ja jestem sceptyczny jeśli chodzi o efekt w mieście. Tu mamy ograniczenia ruchu i inne działania miasta. W Krakowie to się nie udaje. Władze Krakowa mają przekonanie, że są od zarządzania mieszkańcami. To powinna być służba. Nie jest wskazane, że wszystkie działania antysmogowe przerzuca się na mieszkańców. To miasto powinno się troszczyć. Chodzi o ruch samochodowy. W Krakowie to wielki problem. Koncentracja intensywnego życia jest w centrum. Tam są uczelnie i masa aut jeździ. Chodzi też o ogrzewanie. Miasto spycha na obywateli obowiązek zmiany systemu ogrzewania a samo powinno się tym zająć.

 

To znaczy, że dobrze pan ocenia zmiany a źle miasto?

- Ja mówię co powinno funkcjonować lepiej w Krakowie. Mówimy o tym mieście. Ustawa dotyczy całego kraju. Ona miejmy nadzieję coś pomoże. Jak będziemy głosować? Przekonamy się w przyszłym tygodniu.

 

To będzie decyzja całego klubu?

- Oczywiście.

 

Może trzeba dać gminom takie nowe możliwości, z których mogą skorzystać, ale nie muszą?

- Nie. Zawsze sytuacja kiedy obywatele mogą dokonać wyboru, jest lepsza niż przymus. To bym był za możliwością wyboru.

 

Czyli dzisiaj nie ma decyzji?

- Nie. Pytanie czy to będzie w ogóle procedowane. W Sejmie trwa gonitwa ustaw, które PO chce przeforsować zanim skończy się kadencja. Komiczne zdarzenia mają miejsce jak zwołuje się późno wieczorem komisje, żeby wszystko było gotowe na rano. Ciężko powiedzieć jaki będzie kalendarz prac Sejmu w przyszłym tygodniu.

 

Kształt list wyborczych do Sejmu PiS ma ogłosić we wrześniu. Kandydatów na jedynki w Krakowie nie brakuje. Ostatnio media donosiły, że Jarosław Gowin otworzy tę listę.

- Póki co jest umowa, którą zawarliśmy z partią Gowina w zeszłym roku. Wedle tej umowy Jarosław Gowin ma zagwarantowane ostatnie miejsce na liście krakowskiej. Media wiele rzeczy mówią. Berze się to stąd, że PO też przygotowuje swoje listy. Wczoraj był nieformalny sztab PiS. On zostanie powołany w sierpniu i we wrześniu komitet polityczny zatwierdzi listy. Wtedy jest poznamy. Niespodzianek nie będzie, ale będą ciekawe osoby. Będą zaskoczenia.

 

Małgorzata Wassermann jako pierwsza w Krakowie?

- Wiem, że to pana interesuje, ale poczekajmy chwilę. Niech decydują władze statutowe a nie medialne pogłoski.

 

Krakowski PiS krytykuje politykę personalną krakowskiego magistratu. Chodzi o kandydaturę Jana T. na szefa ZIKiT-u. Na razie nie dają państwo szansy prezydentowi Majchrowskiemu na odpowiedź. Prezydent wrócił z urlopu i...?

- Jeszcze nie słyszałem jego odpowiedzi, ale nic mnie nie zaskoczy. Powołanie pana T. na ważną funkcję też. Niestety jest taka uroda naszych władz, które nie liczą się z przyzwoitością.

 

Nie ma stanowiska prezydenta. Poznamy go może dziś lub jutro. PiS wyciąga już wioski, że Krakowem rządzi klika. Nie są to za daleko idące wnioski?

- Mamy do czynienia z władza, która rządzi długo. To krążenie i przenoszenie dyrektorów widzimy. Ten pogląd jest uzasadniony. Mamy z tym do czyneinia od lat. Mieszkańcy to akceptują, a przynajmniej część. Oni niespecjalnie się interesują władzą i lokalnymi sprawami. To szkoda dla interesów miasta i obywateli. To za to wielka korzyść dla władzy.

 

Słowo klika nie jest zbyt grube?

- Są grubsze, których można by użyć.

 

W przyszłym tygodniu poza dyskusją o ustawie antysmogowej czeka nas zaprzysiężenie nowego prezydenta.

- Tak. Będą wydarzenia w Warszawie. Nastąpi pierwszy etap zmiany. Będą uroczystości, sporo krakowian się tam wybiera. To prezydent z Krakowa.

 

Dla dzisiejszej Rzeczpospolitej, Janusz Cibor opowiada, że dawniej nowy prezydent odwoził urzędującego do domu. Może warto do tego wrócić? Co pan na to?

- Nie słyszałem, żeby w programie wydarzeń było takie zdarzenie. W II RP to raz miało miejsce. Nie wydaje mi się, żeby poziom sporu politycznego uzasadniał tego rodzaju kurtuazję. Choć jak pan wie, było spotkanie par prezydenckich. Tu nie ma mentalnych przeszkód do kontaktu. Gesty wynikają z innego protokołu i sytuacji. Prezydent jeździł otwartym powozem na inaugurację swojej kadencji. Teraz już tak nie będzie.