Zapis rozmowy Jacka Bańki z Małgorzatą Wassermann, jedynką na krakowskiej liście PiS do Sejmu.

 

Jak rozmawialiśmy kilka tygodni temu to mówiła pani, że jeszcze się czuje pani jak nowicjuszka. Wir kampanijny już panią wciągnął?

- Prowadzę kampanię i pracuję cały czas zawodowo. Staram się przed lub po pracy spotykać się z wyborcami i słuchać problemów ludzi. Mówię jakie mam rozwiązania. Pracujemy.

 

Dzisiejsza Gazeta Wyborcza żali się, że wybiera pani media i nie chce pani rozmawiać ze wszystkimi.

- To prawda. Nie będę rozmawiała z Gazetą Wyborczą. Oni piszą artykuły nieprawdziwe. Oni już mnie przepraszali na Twitterze. Jak Gazeta Wyborcza będzie się posuwała dalej to ja też będę dochodzić swoich racji. Jak ktoś pisze o mnie absolutną nieprawdę w zakresie faktów to trudno, żebym ja z tymi dziennikarzami mówiła.

 

Chodzi o sprawy rodzinne?

- To nie ma znaczenia. Przypisuje mi się różne cechy, których nie mam. Dziennikarze o tym wiedzą i mówią, że taka jest polityka. Z Gazeta Wyborczą rozmawiać nie będę.

 

Dołącza pani do krytyki lipcowej nowelizacji kodeksu karnego. Zmiany polegają między innymi na ujednoliceniu i skróceniu czasu przedawnienia. 5 lat ma być dla wszystkich. To przedziwny komunikat. Od 40 lat ścigamy Romana Polańskiego a u nas 5 lat i koniec. To może rodzić bezkarność?

- Z reformą jest więcej problemów niż tylko przedawnienie. Mamy 3 miesiące obowiązywania tej procedury. Odczytam statystykę z prokuratury okręgowej z Krakowa – akty oskarżenia 1 lipiec – 30 września 2014 roku - 2052. 1 lipiec – 30 września 2015 – 289 aktów oskarżenia. To mówi samo przez siebie.

 

Nie wiemy jak stosować nowe przepisy?

- To nie tylko taka kwestia, że mamy problem z interpretacją. Chodzi też o problem ze zmianami, do których zmusza się prokuratury i sądy. W dużej części te przepisy nie są stosowane. Założeniem reformy było skrócenie postępowania przygotowawczego i doprowadzenie do sprawniejszego działania sądów. Jednak liczyli się autorzy kodeksu ze wzrostem liczby uniewinnień. Tak się stało. Prokuratorzy nie chcą wnosić aktów oskarżenia. Rozmawiałam z wieloma prokuratorami i sędziami. Oni stosują tę procedurę w takim zakresie, w jakim muszą. W innych sytuacjach stosują stare rozwiązania. Wedle nowej procedury postępowanie przygotowawcze powinno być skrócone. Ono powinno odbyć się przed sądem. Wyobraźmy sobie, że mamy zorganizowaną grupę przestępczą i nie przesłuchamy ludzi od razu, ale poczekamy kilka miesięcy jak się stawią przed sądem. Można wyjść z założenia, że mogą powiedzieć różne rzeczy. Założeniem było odciążenie prokuratorów, którzy mają dużo spraw. Przerzucono postępowania na policję. Z tym się nie zgadzam.

 

Pani nazwisko pojawia się w kontekście ministerstwa sprawiedliwości. Co się powinno zmienić?

- Po pierwsze chodzi o prawdę materialną. Przed sądem ma zapaść wyrok odpowiadający rzeczywistości. To najważniejszy postulat. Trzeba wrócić do tego modelu, gdzie prokurator, strony i sąd aktywnie prowadzą rozprawę. Wedle nowych przepisów sędzia dzisiaj tylko wyjątkowo może włączyć się do procesu aktywnie. Powinien tylko siedzieć. Sędziowie nie przyjmą tego rozwiązania. Powiedzieli,że nie wyobrażają sobie sytuacji, gdzie mając głębokie przekonanie, że ktoś jest winny, oni go będą musieli uniewinnić. Z tego co wiem na naradach jest poruszana kwestia, że będą na co dzień korzystali z tego przepisu, że w wyjątkowych sytuacjach sędzia może przeprowadzić dowód. Do czego doprowadziła ta reforma? Mamy uchwalane prawo, które jest złe i kulawe. Musimy co chwilę sięgać do sytuacji nadzwyczajnych.

 

Do wtorku prezydent Duda ma czas na podpisanie ustawy antysmogowej. Ostatnio mówiła pani, że prezydent podejmie właściwa decyzję. Jak pytamy posłów PiS to Barbara Bubula mówi, że prezydent powinien podpisać. Z kolei Ryszard Terlecki jest na nie. Pani stanowisko się wyklarowało?

- Ja myślę, że moje podejście będzie zbliżone do prezydenta. Jesteśmy oboje prawnikami. Odczytam fragment uzasadnienia sądu uchylającego tę uchwałę: ”Powyższe godzi w porządek prawny regulowany ustawami: prawo energetyczne, prawo budowlane czy kodeks cywilny”. Nie może być zgody na to, że po raz kolejny uchwalana jest fatalna ustawa. Wszyscy mówią, że ją będziemy nowelizować, ale zróbmy ją, bo jest potrzebna. To samo dotyczy 6-latków, soli i cukru w szkołach czy ustawy wpuszczającej obiekty wielkopowierzchniowe do centrum Krakowa. Jest moja niezgoda na to jak tworzy się prawo w ostatnich 8 latach. Mam przed sobą raport, który mówi o tym, że co się dzieje z prawem od 2014 roku to rzecz niebywała w skali światowej. Przeliczono, ze ilość zmian nowelizacji i ich jakość powoduje, że przeciętny człowiek, żeby się nie zgubić w prawie, powinien czytać przepisy 3,5 godziny dzienne. Skończymy z tym. Skończymy z mnożeniem prawa. Skończymy z wprowadzaniem w życie wadliwych przepisów.

 

Przeczytała pani fragment uzasadnienia do uchwały. My mówimy o ustawie. Rozumiem jednak, że mechanizm wadliwego prawa jest podobny?

- Zgadza się. Sąd powiedział jasno, że to skrajnie nieprofesjonalna uchwała. Podobne zastrzeżenia są do ustawy. Kwestia smogu musi być załatwiona. Pytanie czy znowu chcemy bubla prawnego.

 

W Rzeczpospolitej czytam, że lewica nie wyklucza koalicji z PiS. Małgorzata Wassermann szefową resortu sprawiedliwości, Barbara Nowacka wicepremierem?

- Trudno mi sobie wyobrazić koalicję z Januszem Palikotem. To niewyobrażalne. Jak będą kwestie, które nas połączą to będziemy razem głosować. Nie wyobrażam sobie, że jakikolwiek klub parlamentarny zagłosuje przeciwko dobrym rozwiązaniom dla Polski.

 

Jest inny scenariusz, czyli koalicja strachu - wszyscy przeciwko PiS. Kto się boi Małgorzaty Wassermann?

- Nie wiem czy ktoś powinien się bać. Dla mnie niepojęta jest sytuacja, kiedy ludzie mówią, że mają inne programy, ale zawrą koalicję, żeby kogoś nie dopuścić do władzy. Na litość boską... Chyba idziemy tam z programem i mamy swoje wartości. Nie potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której zmieniam poglądy w taki sposób jak niektórzy członkowie lewicy. Dla mnie to niewyobrażalne.