Zapis rozmowy Jacka Bańki z marszałkiem Małopolski, Jackiem Krupą.

 

Wie pan co dzieje się w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym? Słyszymy o mobbingu, pracownicy podobno zwracają się do pana o pomoc.

- Krakowskie pogotowie jest ważną instytucją. Znakomicie pracuje, zabezpiecza nasze potrzeby w sytuacjach nagłych. Bardzo chce podziękować pracownikom i kierownictwu pogotowia za zabezpieczenie ŚDM. To było wielkie wyzwanie. Wyszło znakomicie. Występują tam napięcia. Oficjalnie do mnie do tej pory nic w tej sprawie nie dotarło. Nikt ze mną nie rozmawiał, ale wiem, że jest problem posądzenia jednego z kierowników o mobbing. Były odpowiednie procedury, spotkania. Sprawy wyjaśniono. Z tego co wiem następne spotkanie ma być w styczniu. Sprawy zostały wyjaśnione. Podobno ma do mnie wpłynąć pismo w tej sprawie od związków zawodowych. Na razie tego nie dostałem.

 

Przeczytaj: Skandal w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym. Pracownicy oskarżają jedną z kierowniczek o mobbing

 

Ta sytuacja może być groźna dla pacjentów?

- Nie sądzę. Pogotowie jest świetnie zorganizowane. To wspaniali ludzie. Były tego dowody. Napięcia w każdym zakładzie pracy czasem są. Jestem pewien jakości pracy pogotowia.

 

Na pewno krakowianie są zaniepokojeni tymi informacjami. Może trzeba przeciąć tę sytuację i zaangażować się od razu?

- Krakowianie i mieszkańcy województwa mieliby prawo do niepokoju jakby pogotowie źle działało. Tak nie jest. Wewnętrzne problemy zakładu pracy nie mogą się przełożyć na jakość usług.

 

Rozumiem, że jak będzie oficjalne pismo to pan zaangażuje się?

- Zapoznam się i porozmawiam z dyrekcją. Zobaczę jakie mam kompetencje. Pracodawcą jest krakowskie pogotowie, reprezentowane przez dyrektora. Marszałek reprezentuje tylko organ założycielski.

 

Teraz 500+. Ilu Małopolan, z których jedno z rodziców pracuje poza granicami, nie otrzymało pieniędzy? Jest procedura sprawdzania czy się należy.

- Sprawdziły się nasze przewidywania, o których mówiłem w marcu. Spodziewaliśmy się 12-13 tysięcy takich spraw. Wpłynęło ich 12 600. W tylu przypadkach jeden z małżonków jest poza granicami i tam pracuje. To w postępowaniu 500+ uniemożliwia wypłatę środków przed ustaleniem, który kraj jest pierwszy. 3 600 spraw jest rozpatrywanych. Niestety muszę zaapelować do wójtów i burmistrzów, żeby te sprawy były szybciej do nas przesyłane. Wpływają do nas wnioski, które ludzie złożyli w kwietniu.

 

Z drugiej strony jest brak pieniędzy na obsługę tego programu...

- To problem budżetowy. To nie wstrzymuje prac urzędu. Boksujemy się z Regionalną Izbą Obrachunkową, która twierdzi, że nie możemy zakładać własnych pieniędzy. To jednak nie wpływa na jakość pracy moich pracowników.

 

Rozumiem, że na obsługę programu daje województwo, czekając na pieniądze od wojewody?

- Tak. Musimy zakładać własne pieniądze. Tych od wojewody jest za mało. RIO uważa, że nam tego nie wolno robić. Jesteśmy zmuszeni więc do działania wbrew prawu.

 

Pieniądze zostaną przelane?

- Urząd nie wydaje pieniędzy. My tylko uznajemy czy Polska jest uprawniona do wydania zasiłku. Wtedy informujemy wójta.

 

To nie znaczy, że te osoby nie otrzymają pieniędzy z wyrównaniem?

- Oczywiście. Ustawa mówi o tym, że środki przysługują od 1 kwietnia 2016 roku. Będzie wypłata do tyłu.

 

PSL chce zwołać Sejmik sejmików. Mamy zamach na samorządy czy nie?

- Czujemy na co dzień w kontaktach z administracją rządową zamiar i działania idące w kierunku ograniczenia autonomii samorządów. Są środki przechodzące do administracji rządowej, jest projekt wyłączenia z samorządów urzędów pracy. Przykładów jest masa. Widać tendencję do centralizacji państwa. Nie ma wzmacniania samorządów. Utworzenie samorządów gminnych i reforma z 1998 roku jest jednym z największych sukcesów przemian w Polsce. Tym zmianom Polacy wiele zawdzięczają. Powrót do centralizacji będzie oznaczał paraliż i zwolnienie tempa wzrostu jakości życia.

 

Myśli pan, że obywatele to odczują jak pewne kompetencje zostaną przesunięte do sfery rządowej?

- Pracownik samorządowy – wójt, burmistrz, prezydent – czuje oddech wyborców. Oni są najbliżej. Samorządowcy potrafią podejmować najlepsze decyzje w imieniu mieszkańców, nie politycznego państwa.

 

Rozumiem, że mimo iż to jest inicjatywa PSL, małopolscy samorządowcy PO też wezmą w tym udział?

- Nie chce używać nazwy partii. To problem samorządowy. Partie mają znaczenie w okresie wyborów. Potem jest codzienna praca samorządowa. Ja do tego podchodzę jako do wyzwania systemowego, nie politycznego. W naszym interesie jest to, żeby samorząd pogłębiał swoją autonomię.

 

Muszę zapytać o sytuację Almy, małopolskiej sieci delikatesów, która ma olbrzymie problemy. Słyszymy nawet o apelu, żeby Małopolanie kupowali produkty w tej sieci. Samorząd wojewódzki ma podpisaną umowę na promocję produktów regionalnych w tej sieci.

- Tak. 3 lata temu podpisaliśmy 10-letnią umowę na współpracę w zakresie promocji produktów tradycyjnych. Na półkach Almy w całym kraju one były. To była umowa barterowa. Daliśmy logo małopolskiego smaku, Alma zobowiązała się do odpowiedniej promocji i udogodnień dla naszych przedsiębiorców. Niestety ostatnio, na wskutek problemów Almy, współpraca uległa zakłóceniu. 8 sierpnia z Urzędu Marszałkowskiego wyszło pismo informujące, że proponujemy rozwiązanie umowy z dniem 1 listopada. Prosiliśmy o odpowiedź do końca sierpnia. Czekamy.

 

Rozumiem, że obywatelskiej akcji pan nie będzie wspierał?

- Alma jest firmą prywatną. Trudno sobie wyobrazić, żeby sektor publiczny interweniował.