Obecność niepokoju, czyli specyficznego nastroju – będącego immanentną częścią dreszczowca, którym jest „Prawdziwa historia” – występuje w nim jednak wyłącznie jako chwytliwy chwyt marketingowy. Nie wybrzmiewa tak jak w rasowym thrillerze pod postacią choćby napięcia, które powinno rodzić się między dwiema bohaterkami portretowanymi przez Polańskiego jako wzajemne przeciwieństwa. Między Delphine (Seigner) a Elle (Green) nie ma bowiem chemii. Postaci są papierowymi typami, a nie kobietami z krwi i kości – o skomplikowanym profilu psychicznym; zmagającymi się ze swoimi lękami, presją otoczenia, zdezintegrowaną osobowością, mającymi wewnętrzne dylematy, walczącymi z upiorami przeszłości. „Prawdziwa historia” miała być właśnie o tym, ale Polański najwyraźniej stracił dawny nerw i reżyserski pazur. Wyhamował – jako twórca i człowiek – który najwyraźniej rozsiadł się w wygodnym fotelu i nie po drodze mu do wysiłku intelektualnego za kamerą, który wykonywał kręcąc swoje najlepsze thrillery.

Dlatego opowieść o walce o dominację między Delphine a Elle jest dość przewidywalna i nie trzyma w napięciu jak choćby ostanie filmy Polańskiego, takie jak „Wenus w futrze” czy „Rzeź”. Reżyser nie wykorzystuje też ogromnego potencjału swych aktorek, które zamiast rozkwitać – więdną na planie. Mimo to „Prawdziwą historię” warto zobaczyć choćby po to, by samemu ocenić film mistrza, który – jak udowadnia – doświadcza spadku formy. Oby tylko nie zakończył się on trwałym kryzysem artystycznym.


 

O filmie „Prawdziwa historia” Romana Polańskiego rozmawiamy dziś w „Kinowyprawach” Radia Kraków o godz. 18.30. Gościem Uli Wolak będzie Joanna Łuniewicz – filmoznawczyni UJ i edukatorka filmowa z kina Agrafka.

 

 

 

Urszula Wolak