Talent to dopiero początek
Dzisiaj w Polsce dostęp do kortów jest znacznie łatwiejszy. Gdy Magdalena Grzybowska zaczynała swoją przygodę z tenisem, nie było to takie proste. W Krakowie brakowało hal, zimą trenowała w szkolnych salach gimnastycznych, a cała logistyka kariery spadała na barki rodziców.
Pieczę nade mną trzymali rodzice, którzy układali mi tę karierę. To oni wysyłali mnie na treningi do Czech, Niemiec, a w końcu na Florydę. Wszystko było układanką logistyczną, wymagającą ogromnych poświęceń – mówi Magdalena Grzybowska.
Nie bez znaczenia było też sportowe zaplecze rodzinne – ojciec był siatkarzem, matka koszykarką. To oni zdecydowali, że tenis, dyscyplina indywidualna, będzie lepszą drogą niż sporty drużynowe.
Tata wiedział, że w drużynie jest trochę trudniej, człowiek nie jest odpowiedzialny tylko za siebie. I wymyślił sport indywidualny. Okazało się, że to jeden z najtrudniejszych sportów. Samotność, presja, ciągłe podróże – mówi Magdalena Grzybowska.
Talent stanowi zaledwie ułamek sukcesu. Warunki fizyczne pomagają, ale cała reszta to ciężka praca, logistyka i dyscyplina wewnętrzna. Magdalena Grzybowska w roku maturalnym spędziła dziesięć miesięcy poza krajem, podróżując od turnieju do turnieju. – To życie na walizkach, w hotelach, ciągłe wyrzeczenia. Trzeba to po prostu lubić – wspomina Magdalena Grzybowska.
(cała rozmowa do posłuchania)