To już pana trzeci start w wyborach prezydenckich w Krakowie, tym razem w zgoła odmiennych okolicznościach politycznych. Teraz albo nigdy?

No rzeczywiście już dwukrotnie startowałem. Jestem konsekwentny. jak widać. startuję po raz trzeci. Cały czas działamy na rzecz mieszkańców, robimy dobrze dla Krakowa. Widać to też sondażach. które urosły. W 2014 roku był wynik na poziomie 11%, w 2018 już 17%, teraz sondaże pokazują wynik znacznie wyższy, z trójką z przodu, więc uważam, że szanse są, ale oczywiście byłbym arogancki, gdybym powiedział, że jestem zdecydowanym faworytem. To dopiero przyszłość pokaże. Natomiast na pewno szanse są największe i większe niż w przeszłości.

A to że zabraknie prezydenta Jacka Majchrowskiego, będzie wymagało od pana przedefiniowania języka kampanii samorządowej?

Moim zdaniem nie. Nie ma urzędującego prezydenta nie będzie startował, ale namaścił swojego następcę, który będzie kontynuatorem jego dzieła, plus inni kandydaci też w dużej mierze współpracowali przecież z Jackiem Majchrowskim. I kandydat platformy był radnym Jacka Majchrowskiego, i kandydatka PiS-u wielokrotnie go chwaliła, jeśli PiS wystawi Małgorzatę Wassermann. Tak więc ja będę cały czas podkreślał że Kraków potrzebuje prawdziwej zmiany i że zasługuje na prawdziwą zmianę a nie takie zmiany pozorowane, nie prezydenturę kontynuacji.

W wypadku wygranej kandydatki czy kandydata PiS-u czy platformy to byłyby zmiany pozorowane w pana ocenie?

No moim zdaniem tak. Niewiele by się tak naprawdę zmieniło. Przecież Aleksander Miszalski wielokrotnie głosował, chyba zawsze głosował za wotum zaufania i za absolutorium dla Jacka Majchrowskiego. Z kolei Małgorzata Wassermann publicznie mówiła że Jacek Majchrowski jest dobrym prezydentem, więc sądzę, że to tak naprawdę te same kierunki, jeśli chodzi o politykę przestrzenną, o transport, o wydawanie środków publicznych, co ja bardzo krytykuję, uważam że są marnotrawione często. Niewiele by się zmieniło.

Myślę że nie nie podzieliłby pana zdania choćby radny Mariusz Kękuś z Prawa i Sprawiedliwości.

Bo Mariusz Kękuś jest krytyczny wobec Jacka Majchrowskiego, no ale to nie on pewnie będzie tym kandydatem tylko Małgorzata Wassermann.

Podobnie jak cały klub, który nigdy nie udzielił absolutorium.

No ale moim zdaniem pani poseł Wassermann bardzo często była gościem u Jacka Majchrowskiego i chwaliła się tą znajomością. Tak czy siak dla mnie też problemem z tymi nominatami partyjnymi jest to, że ja bym nie chciał żebyśmy w Krakowie mieli taki najazd Hunów, mówię o działaczach partyjnych, którzy by nagle w magistracie zaczęli się mnożyć i zajmować ważne stanowiska. Wszyscy wiemy jak działają partie polityczne. To nie jest takie działanie że działacze partyjni mają kompetencje i dlatego są mianowani na różne stanowiska. Często są to ludzie o dwóch lewych rękach, ale wierni partii, a ja, w przeciwieństwie do tych kandydatów partyjnych, otaczam się niezależnymi ekspertami. Chciałbym, żeby Kraków powierzyć niezależnym ekspertom, takim jak na przykład Jacek Mosakowski od transportu, człowiek, który zrobił doktorat w Cambridge, który założył tutaj w Krakowie platformę komunikacyjną, która pomaga mieszkańcom, no i pasjonat, człowiek z potencjałem, z wiedzą, a nie ktoś, kto ma odpowiednią legitymację partyjną.

Krytykuje pan partie polityczne, ale był pan w Platformie, był pan nawet lokalnym szefem Platformy Obywatelskiej a potem w Ruchu Palikota.

Tak byłem w dwóch partiach politycznych i doskonale wiem jak te partie działają. Od 10 lat jestem niezależny i naprawdę nie polecam krakowianom, żeby wybrali na prezydenta kogoś z jakiejkolwiek partii politycznej, zwłaszcza, że mnie by się bardzo nie podobało, gdyby prezydentem był ktoś, kto musiałby konsultować swoje decyzję w Warszawie w centrali partyjnej.

Mówi pan o potrzebie prawdziwej zmiany. Łukasz Gibała w magistracie to rewolucja a nawet czystka personalna?

Wiele osób forsuje taką tezę, ona jest nieprawdziwa. Znam wielu świetnych urzędników na średnich i niskich zwłaszcza szczeblach, ludzi z ogromnym potencjałem i wiedzą, którzy często mieli szklany sufit. Oni chcieliby się bardziej zaangażować, ale mówili mi w rozmach prywatnych, że właśnie często są blokowani i to dla nich będzie wielka szansa. Ja zamierzam opierać się na awansach wewnętrznych, na promowaniu też urzędników tego niższego i średniego szczebla. Natomiast rzeczywiście dojdzie do dużych zmian, jeśli chodzi o stanowiska najwyższe, stanowiska kierownicze, bo jestem bardzo krytyczny wobec władz instytucji miejskich, spółek, wobec wiceprezydentów. Tak, tam dojdzie do zmian, natomiast na tych niższych szczeblach mogą urzędnicy spać spokojnie.

Rzeczywiście żadnego szefa spółek miejskich pan nie ocenia dobrze?

Byłoby mi dzisiaj bardzo trudno wymienić chociaż jedno nazwisko, które bym oceniał pozytywnie. To tylko kwestia tego, czy oceniam bardzo negatywnie, czy umiarkowania negatywnie. Zacznijmy od tego, że moim zdaniem widać efekty tego, że oni są słabi, no bo przecież Kraków jest potwornie zadłużony, są coraz większe korki, coraz mniej zieleni, więc widać, że to miasto nie jest dobrze zarządzane. A dlaczego tak się stało? No moim zdaniem często kryteria doboru na te najwyższe stanowiska były po prostu niewłaściwe. Jacek Majchrowski brał ludzi, którym ufał, którzy byli jego znajomymi, a nie ludzi z otwartych konkursów, którzy byli najlepszymi fachowcami, którzy gdzieś wcześniej coś w życiu osiągnęli na płaszczyźnie zawodowej i to jest ten problem.

Czyli czystki dotyczyć będą szefów spółek i szefów wydziałów.

Tak, i instytucji miejskich.

Ilu pan ma ekspertów, którzy mogliby ich zastąpić?

Zgłosiło się już ponad 100 osób, które chcą za mną współpracować i przeszło pozytywnie weryfikację. Dobijamy do 150. Kilkanaście z tych osób zaprezentowaliśmy na konferencjach bądź też na Facebooku. Będziemy prezentować pozostałe osoby. To często są osoby, które na przykład osiągnęły ogromny sukces w biznesie, założyły własną firmę własny startup, a teraz chciałyby się realizować w magistracie. To często są osoby z bardzo dobrym backgroundem, jeśli chodzi o działalność społeczną, aktywiści miejsce i eksperci jednocześnie. Często są to też osoby które mają właśnie bardzo wykształcenie, nawet szkoły zagraniczne, tak jak Jacek Mosakowski, pokończyły, więc moim zdaniem to będzie dużo, dużo lepsza kadra zarządzająca niż obecni nominaci urzędującego prezydenta.

Mówi pan, że pana przeciwnicy lansują taką tezę, że pan chce przeprowadzić czystki w magistracie, no ale już pan powiedział że wszystkich dyrektorów instytucji miejskich na pewno pan zwolni.

No ale po pierwsze będziemy doceniać pracę i doceniam pracę wielu urzędników średniego i niższego szczebla, po drugie no może nie wszystkich, zdecydowaną większość na pewno tak. Każdemu się indywidualnie przejrzymy. No ale wie pan, po 20 latach naprawdę wypadałoby jakieś zmiany dokonać. To już nawet nie chodzi o to czy ktoś jest bardzo złym, czy umiarkowanie złym, czy średnim szefem danej instytucji, ale jak ktoś 20 lat sprawuje jakąś funkcję, to tak ze względu na przyzwoitość wypadałoby go wymienić na kogoś innego, tak żeby była jakaś rotacja. Przecież nie może być tak, że w kółko ta sama osoba, nawet jak jest dobra, ona nie może w kółko pełnić tej funkcji, bo to jest po prostu niezdrowe dla funkcjonowania danej organizacji czy danej jednostki.

A jak wpłynie na funkcjonowanie miasta, jeśli to rzeczywiście pan będzie prezydentem, ten 6-miliardowy deficyt? Czy to będzie tylko i wyłącznie zaciskanie pasa w tej następnej kadencji?

Bardzo się tego boję, bo to nie jest 6 miliardów. O tym wszyscy wiedzą, że miasto jest rzeczywiście zadłużone na sześć miliardów, jeżeli chodzi o budżet miasta, ale myśmy znaleźli, że dodatkowe 3 miliardy długu są ukryte w spółkach, więc to razem daje 9 miliardów. Potworne zadłużenie i tak naprawdę w tym momencie Kraków jest w tak złej sytuacji, że samo opłacenie wszystkich bieżących wydatków powoduje, że zostaje zaledwie 300-400 milionów na ewentualne nowe inwestycje, więc bardzo mało. Nie ukrywam, że ten pierwszy rok czy dwa lata będą polegały głównie na tym, żeby zrobić dokładny przegląd wydatków, także poszukać oszczędności, ale w sposób bezbolesny dla mieszkańców, czyli na przykład ciąć takie wydatki jak zakup jednej ławki za ćwierć miliona na placu Biskupim czy jak druga telewizja miejska, na którą poszło kilkanaście milionów złotych. Po co nam takie wydatki? Chociażby jedną z pierwszych moich decyzji będzie oczywiście sprzedaż lexusa, którym jeździ Jacek Majchrowski, dlatego że uważam, że prezydent nie powinien mieć limuzyny. Nie powinni też mieć limuzyn szefowie czy członkowie zarządów spółek miejskich.

Pan ma teslę, ale prywatną.

Teslę mam prywatną, tu się nic nie zmieni, jeżdżę albo tą teslą albo komunikacją miejską, albo rowerem, tak żeby też mieć perspektywę każdego użytkownika drogi. Natomiast na pewno nie będzie żadnych służbowych samochodów, nie będzie też parkingu przed magistratem, który mieszkańcy dawno chcieli zamienić na zieleniec, ale te projekty były eliminowane przez urzędników na etapie wstępnej weryfikacji. Zmienimy to, tam będzie rzeczywiście skwer a nie parking, bo też nie można tak być, że wysocy rangą urzędnicy mają jakieś przywileje, mogą w centrum parkować za darmo, a zwykły mieszkaniec albo tam nie wiedzie, albo musi bardzo dużo zapłacić.

Ale teren zielony przed magistratem czy też likwidacja miejsc parkingowych, sprzedaż lexusa to takie zmiany, powiedzmy sobie, nie wpływające na to, w którą stronę zmierza miasto. Jak powinna wyglądać ta korekta kursu Krakowa?

Tu muszę zaprotestować. To są zmiany niewielkie, ale ważne, bo symboliczne. To przewietrzenie gabinetu z tego dymu cygar, który tam się gromadzi. To są zmiany symboliczne i bardzo ważne, bo one pokazują nastawienie nowego prezydenta. Natomiast rzeczywiście, oprócz tego trzeba dokonać zmian głębokich. Takie zmiany głębokie to przede wszystkim doinwestowanie w komunikację miejską i też wykorzystywanie większym stopniu komunikacji szynowej. Jacek Majchrowski przez ostatnie dwie kadencję stworzył tylko jedną nową linię tramwajową. Ja uważam, że tych linii tramwajowych powinno powstawać więcej. Powinniśmy wykorzystać też tory, które już istnieją, tory PKP, żeby stworzyć szybką kolej miejską. W dużo większym stopniu inwestować w takie rzeczy, a w dużo mniejszym stopniu inwestować w na przykład budowy takich dróg jak Trasa Łagiewnicka, gdzie wydaliśmy ponad miliard złotych. To po pierwsze. Po drugie, ja bym chciał zrezygnować z wydawania pieniędzy na jakieś wielkie imprezy czy na jakieś wielkie obiekty infrastrukturalne, natomiast zamiast tego inwestować w lokalność, w chodniki w kanalizację, w przejścia dla pieszych, to co jest blisko nas, tak żeby Kraków był taką stolicą komfortowego życia. No i po trzecie, chciałbym żeby przede wszystkim inaczej podchodzić do mieszkańców, żeby to oni byli partnerem w dyskusji. Teraz jeśli władza robiła konsultacje, to były robione tak na siłę, bo jest taki obowiązek. Ja bym chciał faktycznie słuchać mieszkańców i się z nim liczyć.

Ta linia tramwajowa to oczywiście w ostatniej kadencji. Wcześniej choćby była linia tramwajowa do Małego Płaszowa.

Tak, ale ona była trzy kadencję temu, więc wydaje mi się że w ciągu ostatnich 8 lat powstała tylko ta jedna, z Krowodrzy Górki na Górkę Narodową. No więc to jest zdecydowanie za mało. Moim zdaniem w Krakowie powinny w ciągu czterech lat, pięciu, bo tyle trwa teraz kadencja, powstawać dwie, trzy nowe linie tramwajowe, a nie jedna albo zero.

A co z cenami biletów MPK w komunikacji miejskiej, jeśli to pan będzie prezydentem. Bo tego możemy być pewni, że na tym poziomie utrzymają się do wyborów samorządowych, bo nikt się nie odważy na zmianę.

W tej kadencji prezydent trzykrotnie podniósł za zgodą części Rady Miasta, ja głosowałem przeciwko ceny biletów, w tym czasie w Warszawie one w ogóle się nie zmieniły. Moim zdaniem to jest duży błąd, dlatego spadł udział komunikacji zbiorowej w całkowitym transporcie z około 50% do niecałych 40. Ja zamierzam utrzymać te ceny biletów komunikacji które są obecnie nie będę mówił, że da się obniżyć, bo to by była już przesada przy tak napiętym budżecie miasta, natomiast chciałbym, żeby przez kolejne pięć lat one się nie zmieniały i to będzie jeden z moich priorytetów.

Choć kiedyś mówił pan od darmowej komunikacji publicznej.

To był mój postulat i w 2014 roku, i w 2018, natomiast wtedy budżet miasta był w dużo lepszej sytuacji. W tej chwili nie będziemy tego postulat forsowali, bo to już by było nierealistyczne.

Co ze Strefą Czystego Transportu? Jedni radni mówią „zlikwidować”, inni mówią „przesunąć w czasie wejście w życie”, inni mówią „zostawić jak jest” czyli od 1 lipca 2024.

Przesunąć w czasie wejście w życie. Uważam, że jest fatalna kampania informacyjna. Wiele osób, które do mnie piszą, nie wiedzą, jak ta strefa ma funkcjonować. Jest to źle przygotowane. Dlatego ja bym chciał przesunąć co najmniej o rok, tak żeby porozmawiać z mieszkańcami i żeby to było rozwiązanie w dużo większym kompromisie czy konsensusie społecznym, bo na razie budzi skrajne emocje i często te emocje wynikają z manipulacji.

Mówił pan o rewolucji, tak trzeba ją nazwać, w krakowskim magistracie i w spółkach miejskich, a czy zamierza pan w jakiś sposób zrestrukturyzować tę sieć spółek? Połączyć, zlikwidować, wprowadzić zupełnie coś innego?

Tak. Dwa przykłady. Jeden przykład to wszyscy znamy, to jest ta spółka która prowadzi drugą miejską telewizję, Kraków 5020, która powinna być zlikwidowana, bo Rada Miasta podjęła taką uchwałę, a ciągle nie została zlikwidowana. Moim zdaniem to jest łamanie prawa.

Zaskarżył tę uchwałę wojewoda do WSA.

Tak czy siak, niezależnie od tego co orzeknie sąd, to ja bym tę spółkę po prostu zlikwidował. Natomiast inny przykład to jest ten rozdział dawnego ZIKiT-u na trzy jednostki transportowe. Moim zdaniem duży błąd. Powstał chaos kompetencyjny, koszty utrzymania wzrosły, mieszkańcy nie do końca wiedzą, która jednostka za co odpowiada, więc ja bym z powrotem te jednostki połączył w jedno.

Czyli ZIKiT na nowo z nową nazwą

Niech się to inaczej nazywa, żeby się że źle nie kojarzyło, natomiast uważam, że te trzy jednostki powinny być połączone.

To już tak na koniec: trzy najważniejsze projekty do zrealizowania w tej nowej kadencji samorządu, oczywiście krakowskie, to co?

Po pierwsze tworzenie parków XXL. W ostatnim czasie powstało w Krakowie trochę parków, ale takich małych kieszonkowych. Na samym Prądniku możemy stworzyć park, który będzie miał ponad 100 hektarów. Po drugie stworzenia szybkiej kolei miejskiej, tak żeby właśnie jak najwięcej osób jeździło jednak komunikacją miejską, a nie samochodami. Tylko to może nas uratować przed korkami. I po trzecie gruntowny przegląd wydatków bizantyjskich, tak żeby budżet miasta postawić na nogi, żeby Kraków wreszcie nie miał deficytu, tylko miał nadwyżkę budżetową.

Ale co z tą kolejną miejską, SKA czy metro, o czym pan mówi?

Natychmiast jak zostanę prezydentem, jeśli mieszkańcy mnie wybiorą, to pojadę do Warszawy oczywiście i spytam się, pewnie przyszłego premiera Donalda Tuska, czy Warszawa jest w stanie finansować współfinansować budowę metra. Jeśli odpowiedź będzie negatywna, to nie jesteśmy w stanie z budżetu miasta tego sfinansować, jeśli pozytywna to oczywiście ruszymy z metrem, ale jeśli odpowiedź będzie negatywna to wtedy powinniśmy budować SKM, szybką kolej nie aglomeracyjną, tylko miejską, jako dopełnienie SKa czyli szybkiej kolei aglomeracyjnej. Uważam, że po prostu powinno być więcej tych kursów i miasto powinno w większym stopniu to współtworzyć.

Wybiegając niejako dwa tygodnie do przodu to jakie są pana relacje z Donaldem Tuskiem, jako byłego posła Platformy?

Moim zdaniem nie ma złej krwi między mną a Donaldem Tuskiem, ale trzeba by się oczywiście jego spytać. Natomiast nawet jeśli jakiekolwiek były tutaj animozje, to ja zakładam, że on jest profesjonalistą, ja też jestem profesjonalistą, więc jeśli usiądziemy do stołu, on jako premier a ja jako prezydent miasta, to jestem przekonany, że skupimy się na argumentach merytorycznych, ale sądzę, że to też będzie rozmowa w serdecznej atmosferze. Nie sądzę, żeby z jego strony były rzeczywiście jakieś ale czy jakieś animozje.