W czwartek nasz pies wykorzystując  wycieczkę, wodę w stawie i nasze milczące przyzwolenie zanurzył się  w stawowej wodzie, zapadł w muł po nos i... no właśnie  - chyba coś  mu do tego nosa trafilo, bo po kilku śmieszych kichnięciach Reset (bo tak ma na imię) kichać nie przestaje. Trochę rzadziej niż na poczatku ale jednak...

Brzmi i wygląda to na próbe pozbycia się, "wykichania" czegoś, a nie na  katarek.

Czy możliwe, że  coś mu gdzieś  utknęło i czy da sobie z tym radę sam, czy też  konieczna jest interwencja weta?

Maryna