Pojawiają się sugestie, że pszczoła miodna, hodowana często w dużych zagęszczeniach  i wprowadzana w obce miejsca, może zagrażać rodzimym zapylaczom (osom, bzygom, dzikim pszczołom czy trzmielom), np. poprzez konkurowanie z nimi o pokarm czyli pożytek. Ekolodzy coraz częściej wspominają o "przepszczeleniu" czyli zbytnim zagęszczeniu rodzin zapylaczy i jego wpływie na bioróznorodność...Z teoretycznych wyliczeń wynika, że w naszym kraju do prawidłowego napszczelenia brakuje około pół miliona pni, ale pszczół jest dużo tam, gdzie jest wielu pszczelarzy i gdzie są dobre pożytki. Na terenach słabiej zaludnionych, o przeciętnych pożytkach, napszczelenie jest małe. Ale o tym, gdzie będzie stała pasieka, decyduje sam pszczelarz, ustawiając ją zazwyczaj jak najbliżej domu. "Pszczoła miodna żyje w dużych rodzinach, przeciętna rodzina liczy 20-30 tysięcy osobników" -  mówi dr Hajnalka Szentgyorgyi z Uniwersytetu Rolniczego - "więc możemy sobie wyobrazić ile pszczoł lata w pobliżu np. 10 pni rodzin i jaka to konkurencja dla np. dzikiej pszczoły".

Na Słowacji przemieszczanie rodzin pszczelich i samych matek obwarowane jest dość restrykcyjnymi przepisami. Nadzór nad wędrówkami prowadzą urzędowi i regionalni lekarze weterynarii w ścisłej współpracy z organizacją pszczelarską. Wraz z pszczołami wędrują także niezbędne dokumenty. Przewóz pszczół musi być też uzgodniony z właściwymi władzami terenowymi.

Audycję z cyklu 'Ekospotkania" przygotowała Ewa Szkurłat.