Wyjątkowo wcześnie, bo jeszcze w piątek swój mecz rozegrała Sandecja Nowy Sącz. Małopolskiego przedstawiciela w I lidze po raz kolejny czekało naprawdę trudne zadanie. Po porażce z Zagłębiem Sosnowiec tym razem drużyna Radosława Mroczkowskiego mierzyła się z liderem tabeli, Arką Gdynia. Jedyny gol w tym spotkaniu padł dosyć szybko, bo już w 21. minucie. Po tym, jak swoją klarowną szansę zmarnował Bartłomiej Dudzic, goście z Gdyni odpowiedzieli trafieniem Dariusza Formelli. Znany z występów w Lechu Poznań pomocnik wpisał się na listę strzelców mierzonym uderzeniem.

Mimo statusu drużyny skazywanej na porażkę, po zmianie stron gracze Sandecji potrafili kilkukrotnie dać się we znaki defensywie rywala. W 51. minucie do remisu mógł doprowadzić Wojciech Trochim, w 73. po próbie Sebastiana Szczepańskiego gości uratował Konrad Jałocha, a nadzieje miejscowych wzrosły jeszcze w samej końcówce. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry z drugą żółtą kartką z boiska musiał zejść Tadeusz Socha, ale po tej sytuacji Sandecji nie było stać już na ani jedną dobrą akcję. Dla podopiecznych trenera Mroczkowskiego mecz z Arką był więc drugim przegranym z rzędu. Okazja do rehabilitacji może trafić się za tydzień, kiedy Sandecja uda się na wyjazd do Kluczborka.

Sandecja Nowy Sącz - Arka Gdynia 0:1 (0:1)
Formella 21’

Trzeci z rzędu remis zanotowali z kolei zawodnicy drugoligowej Puszczy Niepołomice. Drużyna Tomasza Tułacza dwa tygodnie temu przywiozła punkt z Pruszkowa, a w ubiegłej kolejce bezbramkowo zremisowała ze słabiutką w tym roku Stalą Stalowa Wola. Tym razem rywalem Puszczy była drużyna z innej półki, którą jednak śmiało można było ograć. Raków Częstochowa walczy w tym sezonie o awans, ale w dwóch ostatnich meczach stracił aż dziewięć goli i nie zdobył nawet punktu. Działacze z Częstochowy pożegnali się również z trenerem, Przemysławem Cecherzem, a mecz z Puszczą był debiutem dla jego następcy - Marka Papszuna.

Debiut ten nie był jednak szczególnie okazały - ani z jednej, ani z drugiej strony. Jako pierwsi zaatakowali gospodarze, a w 30. minucie na strzał Piotra Malinowskiego odpowiedział Daniel Barbus. Ten sam Barbus głową próbował też po przerwie, ale po żadnej z tych okazji piłka nie znalazła drogi do bramki. W samej końcówce szalę zwycięstwa na swoją stronę mogli przechylić miejscowi. Po uderzeniu Adriana Klepczyńskiego piłka trafiła w słupek, po prawdziwej bombie Dawida Kamińskiego świetnie interweniował Marcin Staniszewski, a już w doliczonym czasie oko w oko z bramkarzem stanął Wojciech Okińczyc. W kapitalnej sytuacji napastnik Rakowa przeniósł jednak piłkę obok słupka sprawiając w ten sposób, że mecz z Puszczą zakończył się bezbramkowym remisem. Choć Niepołomiczanie po końcowym gwizdku mogli odczuwać lekki niedosyt, podopieczni Tomasza Tułacza zapisali się w ten sposób w historii klubu - po raz pierwszy odkąd Puszcza występuje na szczeblu centralnym, drużyna z Niepołomic nie przegrała żadnego z 12 kolejnych ligowych spotkań.

Raków Częstochowa - Puszcza Niepołomice 0:0

Adam Delimat