Prezes Cracovii Janusz Filipiak przekonuje, że sprawa jest zamknięta i zastanawia się czy potrzebne będą w ogóle kary dyscyplinarne. Miroslav Čovilo wychodzi zaś na trening i przygotowuje się do meczu z Lechem nie będąc jednak zbyt rozmownym. 

Miała być gra o mistrzostwo Polski, zaczęło się jednak od porażki we Wrocławiu i konfliktu z byłym już kapitanem drużyny. "Kapitan rzuca opaskę i grozi zakończeniem kariery, w przypadku braku zgody na transfer zagraniczny mimo ważnego kontraktu" - to spojrzenie ze strony klubu. "Nie chcę pozwolić pewnym ludziom, by kręcili mną jak debilem" - mówił z kolei do naszego radiowego mikrofonu po meczu we Wrocławiu Miroslav Čovilo podkreślając, że w ostatniej chwili zmieniono zapisy w wynegocjowanej już umowie.

Dziś kibice Cracovii skrzyknęli się, by przed treningiem stanąć w obronie dotychczasowego kapitana, gracza który niedługo po przyjściu do klubu strzelił zwycięską bramkę w derbach Krakowa, gracza który walcząc dla Pasów nabawił się poważnej kontuzji. Oprócz ponad setki fanów pojawił się też osobiście prezes klubu Janusz Filipiak, który po kilku rozmowach w klubie i po wizycie w klubowej szatni sprawę postawił tak: "Uzgodniliśmy z trenerem, że jego wartość sportowa, poziom sportowy, gra to jest zupełnie coś innego niż szkoda, którą wyrządził nam medialnie. Bo sytuacja wygląda tak jak myśmy przedstawili w komunikacie. To, że rozmawiał z Lugano i rozmawiał bezpośrednio z dyrektorem sportowym tego klubu, to mamy udowodnione na 100%, zasługuje więc na karę dyscyplinarną bez problemu, ale zobaczymy czy trzeba będzie ją wymierzać. Prawdopodobnie tak zrobimy, bo zawodnik zadziałał na szkodę klubu i zespołu. Fakty są takie, że prowadził rozmowy z innym klubem, wywierał presję i że zaoferowałem mu podwyżkę, mimo że miał jeszcze ważny kontrakt. Ludzie kochani! Przychodzi, mówi że ma ofertę i jeśli go nie puścimy, to nie będzie grał, a my - zamiast od razu wlepić mu karę - zaoferowaliśmy mu podwyżkę. Piłkarze pojechali na obóz, później wiceprezes Jakub Tabisz był na urlopie i powstało jakieś opóźnienie, ale to nie jest powód, aby zrobić taką jazdę i wywierać presję na władzach klubu”.

Miroslav Čovilo zostaje więc w Krakowie, ale czy będzie grać? "Nikt nie będzie się na nim mścił, będzie w treningu, będzie normalnie brany pod uwagę, będzie miał wartość sportową, to będzie grał i tyle" - dodaje prezes.

O tym sportowym aspekcie sprawy mówił też trener Pasów Michał Probierz: "Miro jest zawodnikiem naszego klubu, ma normalnie obowiązujący kontrakt. Reszta to sprawa między profesorem, a zawodnikiem.".

Sam Miroslav Čovilo nie był zbyt rozmowny, widać było w czasie treningu, że nie były to łatwe dla niego dni. A czy sprawa rzeczywiście jest zamknięta być może pokaże niedzielny mecz w Poznaniu z Lechem.

Marek Solecki/RK