Miętta-Mikołajewicz powszechnie znany jest jako przyjaciel kibiców Wisły. Wielokrotnie bronił Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków, nawet kiedy organizacji tej zarzucano wzniecanie wulgarnych okrzyków na stadionie i odpalanie rac na trybunach. W rozmowie z Radiem Kraków powtarzał, że "nie ma piłki bez kibiców". Podkreślił jednak też, że jeśli na stadionie pojawią się jeszcze raz race, kibice stracą przyjaciela na fotelu prezesa.

- Nie wyobrażam sobie, żeby taka sytuacja miała się powtórzyć, ale jakby się tak stało to następnego dnia nie będę pełnił tej funkcji - podkreślił nowy prezes Wisły Kraków S.A.

Ludwik Miętta-Mikołajewicz będzie pełnił funkcję prezesa przez 4 miesiące. Później ma zastąpić go były bramkarz Wisły, Robert Gaszyński.


Zapis rozmowy Karola Surówki z nowym prezesem Wisły Kraków S.A, Ludwikiem Mięttą-Mikołajewiczem.

Został pan prezesem piłkarskiej Wisły. Należy gratulować czy współczuć?

- Ani gratulować ani współczuć. Powodów do gratulacji nie ma. Nie jest to dla mnie wyzwanie. Byłem już dwa razy prezesem piłkarskiej Wisły. Dwa razy nie można wejść do tej samej rzeki, ale trzeci raz już można. To jest ten trzeci raz. Co do kondolencji to wie pan, piłkarska Wisła jest w trudnej sytuacji. Wizerunek klubu nie jest dobry i trzeba go poprawić.

Jaki jest plan minimum? Tylko sportowy czy także finansowy?

- Przede wszystkim sportowy. Teraz jesteśmy liderem, ale ciężko będzie to utrzymać. Mam zaufanie do trenera Smudy, że strona sportowa będzie dobrze realizowana. Z tym składem, przy jego podejściu można zapewnić dobre miejsce. Co do finansów to jest to trudna sytuacja. Nie ukrywamy, że jesteśmy zadłużeni, ale zrobimy wszystko, żeby dzięki środkom, jakie będą spływać z meczów i innych źródeł, wyjść z kłopotów jak najszybciej.

Nie może zabraknąć wątku kibiców i pseudokibiców. Na forach można przeczytać, że wybór pana na prezesa jest ukłonem w stronę kibiców i pseudokibiców. Jak się pan do tego odniesie?

- Nie umiem się ustosunkować do wpisów internetowych. Dla mnie zawsze najważniejszą postacią, poza zawodnikami, są widzowie. Nie ma teatru bez widza i podobnie nie ma widowiska sportowego bez kibiców. Każdy człowiek, który chce przyjść na zawody piłkarskie i będzie przestrzegał prawo, jest mile widziany.

W poprzednim sezonie, gdy pojawiły się race, pana poprzednik zareagował ostro. Jak pan zareaguje jak sytuacja się powtórzy?

- Nie wyobrażam sobie, żeby to się miało powtórzyć. Jakby to się jednak zdarzyło to następnego dnia przestaję pełnić funkcję. Dzisiaj reprezentuje stanowisko, że nie uznaje odpowiedzialności zbiorowej.

Jak sprawy w piłkarskiej Wiśle będą się miały dobrze to wyobraża sobie pan, że będzie pan pełnił funkcję dłużej niż 4 miesiące?

- Nie. Ja jestem człowiekiem w podeszłym wieku. Podjąłem się roli strażaka, żeby tę lukę wypełnić, ale na dłuższą metę sobie tego nie wyobrażam.




(Karol Surówka/ko)