Wiślacy prezentowali dobrą formę przed zawieszeniem sezonu z powodu pandemii koronawirusa, ale w premierowym meczu po wznowieniu rozgrywek spisali się fatalnie przegrywając 0:4 z Piastem w Gliwicach.

Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" usprawiedliwienia dla takiej postawy szukał przede wszystkim w słabszej postawie trójki środkowych pomocników. Ich dyspozycję tłumaczył problemami zdrowotnymi.

"Vullnet Basha miał dwutygodniową przerwę w treningach, Gieorgij Żukow nie ćwiczył przez tydzień, a Vukan Savicevic przez klika dni. Żaden z nich nie brał udziału w grze wewnętrznej. Przegrywaliśmy drugie piłki, nie było czucia przestrzeni, asekuracji" – wyjaśnił.

Skowronek przyznał jednak, że występ w Gliwicach był "sygnałem ostrzegawczym", zapewniając jednocześnie, że jego podopieczni nadal mają wysokie umiejętności, a sztab szkoleniowy starał im się pomóc podczas treningów, aby lepiej prezentowali się pod względem fizycznym.

"Ta porażka, to nie była katastrofa, ale przepraszam kibiców, za ten falstart. Uważam, że sytuację mamy pod kontrolą, ale musimy się teraz obronić na boisku" – podkreślił Skowronek.

Sytuacja kadrowa Wisły jest jednak znacznie gorsza niż przed tygodniem. Z powodu żółtych kartek pauzować będą Maciej Sadlok i Savicevic. Kontuzje wykluczają z gry: Alona Turgemana, Kamila Wojtkowskiego, Davida Niepsuja, Damiana Pawłowskiego i Krzysztofa Drzazgi. Niepewny jest też występ Michała Maka. Nie zgra oczywiście także Paweł Brożek, który we wtorek złamał kość przedramienia.

"Paweł jest już po zabiegu, który przeszedł pomyślnie. Wierzę, że rehabilitacja będzie szybko postępować i jeszcze do nas wróci. Trzymamy mocno kciuki za niego. Wierzę, że dodamy mu motywacji do szybszego powrotu grą i dobrym wynikiem meczu z Legią" – zapowiedział Skowronek, który największy ból głowy będzie miał przy zestawieniu boków obrony.

Naturalnym zastępcą dla Sadloka na lewej stronie byłby Mateusz Hołownia, ale to piłkarz wypożyczony z Legii, która zawarła w umowie klauzulę uniemożliwiającą w praktyce jego grę w tym spotkaniu. Za jego występ Wisła musiałaby zapłacić zapisaną bardzo wysoką kwotę.

"Nie bardzo rozumiem sens tego, bo kiedy Legia mogłaby się przekonać, czy ten zawodnik jest gotowy, aby gotowy na grę dla niej, jak nie w takim spotkaniu" – zastanawiał się Skowronek.

W jesiennym meczu w Warszawie, Wisła poniosła dotkliwą klęskę 0:7. Problemy "Białej Gwiazdy" były wówczas podobne do tych, z jakim zmaga się obecnie. Skowronek wierzy jednak, że do powtórki nie dojdzie.

"ie ma sensu wracać do tamtego meczu. Każdy zawodnik, który był wtedy w Warszawie na boisku brał odpowiedzialność za ten wynik i dobrze wie co tam się stało. Piłkarzy nie trzeba motywować, bo wszyscy wiedzą, co znaczy w Polsce spotkanie Wisły z Legią. Bez względu na sytuację w tabeli to klasyk kolejki. Nie chcemy zawieść siebie, kibiców. Trzeba zakasać rękawy i zasuwać. Takie jest nastawienie. Mamy swój pomysł na mecz, wierzymy w swoją wartość, nie przegraliśmy na naszym stadionie od dawna i chcemy to kontynuować. Nie obawiamy się przeciwnika, tylko go szanujemy" – zapewnił Skowronek.

Trener Wisły z uznaniem wypowiadał się jednak o klasie warszawskiego zespołu i podkreślił, że nawet absencja takich piłkarzy jak Jose Kante czy Arvydas Novikovas nie ma większego znaczenia.

"Legia to kandydat na mistrza Polski. Jest dzisiaj liderem i na to zasłużyła świetną pracą trenera Vukovicia i jego sztabu. Legia wygląda też bardzo dobrze pod względem fizycznym, a że jest tam jakość indywidualna piłkarzy potwierdza się w statystykach" – zauważył Skowronek.

Wisła z dorobkiem 31 punktów zajmuje obecnie trzynaste miejsce w tabeli. Legia jest liderem i ma 54 punkty. Niedzielny mecz w Krakowie rozpocznie się o godz. 17.30. Transmisja z tego meczu na antenie Radia Kraków.

PAP/A