To były straszne dni. Nieustanne sprawdzanie w Internecie najnowszych wiadomości: z Kijowa, Charkowa, Mariupola, Odessy i Chersonia. Potoki uchodźców docierające na polsko-ukraińską granicę. Wypełnione po brzegi pociągi, tłumy na dworcach. Płaczące dzieci, puste oczy starszych ludzi, którzy za sobą zostawiali całe życie, rozdzierające sceny pożegnań młodych małżeństw, które już nigdy miały się nie zobaczyć.
- A
- A
- A
Nasi ukraińscy sąsiedzi, nasze nacjonalistyczne demony
"Co się stało z naszą solidarnością i empatią dla ukraińskich uchodźców? Bardzo możliwe, że kiedy uchodźcy zamienili się w sąsiadów, którzy tak jak my rano idą do pracy, po południu na zakupy, a weekend odpoczywają w parku, na wycieczce czy w restauracyjnym ogródku, obudziły się nasze nacjonalistyczne demony..."W tym samym czasie po polskiej stronie wzbierała inna fala. Współczucia, empatii i bezwarunkowej pomocy. Tysiące wolontariuszy stało na przejściach granicznych z gorącą zupą, herbatą, kanapką, i co równie ważne, ze słowami otuchy i wsparcia. Samorządowcy organizowali noclegownie, prywatne samochody kursowały na granicę, Polacy otwierali swoje domy, portfele i serca. Jako społeczeństwo byliśmy dumni z siebie, że po raz kolejny zdaliśmy egzamin, że nie zapomnieliśmy, że to właśnie tu narodziła się idea solidarności.
Mijały tygodnie i miesiące. Wiadomości z frontów wojny już nie otwierały codziennych wydań telewizyjnych i radiowych wiadomości. Nie dlatego, by były mniej ważne, ale wyparły je inne wojny i inne kampanie. Zamykano kolejne noclegownie, ukraińscy uchodźcy znajdowali pracę, otwierali własne biznesy, wynajmowali mieszkania i posyłali dzieci do szkoły. Obok reportaży o pomocy i współczuciu, zaczęły się pojawiać teksty o mniej lub większych nieporozumieniach, o szkolnych konfliktach, o sąsiedzkich kłótniach. Zmienił się też ton na internetowych forach, wzbierała fala fejkowych opowieści, o luksusowych samochodach na ukraińskich blachach, o Ukrainkach w drogich futrach i o polskich zapłakanych kuzynkach, wypychanych przez przybyszy z kolejki do sklepowej kasy albo do lekarza. Znaleźli się też politycy, którzy zwietrzyli w tym swoją szansę na podbicie sondażowych słupków własnych ugrupowań. Spirala nieufności, niechęci, a z czasem wrogości została puszczona w ruch.
Łatwym, zbyt łatwym, wytłumaczeniem, byłby niewątpliwie realny wpływ rosyjskiej propagandy, która przez sieć sączy w umysły i dusze Polek i Polaków antyukraińskie uprzedzenia. Tak, rosyjskie trolle działają w polskim intrenecie, zakładają strony i profile na FB, wrzucają rolki na Tik-Toku i Instagramie. Piszą komentarze, podsycają konflikty i podziały. Nie możemy jednak udawać, że skuteczna propaganda to ta, która odwołuje się do prawdziwych emocji i uprzedzeń.
Co więc się stało z naszą solidarnością i empatią? Bardzo możliwe, że kiedy uchodźcy zamienili się w sąsiadów, którzy tak jak my rano idą do pracy, po południu na zakupy, a weekend odpoczywają w parku, na wycieczce czy w restauracyjnym ogródku, obudziły się nasze nacjonalistyczne demony, które nie tolerują, by sąsiad mówił w innym języku, obchodził inne święta i nie znał na wyrywki najważniejszych dat z polskiej historii.
Oczywiście lubimy podkreślać, jak ważną rolę grała w historii polska tolerancja, powołując na legendę I Rzeczpospolitej Obojga Narodów, kraj bezpiecznego schronienia prześladowanych w Zachodniej Europie Żydów, miejsce osiedlania ormiańskich kupców, kraj bez stosów itd. Wszystko to pewnie i prawda, ale skończyło się prawie trzy wieki temu. Od tego czasu wiele się wydarzyło.
A myślenie i przyzwyczajenia ostatnich kilku pokoleń Polek i Polaków kształtował ukuty jeszcze w głębokim PRL model jeden naród, jeden język, jedna religia.
Gwałtowna zmiana, jaka dokonuje się na naszych oczach, musi być i jest mentalnym wstrząsem.
Na placach zabawach, na szkolnych korytarzach sklepie na ulicy mieszają się języki, nie z powodu turystów, do tego już przynajmniej w Krakowie zdążyliśmy się przyzwyczaić. To nasi nowi sąsiedzi, którzy tak jak my mają prawo podtrzymywać swój język i swoją kulturę.
Ta nowa rzeczywistość budzi napięcia i niepokój. Zmusza do zrewidowania naszych poglądów, stereotypów i emocji. Czy rzeczywiście, jak chcielibyśmy wierzyć solidarność i tolerancja to polskie cechy narodowe? Czy chrześcijańskie wartości, z nakazem miłości bliźniego to nasz znak firmowy? Cudzoziemcy, (nie tylko Ukraińcy) którzy osiedlają się w Polsce, konfrontują nas nie tylko z innym stylem życia, inną kulturą, ale też z naszymi własnymi wyobrażeniami o sobie samym i polskim społeczeństwie. To ciekawa i niejednoznaczna lekcja.
Komentarze (16)
Najnowsze
-
21:04
Zakaz nauki pisania w zerówkach. Co naprawdę powiedziała małopolska kurator
-
20:20
Użytek ekologiczny na Zakrzówku: wojewoda unieważnia uchwałę. Radny: pytanie, kogo chroni
-
18:57
Wojewoda: Uchwała ws. ustanowienia użytku ekologicznego na Zakrzówku nie zawiera uzasadnienia. To poważny błąd
-
18:18
Czy gorlicki szpital czeka paraliż?
-
17:45
Bolesna lekcja futbolu. GKS Katowice gromi Puszczę 6:0
-
16:24
Psycholog szkolny? Nie każda uczelnia dobrze przygotowuje do tego zawodu
-
16:10
To najbardziej zatłoczona trasa wlotowa do Krakowa. 92,5 tys. pojazdów w ciągu doby
-
16:09
Wycinka w Rabce: pod topór miało iść 93 drzew, poszło już ponad 200
-
15:45
SŁONECZNIKI 2024 - Gala Małopolska
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze