Wcześniej planowana i konsultowana z mieszkańcami budowa pętli przy ulicy Bartla - jak mówi zastępca prezydenta miasta Krakowa Stanisław Kracik - okazała się zbyt droga w realizacji.
- To jest taki jeden z "trupków", które odkrywam, może nie w szafach, ale w szufladach. Nie wiem, kto i kiedy wymyślił, żeby pętlę zrobić na jednej z najdroższych działek w Krakowie. Musielibyśmy zapłacić za tę działkę 52 miliony złotych. Żeby skomunikować Kliny z przystankiem kolejowym w Opatkowicach, musielibyśmy tam dla Park and Ride'u zrobić drugą pętlę w odległości niecałych 900 metrów - wyjaśnia Kracik.
W związku z tym pętla powstanie tylko przy przystanku kolejowym w Opatkowicach, gdzie i tak miały zatrzymywać się autobusy. Ma tam powstać hub przesiadkowy, który obsłuży zarówno kolej, autobusy i tramwaje. Trwają rozmowy na temat wykupu działek przy linii kolejowej. Jak przekonuje prezydent Stanisław Kracik, będą one około dziesięć razy tańsze, niż te przy ulicy Bartla.
Informacją o zmianie lokalizacji pętli zaskoczony jest radny Michał Starobrat z klubu Kraków dla Mieszkańców. Przekonuje, że o nowych planach nie wiedzą też mieszkańcy Klinów.
- Nigdzie ta informacja nie została przekazana, na żadnej komisji. Mam wrażenie, że Rada Miasta Krakowa tej kadencji to jest tylko maszynką do głosowania. Oczywiście miasto może zmienić plany lokalizacji pętli, ale pod dwoma warunkami. Pierwszy: zrobimy konsultacje społeczne i zapytamy mieszkańców, co myślą na ten temat. Drugi: zwalniając działkę wartą ponad 50 milionów złotych deweloperowi, deweloper da nam coś w zamian - mówi radny.
Nie wiadomo jednak, co powstanie w zamian na terenie przy ulicy Bartla. Plan miejscowy dopuszcza tam budowę nowych bloków mieszkalnych.