„To jest krótki, szybki wyścig. Byliśmy lepsi na początku, ale +kapkę+ zabrakło nam na końcu. Dotychczas w sezonie pływaliśmy z taką taktyką, że troszeczkę odpuszczaliśmy środkowy odcinek. Tym razem rywale nam uciekli. Nie była to duża strata, ale była” - podkreślił Kitewski.

Zezula przyznał, że miał świadomość, że rywale ich wyprzedzają.

„Z pociągnięcia na pociągnięcie widziałem, że dzióbek łodzi rywali dogania nas, a potem wyprzedza. Niestety, tym razem nic się nie dało zrobić. Wysokie tempo od początku teoretycznie nas nie męczy, ale na finiszu wyszło, że rywale byli szybsi. Taki jest sport. Oczywiście każdy marzy o tym, żeby wywalczyć złoto, ale z brązu też się cieszymy. Nie są to łatwe zawody, to Igrzyska Europejskie, nie każdy mógł tu wystąpić, a my wystartowaliśmy i stanęliśmy na podium” - tłumaczył.

Medal kanadyjkarzy był pierwszym wywalczonym przez biało-czerwonych w rozpoczętej oficjalnie w środę imprezie.

„To nie znaczy, że ten pierwszy medal jest najważniejszy. Liczymy, że Polacy zdobędą ich tutaj dużo” – dodał Zezula, który powrócił do startów z Kitewskim po rocznej przerwie spowodowanej kontuzją.

Dla wszystkich kajakarzy i kanadyjkarzy najważniejszą imprezą tego roku są mistrzostwa świata w Duisburgu, gdzie walka toczyć się będzie także o kwalifikacje do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu.

„We wszystkich zawodach łapiemy się do pierwszej trójki, jesteśmy na wysokim poziomie. Myślę, że przyszły sezon przyniesie nam jeszcze lepsze wyniki” – zadeklarował Zezula.