Prezes tarnowskiego MPK, Jerzy Wiatr w rozmowie z Radiem Kraków bagatelizuje jednak całą sprawę. "Nic się wielkiego nie stało. Biesiadnicy się posprzeczali, ale nie wiadomo o co. Jak policja przyjechała, to było po sprawie. To było krótkie spięcie. Jeden z pracowników gdzieś się przewrócił i ma uszkodzoną nogę. Było szkolenie z pierwszej pomocy, więc mówiąc w żartach, mogli w praktyce sprawdzić wiedzę. Mieliśmy wiele imprez, nigdy nic się nie stało. Takie sytuacje się zdarzają. Po tej sytuacji w przyszłości ktoś się 10 razy zastanowi, zanim zacznie się szarpać z innym kolegą" - podkreśla Wiatr.

Szkolenie połączone z integracją pracowników oraz kierownictwa tarnowskiego MPK kosztowało kilka tysięcy złotych. Pozostała część kosztów została rozliczona w barterze, w zamian za reklamy na autobusach.

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)