"Oskarżony już odjeżdżał samochodem, ale wtedy ojciec zaczął go wyzywać. Dążył do eskalacji sytuacji. Wskazane okoliczności musiały przełożyć się na wymiar kary. Z jednej strony dopuścił się czynu, który trudno racjonalnie wytłumaczyć, a tym bardziej usprawiedliwić. Z drugiej strony nie można go uznać za bezdusznego mordercę - na którego został wykreowany przez opinię publiczną i niektóre media" - podkreśla sędzia Jaromierz Sobusiak.

Wyrok jest nieprawomocny. OTOZ Animals jako oskarżyciel posiłkowy w tej sprawie prawdopodobnie odwoła się od wyroku. Towarzystwo żądało dla 23-latka kary bezwzględnego więzienia. Pełnomocnik instytucji, mecenas Leszek Rzepka podkreśla, że na przestrzeni ostatnich lat tak niskiego wyroku związanego ze znęcaniem się nad zwierzętami nie było. "Jeśli nawet w rodzinie są jakieś sprzeczki, nie można się wyżywać na 2-miesięcznym kotku. Zwierzę nie zawiniło przecież w konflikcie rodzinnym" - przekonuje mecenas Rzepka.  

Sam Tymoteusz Świątek odpowiedział, że jeśli ten wyrok się uprawomocni, to chętnie odbędzie prace społeczne w jakiejś organizacji prozwierzęcej. "Tylko raz zdarzyło mi się skrzywdzić jakieś zwierzę. Więcej się to nie powtórzy, obiecuję. Miałem dwa koty u siebie w mieszkaniu. Całe życie byłem prowokowany. Ostatnio pokazywano, jaki jestem zły, ale nie pokazywano tego, co przeżyłem w dzieciństwie" - mówił oskarżony.

23-latek musi też wpłacić 1,5 tysiąca złotych na rzecz Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

 

 

(Bartek Maziarz/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: