14. sezon Ligi Siatkówki Kobiet ma zgodnie z planem wystartować 3 października. Wcześniej, bo już za trzy tygodnie, okres przygotowawczy mają rozpocząć siatkarki Trefla Proximy Kraków. Na chwilę obecną trudno stwierdzić jednak, gdzie krakowskie zawodniczki będą trenować i rozgrywać swoje mecze, a najczarniejszy scenariusz zakłada nawet opcję wycofania zespołu z rozgrywek. O poszukiwaniach nowego domu i możliwych scenariuszach w rozmowie z Kubą Nizińskim opowiadał prezes Trefla Proximy Kraków, Łukasz Kadela.

Łukasz Kadela: Niepokojące jest to, że do dziś nie udało się nam rozwiązać kwestii hali, w której będziemy rozgrywać mecze domowe. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zrobić w ramach naszej organizacji i przedstawiciele władz miasta wiedzą, że w tym momencie trzeba nam w tym pomóc. W Krakowie, inwentaryzując stan obiektów, są na ten moment cztery obiekty, w których można grać w ekstraklasie siatkówki. Mowa tutaj o hali Wisły, Tauron Arenie, hali na Suchych Stawach i nowo powstałym obiekcie przy alei Focha. Teoretycznie jest gdzie rozgrywać takie zawody, natomiast biorąc pod uwagę, że te obiekty w dużej części mają już swoje programy, swoich operatorów, powstaje bardzo duże ograniczenie możliwości. Jeśli chodzi o nasze cele sportowe, nie ma półśrodków. Sportowcom trzeba zagwarantować odpowiednie warunki do pracy, żeby mogli osiągnąć cel sportowy. By nie szukać po sezonie pewnego rodzaju wyjaśnień i tłumaczeń obarczających konkretne osoby, teraz dokładamy wszelkich starań, miasto robi to samo, żeby znaleźć bezpieczne miejsce dla siatkarskiej ekstraklasy na dłużej.

Kuba Niziński: Przed poprzednim sezonem miasto zapewniało, że hala Hutnika to będzie wasze miejsce.

To jest miejsce krakowian. Co do samej zasady działania, to jest obiekt miejski, który jest zarządzany przez operatora. My nie jesteśmy operatorem, byliśmy użytkownikiem. Zeszły sezon był trudny, bo w zasadzie do końca grudnia remont uniemożliwiał nam trenowanie i rozgrywanie spotkań. Później to się otworzyło i nasza obecność tak obciążyła obiekt, że zdeklasowała go jako konkurencyjny dla wszystkich potencjalnych najemców, bo uczyniła go po prostu niedostępnym. W tym sezonie w okresie wakacji ruszyła dalsza część prac remontowych, które są dość rozległe, obiekt jest wyłączony z użytku, dlatego nie mogliśmy brać go pod uwagę. Staraliśmy się o obiekt przy alei Focha, natomiast operator na ten moment dał nam odmowę.

Nie chodzi tylko o mecze, ale też o miejsce do treningów.

W przypadku siatkówki hala jest szczególnie istotna, bo trzeba w niej trenować i grać. Ze względu na to, że piłka jest cały czas w powietrzu, zawodniczki łapią punkty odniesienia na suficie swojego obiektu. Tego, co wypracuje się podczas treningów, nie da się przenieść na każdą inną halę z tą samą skutecznością. Dlatego przywilej własnej hali jest tak dużą przewagą. Przy założeniu, że trenujemy w innym miejscu, niż rozgrywamy mecze, celu sportowego na pewno nie osiągniemy, a ja nie mógłbym się zgodzić na coś takiego, na to, żeby rozczarować sportowców, którzy też przyjechali ze swoimi marzeniami.

Nie da się dogadać z obecnym operatorem hali Cracovii?

To jest miejsce, które jest stworzone pod sport profesjonalny. Wydaje się, że za pośrednictwem naszego zespołu można aktywizować to miejsce w sposób czynny, ale i bierny, bo jest to pewna forma atrakcji. Operator na moje zapytanie o możliwość gry po prostu odmówił.

Na tę chwilę nie macie miejsca. Cieszymy się, że za moment zaczynacie przygotowania, ale nie bardzo ma pan gdzie zaprosić zawodniczki.

Na ten moment tak jest. Jesteśmy cały czas w kontakcie z przedstawicielami miasta. To chyba naturalne, że to jest misja, która ma charakter społeczny. Jesteśmy zespołem, który wpisał się już w mapę siatkarskiej Polski, jako Kraków. Nie wszystko jest w naszej mocy, nie jesteśmy podmiotem, który jest w stanie zorganizować sobie wszystko samodzielnie. Skala takiego przedsięwzięcia jest gigantyczna. To, gdzie zagramy, nie jest już w naszej mocy.

A co, jeśli nie uda się dogadać?

Jeżeli się nie uda, to mamy bardzo duży kłopot. Nie da się zrealizować procesu treningowego i meczowego w warunkach prowizorycznych. Wtedy na pewno będzie trzeba w kategoryczny sposób zdecydować, jaka jest przyszłość tego zespołu, żeby sportowcy mieli jeszcze szanse na znalezienie innego miejsca pracy.

Myśli pan o wycofaniu się z ligi?

To jest naturalne, że jeżeli, pomimo licznych działań, nie uda nam się znaleźć miejsca, ten zespół po prostu nie będzie miał gdzie wystartować.

Kiedy ma dojść do kolejnych spotkań z miastem?

Rozmowy o obiekcie prowadzimy od 2017 roku, a gdzieś od pół roku, odkąd weszliśmy na Suche Stawy, rozmawiamy, bo Miasto zdaje sobie sprawę, jaka jest nasza sytuacja i działa. Teraz rzeczywiście jest ten moment, kiedy trzeba nam w tej kwestii organizacyjnie pomóc, podjąć rozmowy w naszym imieniu albo pomóc nam znaleźć jakieś miejsce. Ja jestem umówiony z dyrektorem naczelnym ZiS-u Krzysztofem Kowalem, będziemy na pewno w tym tygodniu rozstrzygać, jakie są możliwości. Jestem przekonany, że będzie dobrze. Trzeba powiedzieć sobie wprost, że nasz zespół kojarzy się bardzo pozytywnie i jest dużą wartością dla miasta. Nie sądzę, że dojdzie do sytuacji, w której musielibyśmy sięgnąć do tych najbardziej rozczarowujących wszystkich decyzji.

Całość rozmowy Kuby Nizińskiego z Łukaszem Kadelą w programie Sport w Radiu Kraków, w niedzielę po godzinie 19.

AD/KN