Zdaniem porannego gościa Radia Kraków, wynika to z faktu, że w tym roku wnioski do budżetu obywatelskiego są bardziej dopracowane. Poza tym w tym roku na składanie wniosków czasu było mniej niż w ubiegłym roku. "Widać, że mieszkańcy dojrzalej wybierali zadania niż przed rokiem. Na pewno nie będziemy sie wstydzić tegorocznego budżetu obywatelskiego" - mówił Bogusław Kośmider w porannej rozmowie Radia Kraków.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z przewodniczącym krakowskiej Rady Miasta, Bogusławem Kośmiderem z PO.

Nieco ponad 100 zgłoszeń do tegorocznego budżetu obywatelskiego. Tyle było wczoraj. To może być porażka tej idei w Krakowie?

- Po pierwsze budżet obywatelski to nie wyścigi. To edukacja i społeczna opinia. Nie w ilości siła, ale w jakości. W tym roku widać, że mieszkańcy wybierają zadania dokładnie i dojrzale. Dogadują się jak mają podobne pomysły. Tego rok temu nie było. Jest dużo więcej zadań.

 

Czyli ile?

- Po świętach ogłosimy. Część zadań spływa do dzielnic, część pocztą a część internetem. Jest wiele kanałów. To trzeba obsłużyć. Kilka dni i urząd to zrobi. Nie będziemy się wstydzić.

 

Wszystko jednak wskazuje, że zgłoszeń będzie mniej niż w zeszłym roku. Może rację miał Jacek Majchrowski, który nie był zwolennikiem budżetu? On podkreślał, że tym się powinny zajmować dzielnice.

- Budżet to nie jest alternatywa wobec dzielnic. To uzupełnienie. To przychodzi jak z wiekiem. Każdy z wiekiem ubiera inne stroje. Podobnie w przypadku dojrzałego samorządu, takie narzędzia muszą być. Niedługo będziemy mówili o inicjatywie lokalnej. Na świecie to funkcjonuje. Mam nadzieję, że w Krakowie to będzie dobrze wyglądało. Mam nadzieje, że kolejne działania obywatelskie będą. W ciągu 2015 roku będą dodatkowe możliwości dla obywateli.

 

Dlaczego zgłoszeń w tym roku jest mniej?

- Są dwa powody. Ludzie zdali sobie sprawę, że projekty muszą być dopracowane. Do tego było mniej czasu. W tym roku szukaliśmy kompromisu między wydawaniem pieniędzy i brakiem czasu. Musieliśmy się dostosować do statutów dzielnic. W następnym roku wejdziemy w rytm. W jednym roku przygotowujemy a w drugim będzie głosowanie.

 

Czyli nikt nie kwestionuje budżetu obywatelskiego?

- To się będzie rozwijać.

 

Dzisiaj rusza kampania mająca zachęcić mieszkańców do płacenia podatków w Krakowie. Ma ona kosztować około 160 tysięcy złotych. Włożymy tyle a ile wyciągniemy?

- Trudno. Mamy doświadczenia trzech takich kampanii. One podobnie kosztowały. Z nich mieliśmy przyrost netto na poziomie 6-8 tysięcy ludzi. To około 10-14 milionów. To się opłaca. Jeszcze następny rok będziemy ćwiczyć tę akcję, ale będą działania, które spowodują, że wszyscy płacący podatek w Krakowie, będą mieli preferencje. Płacenie w Krakowie będzie się opłacało. Będą tańsze bilety, parkowanie.

 

To karta krakowiaka. Jest szansa, żeby to obowiązywało od 2016 roku?

- Realnie jest tak, że trzeba to przetestować. Rok 2015 jest dla zebrania informacji, 2016 to zakupy. To w sumie 800 tysięcy płatników. Każdemu trzeba wydać kartę. Rok 2017 to wdrożenie. Liczę, że spowoduje to przyrost płatników. Mieszkanie w Krakowie będzie też bardziej atrakcyjne.

 

Będzie to pewnie lepsza zachęta niż kampania informacyjna.

- Ta kampania też przynosi rezultaty. Te naście milionów rok w rok to jest coś. Warto o to walczyć.

 

Jest gotowy projekt uchwały o ograniczeniu liczby miejsc z alkoholem w Krakowie. Zmiany jednak nie dotyczą centrum. Imprezownia zostanie imprezownią?

- Równolegle z tymi zmianami musimy powalczyć o zmiany ustawowe. Chodzi o ustalanie przez Kraków zasad sprzedaży. Teraz jako Kraków nie możemy ustalać godzin sprzedaży czy minimalnej wielkości lokalu. Posłowie powinni to zmienić. Możemy tylko ustalać odległości od wrażliwych miejsc. Jeśli chodzi o centrum Krakowa to jesteśmy na poziomie większości dużych miast. Jak się doliczy turystów to są to inne proporcje.

 

Jak się jednak imprezuje to raczej w Krakowie.

- W różnych miastach tak jest. To sprawa egzekwowania picia na ulicy, hałasowania. Większy nacisk na to trzeba położyć. Ta dyskusja pokaże ile trzeba zrobić. To jest regulacja, którą samorząd mógłby zrobić.

 

Te głosy mogą się przełożyć na zmiany ustawowe. Przykładem są proponowane zmiany w ustawie o ochronie środowiska. Wszystko na to wskazuje, że to wiosną trafi do Sejmu. Dzisiaj o tych zmianach w Krakowie będzie mówił poseł Arkit.

- Kiedy w Krakowie zaczęła się fala zmian antysmogowych to zdaliśmy sobie sprawę, że na pewne rzeczy mamy wpływu. Są jeszcze obszary szare. To na przykład zakaz palenia węglem. Sejmik to uchwalił a sąd zakwestionował. Prosiliśmy o modyfikację przepisów prawa, żeby to uwzględniać. To wejdzie. Będzie możliwość ustalania przez samorządy pewnych norm, także ograniczenie wjazdu samochodów.

 

Jak pan sobie wyobraża to ograniczenie ruchu?

- Odbędzie się debata. Ona określi jaka norma euro może być zaakceptowana. Obszary będą zróżnicowane. Będą obszary, gdzie można wjeżdżać tylko z najwyższymi, ekologicznymi normami.

 

Pierwsza obwodnica?

- Centrum miasta i krok po kroku samochodów będzie coraz mniej.

 

Najpierw musi to Sejm przyjąć.

- Mam nadzieję, że przyjmie.