Zapis rozmowy Jacka Bańki z ministrem infrastruktury i budownictwa, Andrzejem Adamczykiem.

 

Ministerstwo pracuje nad kodeksem budowlano-urbaistycznym. Krakowscy samorządowcy apelują o to, żeby mieć wpływ na wydawane Warunki Zabudowy. Co kodeks zmieni w tej sprawie?

- Prace nad kodeksem budowlanym rozpoczęły się w 2012 roku. One trwały. W końcu komisja kodeksowa powołana przez Donalda Tuska skończyła swój byt. Podjęliśmy prace w resorcie. Kodeks jest na ukończeniu. Jest w ostatniej fazie. Mam nadzieję, że w kilkadziesiąt dni go pokażemy. On usystematyzuje wszystkie przepisy. Dzisiaj jest wiele przepisów różnie interpretowanych przez różnych urzędników i inwestorów. Teraz będzie inaczej w zakresie planowania przestrzennego.

 

A w zakresie WZ-ek?

- W zakresie WZ-ek też. Pojawiają się apele samorządowców o zmniejszenie roli WZ-ek w procesie inwestycyjnym, dzisiaj mamy burzenie przestrzeni i rozlewającą się zabudowę. WZ-ki do tego się przyczyniają. Trzeba ograniczyć ich rolę. W kodeksie funkcja tych decyzji jednorazowych będzie znacznie ograniczona na rzecz planów zagospodarowania przestrzennego. Jak będzie pozostałość WZ-ek, to ona będzie skorelowana ze studium. Zapewniam, że kończymy epokę wszechobecnych decyzji WZ. Kierujemy aktywność w stronę planów zagospodarowania przestrzennego. Tu apel do samorządów, żeby pokryć nasz kraj tymi planami. Tam jest wszystko przewidziane.

 

Ostatnie lata zrujnowały część Krakowa. Wszystko dzięki zabudowie powstającej na podstawie WZ-ek. Kiedy będzie nowe prawo? Była mowa, że kodeks trafi do Sejmu w 2017 roku. Kiedy mógłby zostać przyjęty?

- Mam nadzieję, że będzie to wcześniej. Przyspieszyliśmy prace. Siłami resortu podjęliśmy wysiłek i wyzwanie. Kodeks praktycznie jest gotowy. Są ostatnie szlify. Będziemy mogli o nim wkrótce mówić. Jak mówi pan o apelach samorządowców, to cieszę się z ich aktywności. Zwracam uwagę samorządowcom z PO. Ich aktywność przez 8 lat poprzednich rządów, kiedy prosiliśmy o usystematyzowanie przepisów, spowodowała, że mieliśmy psucie prawa. Dzisiaj te głosy są dobrym sygnałem. Propozycje złożone przez rząd znajdą uznanie i wparcie wszystkich samorządowców.

 

Teraz program Mieszkanie Plus. Zna pan lokalizacje w Krakowie, gdzie takie mieszkania mogłyby powstać? Spis przygotował wojewoda.

- Dzisiaj nie mamy konkretnych lokalizacji określonych w Krakowie. Mamy wiele propozycji z kraju. Samorządy proponują nieruchomości i proszą, żeby wejść we współpracę. Będziemy mieli możliwość realizacji mieszkań na gruntach skarbu państwa. Atrakcyjne grunty w centrum będziemy mogli zamieniać na tereny inne, oddalone od centrum. One są tańsze. Tam będzie można zrealizować więcej mieszkań. O dokładnych lokalizacjach porozmawiamy w przyszłym roku. Wtedy uruchomimy instytucję odpowiedzialną za ten program.

 

Przejdźmy do infrastruktury. Co z kolejką na Kasprowy Wierch?

- Sprawa jest w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Tam jest to badane. Wszystko wskazuje na to, że sąd przyzna rację wnoszącym. Zgoda na sprzedaż PKL była wydana przedwcześnie. To rozstrzygnięcie będzie kluczowe dla naszych działań. Weryfikujemy zobowiązania kupującego. One nie są realizowane. Nie zapomnieliśmy o sprawie. Mentalnie nie zgadzamy się, że w taki sposób zbyto podmiot, który jest dziedzictwem narodowym. Zrobimy wszystko, żeby to odwrócić. Nie zapomnieliśmy o tym. Jak zaangażowane są podmioty wielkie z kancelariami prawnymi, dojście do założonych celów jest trudne. Pracujemy każdego tygodnia.

 

Możliwa jest renacjonalizacja?

- Zapewniam wszystkich zbulwersowanych tą sprawą, że pracujemy. Wszystko jest możliwe. Nie będę przesądzał decyzji tych, którzy to rozpatrują. Robi to Naczelny Sąd Administracyjny i resorty. Niebawem ogłosimy także wyniki badania sprzedaży PKP Energetyka.

 

Są pieniądze na dokumentacje i wykup gruntów pod połączenie kolejowe Podłęże-Piekiełko. Inwestycja ma być skończona w 2023 roku. Kiedy wykupy się rozpoczną?

- Trwają rozmowy w Brukseli. To olbrzymi koszt inwestycji. Cieszymy się na sam fakt, że udało się ująć tę inwestycje w projekcie programu kolejowego. Niedawno rozmawiałem z ministrem rozwoju Węgier. Oni cieszą się z kanału kolejowego numer 11. Ten korytarz przebiega między innymi przez Muszynę. W to wpisany jest ten szlak kolejowy. Nie jest łatwo realizować przedsięwzięcia, które były tylko w przekazie lokalnych polityków. Politycy poprzedniej ekipy w Małopolsce to deklarowali, w Warszawie była blokada. My to realizujemy. Nie mówimy, że się nie da. Jak się chce, to się da. Jak jest determinacja to się da. Nikt nie ma wątpliwości, że te inwestycje są potrzebne. Trzeba je zrobić. Dzisiaj nie określę dat. W przypadku linii Podłęże-Piekiełko to trwa. Przed kilkoma miesiącami pytany byłem o decyzje ws. północnej obwodnicy Krakowa. Zapewniałem, że prace trwają. Jest podpisany program inwestycyjny. Wszystko jest przygotowywane. Jest harmonogram realizacji inwestycji. Jest pewność co do środków na to. Ta inwestycja jest niezbędna dla Krakowa i tranzytu. Tu pojawił się pomysł, żeby rozwiązać problem DK 94 w kierunku Olkusza. Niebawem powiem o radykalnym rozwiązaniu korków w rejonie Wielkiej Wsi i tuż przed Krakowem. To zostanie rozwiązane.

 

Na Węgrzech podglądał pan systemy poboru opłat na autostradach. Od 2018 roku musi to działać u nas na innych zasadach...

- Od listopada 2018 roku. Wtedy kończy się umowa z firmą, która eksploatuje system poboru opłat dla samochodów ciężarowych.

 

Do czego się pan przychyla?

- Przychylam się do rozwiązania sprawy tak. System poboru opłat musi być przyjazny kierowcom, musi być tani w eksploatacji i musi obejmować szerokie spektrum usług – autostrady i drogi krajowe. To trzy warunki przetargu. System węgierski jest ciekawy. Można inaczej realizować te zadania związane z poborem opłat. Uda się dokonać wyboru i podpisać umowę. W II połowie 2018 roku trzeba płynnie przejść do innego poboru opłat. Trzeba skończyć z gehenną kierowców na bramkach.