- Migranci od dekady zaczynają się pojawiać nie tylko w dużych miastach, ale też w mniejszych miejscowościach. To nowe zjawisko. To, co się wydarzyło po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, to pojawienie się tak licznej grupy migrantów w mniejszych miastach. Jest kontakt grupy migrantów z polskim społeczeństwem. Migranci w mniejszych miejscowościach do niedawna byli w ogóle niezauważani. Pojawiała się tam początkowo faza pionierów. Ona jest efektem migracji Polaków. W mniejszych miasteczkach dynamicznie przebiegają procesy depopulacyjnie. Badałem Tarnów osobiście. Widać, że w ciągu ostatnich dekad spada populacja. Tarnów miał okres świetności za czasów bycia miastem wojewódzkim, od 1975 do 1998 roku. Potem widać, że nie ma 110 tysięcy osób jak w 2012 roku, ale 100 tysięcy. Prognoza jest taka, że do końca XXI wieku w Tarnowie będzie mieszkało nieco ponad 70 tysięcy. Procesy migracyjne są o wiele istotniejsze dla mniejszych miast. Dla nich napływ migracyjny jest taką kroplówką dla rozwoju. Początkowa grupa migrantów, która przybyła, to byli obcokrajowcy, którzy przybyli do mniejszych miejscowości ze swoimi partnerami i partnerkami. Od 2010 do 2015 roku widzimy szerszy napływ Ukraińców do Polski. Wcześniej były to głównie kobiety. Potem jest coraz więcej mężczyzn. Oni są jednak niewidoczni. Pojawiają się inne grupy. Dla społeczności Tarnowa ci migranci są dalej niewidoczni. Do czasu pełnoskalowej wojny, oni byli obecni-nieobecni. W rejestrach ich widać, są meldunki, karty pobytu, dane ZUS, ale oni funkcjonowali w hotelach robotniczych, zakładach pracy - mówił na antenie Radia Kraków prof. Konrad Pędziwiatr z Centrum Zaawansowanych Badań Ludnościowych i Religijnych Uniwersytetu Ekonomicznego.