Fiasko edukacji zdrowotnej w Małopolsce
Tylko jedna trzecia uczniów w Krakowie zadeklarowała udział w lekcjach edukacji zdrowotnej. W wielu szkołach, m.in. w gminie Myślenice, zajęcia w ogóle się nie odbędą. – „To być może mało powiedziane, że mamy do czynienia z katastrofą. Egzaminu nie zdało społeczeństwo” – ocenia prof. Marek Konopczyński z Uniwersytetu w Białymstoku, wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.
Szkoła wciąż oparta na „pruskim modelu”
Zdaniem profesora, system edukacji w Polsce nadal opiera się na wtłaczaniu wiedzy podręcznikowej zamiast wspierać rozwój osobowości uczniów. – „Szkoła traktuje dziecko jak przedmiot oddziaływań, a nie podmiot, który powinien rozumieć siebie i otaczający świat” – mówi gość Radia Kraków.
Przyczyn jest kilka: błędy komunikacyjne, konserwatywny opór
Ekspert wskazuje, że jednym z problemów była słaba komunikacja i nieobowiązkowy charakter przedmiotu. – „Jeżeli coś jest nieobowiązkowe, młodzież i rodzice traktują to jako okazję do rezygnacji” – podkreśla. Według niego silny opór konserwatywnych środowisk, w tym kościelnych, doprowadził do nieuzasadnionego utożsamiania edukacji zdrowotnej z ideologią.
„To nie jest żadna demoralizacja, tylko wiedza, która pomaga młodemu człowiekowi lepiej zrozumieć siebie, procesy rozwojowe, jakie w nim zachodzą, oraz ich wpływ na relacje z innymi” - mówi gość Radia Kraków.
Alternatywne rozwiązanie dla edukacji zdrowotnej
Choć szanse na wprowadzenie obowiązkowego przedmiotu są niewielkie, profesor widzi inne możliwości. – „Treści edukacji zdrowotnej można rozłożyć na różne lekcje – od języka polskiego, przez historię, po wychowanie fizyczne” – proponuje. Jego zdaniem wiedza o sobie i własnym rozwoju powinna być fundamentem nowoczesnej szkoły.