Katarzyna Wnęk-Joniec podkreśliła, że dziecko nie potrzebuje taty nieomylnego, sztywnego czy idealnego. Potrzebuje natomiast kogoś, kto potrafi się z nim wygłupiać, żartować, położyć na podłodze i bawić, a przede wszystkim – kogoś, kto w jego oczach widzi radość z bycia razem. W relacji ojca z dzieckiem najważniejsze jest, by dziecko czuło: „Cudnie, że jesteś”.
Kiedyś zaprzeczanie uczuciom było dla wielu ojców czymś priorytetowym – tak zostali wychowani i nie mieli narzędzi, by działać inaczej. Stąd właśnie te ojcowskie „pomniki”. Dziś coraz częściej mężczyźni dają sobie zgodę na przeżywanie emocji, a co za tym idzie – również na dostrzeganie i akceptowanie uczuć swoich dzieci. Nie zawsze chodzi o działania czy konkretne zachowania, ale właśnie o uznanie emocji jako ważnych i potrzebnych – mówi Katarzyna Wnęk-Joniec.
23 czerwca to nie tylko Dzień Ojca, ale też schyłek roku szkolnego. Katarzyna Wnęk-Joniec zwróciła uwagę na niepokojące zjawisko: w wielu szkołach już od początku czerwca – a z pewnością od momentu wystawienia ocen – nic się nie dzieje. Wycieczki są nieliczne, a dzieci nudzą się, bo znika ramowy rytm codziennych obowiązków. Nagle, z dnia na dzień, szkoła przestaje być miejscem nauki, a staje się pustą przestrzenią, z którą nie wiadomo, co zrobić.
Pojawia się gigantyczna pustka w relacji, bo wiele dzieci funkcjonuje w szkole bez realnego tworzenia więzi. Jak same mówią: „masz uwagę?”, „pożycz długopis”, „co ona mówiła?”, „daj odpisać” – to są mikrorozmowy, ograniczone do konkretnych, zadaniowych komunikatów. A gdy zadań już nie ma, zaczyna się problem: jak w ogóle coś powiedzieć do drugiej osoby? Co znaczy „pobawcie się”? – pytają dzieci. I okazuje się, że nie wiedzą, jak to być w prawdziwym kontakcie z drugim człowiekiem – tłumaczy Katarzyna Wnęk-Joniec.
Problem pogłębia zakaz używania telefonów w szkołach (choć sama rozmówczyni podkreśla, że to dobre rozwiązanie). Paradoksalnie, bez smartfonów dzieci muszą bardziej angażować się w relacje, ale nie wiedzą, jak to robić. Nie potrafią rozmawiać, reagować adekwatnie do komunikatów innych. Brakuje im doświadczenia bycia „tu i teraz” z drugim człowiekiem. Być może nikt ich tego nie nauczył – ani w domu, ani w szkole. Wielu uczniów deklaruje, że nie chce już chodzić do szkoły w ostatnich dniach czerwca. Skoro „nic się nie dzieje”, to po co tam być? Ale „nic” może oznaczać brak pomocy, brak struktury i brak zrozumienia tego, co naprawdę trudne – czyli potrzeby kontaktu społecznego.
(Cała rozmowa do posłuchania)