Zapis rozmowy Jacka Bańki z kandydatką PiS na prezydenta Krakowa, Małgorzatą Wassermann.

 

Jak pani przyjęła najpierw wyrok sądu apelacyjnego, potem sprostowanie premiera ws. wypowiedzi dotyczącej zaangażowania władz Krakowa w walkę ze smogiem?

- Orzeczenie przyjęłam tak jak każde inne. Nie muszę się z każdym zgadzać, ale każde przyjmuję do wiadomości. Faktem jest, że ze smogiem mamy w Krakowie ogromny problem. Faktem jest, że premier Morawiecki, jako pierwszy premier przeznaczył wielkie pieniądze, kazał stworzyć program i rusza do walki o czyste powietrze w całej Polsce. Jak rusza z tym Mateusz Morawiecki, jestem pewna zwycięstwa. Dwa, trzy lata i będziemy rozmawiali o zupełnie innych normach, jeśli chodzi o powietrze.

 

Rząd premiera Morawieckiego nie wymienił żadnego pieca, nie dokonał termomodernizacji żadnego domu. W Krakowie mamy 24 tysiące pieców wymienionych. Samorząd wojewódzki w 2013 roku przyjął uchwałę antysmogową. Krakowski Alarm Smogowy działa od 2012 roku.

- Wie pan jakie normy były trzy tygodnie temu? 300% przekroczenia. Ja nie neguję tego, co pan powiedział. Efektu jednak nie widać. W trakcie debaty pokazałam tabelkę z ostatnich lat. Przekroczenia są na bardzo zbliżonym poziomie. Każdy prezydent powinien cieszyć się z prezentu ze strony rządu, wsparcia. Powstaną regulacje, które umożliwią oddziaływanie na gminy ościenne. One nie zawsze są zainteresowane współpracą.

 

Tu pełna zgoda. Samorządowcy mówią, że nie wygrają ze smogiem bez wsparcia rządu. Rząd też powinien mieć partnera w samorządach. Raport NIK wskazuje, że Kraków to jedyne miasto, które cokolwiek robi w kierunku czystego powietrza. Pani mówi, że efektów nie widać. Jest ta graniczna data – wrzesień przyszłego roku. Wtedy wejdzie w życie uchwała o zakazie palenia węglem i drewnem. Może to będzie to „sprawdzam”?

- Wszystkie czynniki, o których rozmawiamy, są istotne. Pan mówi o piecach. To też ruch samochodów, termoizolacja, opieka socjalna i współdziałanie z gminami ościennymi. To też uświadamianie ludzi. Walka na wszystkich polach da efekt. Same piece nie wystarczą.

 

Tymczasem ministerstwo energii przeforsowało jednak rozwiązanie, które umożliwia spalanie odpadów węglowych do 2020 roku. Parlamentarzyści z Krakowa chcieli, żeby to było wcześniej. Nie można było wcześniej?

- To rozporządzenie było niekorzystne dla nas. Podjęliśmy wielką walkę, żeby to rozporządzenie zmienić. Wiele wywalczyliśmy. Minister musi brać pod uwagę stan górnictwa. My walczymy w Krakowie o czyste powietrze. Każdy trochę ustąpił. Będzie dobry efekt.

 

Tę rzecz podnoszą pani przeciwnicy. Często wraca do publicznej debaty taka kwestia, że wygrywa pani, Sejmik jest w rękach Zjednoczonej Prawicy, więc czy uchwała antysmogowa dla Krakowa zostanie zmieniona?

- Mam nadzieję, że nie zostanie zmieniona. Nie jestem radną Sejmiku, ale ja sobie tego nie wyobrażam. Nie poparłabym tego.

 

Prezydent Krakowa występuje do Sejmiku, żeby ten taką zmianę wprowadził.

- Jestem za tym, żebyśmy walczyli stanowczo ze smogiem. Konsekwencje dla naszego zdrowia są poważne. Dotyka nas to przez 1/3 roku.

 

Jakie instrumenty inżynierii ruchu będzie chciała pani wprowadzić od razu, żeby ograniczyć korki w mieście?

- Podjęłabym natychmiastową modernizację torowisk, które są niewydolne. Natychmiast realizowałabym trasy obiecywane od lat – na przykład Górkę Narodową. Jakby nie kampania to dalej byłoby o tym cicho. Stella Sawickiego, Mistrzejowice. Kilka dni temu robiłam konferencję przy Tauron Arenie. Tam aż się prosi o nitkę tramwajową. Powstają tam bloki, ludzie wychodzą z Tauron Areny i mają problem. Jeśli pan mówi o tym, co teraz to usprawnienie komunikacji, którą już mamy. Jeździłam po Krakowie. Ludzie wszędzie mi mówili i wskazywali miejsca, gdzie autobus jest przepełniony, gdzie nie da się wejść, gdzie jeździ za rzadko. To nie są duże koszty. Ludzi nikt nie słucha. Niewiele trzeba, żeby było lepiej. To działania na teraz. Ja mam wątpliwość. Prezydent mówi, że ma pieniądze na Wesołą, ale nie ma na linię tramwajową i Trasę Pychowicką. Dużym grzechem jest to, że trasy Zwierzyniecka, Łagiewnicka i Pychowicka nie są tworzone jednocześnie i od strony Pychowic. To by zniwelowało korki. Cieszę się, że jest zrobiona A7. Te remonty, które od dawna są wyczekiwane, powinny ruszyć. To powinny być pierwsze kroki. Do tego parkingi park&ride. To co już mamy, nie wystarcza. One są małe. Pomijam obietnice prezydenta z poprzedniej kadencji. Obiecał więcej parkingów, one nie powstały. Należy też podjąć rozmowy z włodarzami gmin ościennych. Może oni mają tereny, na których mogą utworzyć takie parkingi. Do Krakowa wjeżdża wiele samochodów z zewnątrz. Część w Krakowie. Trzeba to policzyć. Trzeba włączyć gminy ościenne. Powinny być remonty w większym współgraniu z innymi podmiotami. Wiem, że dzisiaj słyszymy, że to nie my, to kolej. Co krakowian to interesuje? Sytuacja jest dramatyczna. W okolicy Wszystkich Świętych miasto było sparaliżowane. To można zrobić od ręki. W kampanii byłam na osiedlu Złocień. Oni prosili o ekrany. Powiedziałam, że zwrócę się do PKP o ekrany. Zadałam im pytanie, czy się zwracali o to. Oni powiedzieli, że nie, bo przedstawiciele w mieście im powiedzieli, że nie ma po co, bo PKP tego nie zrobi. Ja zapytałam PKP i oni powiedzieli, że zrobią. Kolejne uzgodnienia z Polskimi Wodami. Zapytałam, czy ktoś z miasta wystąpił? Nikt, bo po co. To są rzeczy proste. Trzeba je robić natychmiast.

 

Kolejne pytanie postawione kiedyś – ograniczy pani wjazd busów do miasta, które są w różnym stanie i często kopcą?

- Stan tych samochodów jest niedopuszczalny. Trzeba ustalić normy, granicę wiekową, granicę spalin. Trzeba doposażyć policję w urządzenia do kontroli. Nie chcemy, żeby takie samochody nas truły. To oczywiste.

 

W Radzie Miasta Krakowa wygrała Koalicja Obywatelska z klubem prezydenta Jacka Majchrowskiego. Oni mają 23 mandaty. PiS ma 16. 4 mandaty ma Łukasz Gibała. Jak będzie wyglądało zarządzanie miastem, jeśli pani wygra?

- Bardziej komfortowo by było mieć większość w Radzie, ale wszystko jest do zrobienia. Jak wygra Jacek Majchrowski to też nie będzie miał prostej sytuacji. PO nie chce wspólnego klubu. Oni chcą koalicji. Jeśli wygram, znajdę grupę rozsądnych radnych, nawet w klubach opozycyjnych.

 

Których klubach?

- Każdym. Nie mówię do nikogo nie. Każdy klub ma ludzi rozsądnych, którym zależy na Krakowie. Oni nie pójdą w kierunku blokowania wszystkiego. Oni będą chcieli, żeby ważne sprawy szły do przodu. Na tych ludzi liczę. Praktyka pokazała, że można to robić. Lech Kaczyński, gdy był prezydentem Warszawy też nie miał większości w Radzie, ale mandat sprawował.

 

W Tarnowie mamy przykład prezydenta Ciepieli. Przez ostatnie lata radni PiS głosowali przeciwko absolutorium dla prezydenta Jacka Majchrowskiego. Jeśli sytuacja by się odwróciła, byłoby ciężko, biorąc pod uwagę arytmetykę.

- Możemy tak samo powiedzieć, że jeśli Jacek Majchrowski nie da PO tego, co Platforma chce, ona nie zagłosuje za budżetem. Jacek Majchrowski nie ma większości, biorąc pod uwagę swój własny klub. To było połączenie wszystkich partii przeciwko mnie na okres wyborczy. Po wyborach już tak nie będzie.

 

Teraz kwestia WZ-ek. Twierdzi pani, że to kwestia uznaniowości, czy ktoś dostanie WZ-kę. Prezydent Majchrowski mówi, że w świetle prawa jest to niemożliwe.

- Prezydent nie do końca zrozumiał, co ja mówię. Powiedziałam, że w ustawie jest mowa o pełnym zakresie uznaniowości. Drugi element, który trzeba wziąć pod uwagę to jest to, że aby dostać takie pozwolenie, jest szereg warunków. Przeróżne organy mają możliwość zwolnienia danego podmiotu. Na przykład jest teren zalewowy, ale dany deweloper dostaję zgodę i ma odstępstwo. To jest uznaniowość. Takich przypadków w Krakowie jest dużo. Ja powiedziałam o tym elemencie. W stosunku do dewelopera X i Y wyłączę niektóre wymagania. Jest to uznaniowe? Jest. Ktoś inny nie mógłby tutaj budować. Tam, gdzie jest uznaniowość, należy ją wykorzystywać dla mieszkańców, nie dla dewelopera.

 

Przejdźmy do podsumowania kampanii. „Nudna i przewidywalna” - tak mówią krakowscy politolodzy. Rzeczywiście ma pani poczucie, że było nudno, nijak i były odgrzewane kotlety?

- Nie mam poczucia odgrzewanych kotletów. Raz po raz są robione sondaże, w których mieszkańcy są pytani, co jest dla nich ważne. Nieustannie mają te same priorytety. To walka ze smogiem, korki, miejsca parkingowe, deweloperka, ścieżki rowerowe, bezpieczeństwo i zdrowie. To nie są odgrzewane kotlety. To obrażanie krakowian. To problemy, których rozwiązania chcą krakowianie. Trudno, żebyśmy dzisiaj mówili, że do Krakowa sprowadzimy taką i taką operę i będą fajerwerki. Wiem, że z punktu widzenia dziennikarzy i politologów byłoby to ciekawe, ale czy to by rozwiązało problemy ludzi? Komentatorzy są niekonsekwentni. Spotykam się z zarzutem, że ostry jest język debaty politycznej, politycy skaczą sobie do gardła. Ja chciałam pokazać, że możemy rozmawiać o programie, nie ludziach i wytykaniu sobie rzeczy. Taka kampania jest możliwa. Taką kampanię prowadziłam i usłyszałam, że jest nudna. Jakbym powiedziała ostre zdanie to bym usłyszała, że jestem agresywna i atakuję. Czego w życiu publicznym oczekujemy? Ja oczekuję, że nie musimy się zgadzać, ale musimy rozmawiać ze sobą.

 

Ta II tura w Krakowie to będzie głosowanie za wizjami miasta, czy zdecyduje polityka krajowa? To będzie plebiscyt, że głosujemy za kandydatami PiS czy antyPiS?

- Nie jestem socjologiem. Nie zajmuję się tym od strony naukowej. Wyobrażam sobie jednak, że każdy czynnik będzie decydujący. Część ludzi jest zdecydowana, część pójdzie przeciwko jednemu kandydatowi, część z chęci zmiany. Każdy element będzie miał znaczenie w niedzielę.