Zapis rozmowy Jacka Bańki z wojewodą małopolski, Łukaszem Kmitą.

W ubiegłym tygodniu zaczęły się w Trzebini badania w 38 miejscach, położonych najbliżej budynków mieszkalnych. Mówimy o zapadliskach. Spółka Restrukturyzacji Kopalń przygotowała mieszkania zastępcze, jeśli problemy byłyby duże. Kto i w jakich okolicznościach będzie decydował o ewentualnym przeniesieniu mieszkańców do mieszkań zastępczych?

- Faktycznie podjęliśmy taką decyzję na sztabie kryzysowym z udziałem ministra Dziadzio. Będą pogłębione badania ws. miejsc wskazanych przez służbę geologiczną kraju, jako potencjalnie najbliżej znajdujące się nieruchomości zamieszkałych. Nie bloków. Z moich informacji wynika, że bloki są bezpieczne. Myślę o domach jednorodzinnych. Musi być odpowiedź, czy te budynki są zagrożone. Wczoraj wybrałem się do Trzebini, żeby zobaczyć, jak wygląda teren. Czy jest oznakowany? Są informację? Rozważam – musimy to skonsultować z ministerstwem – wydanie rozporządzenia porządkowego ws. zakazu przebywania mieszkańców, które zostały oznakowane. Wczoraj zauważyłem, że mimo iż są tabliczki zakazujące wejścia do lasu, mieszkańcy tam chodzą. Decyzja jeszcze jednak nie zapadła.

Od czego ona zależy?

- Chcemy mieć zgodę samorządu Trzebini. Mieszkańcy, którzy by przekraczali taką granicę, musieliby się liczyć z interwencją policji. Chodzi głównie o lasy. Nie można narażać siebie i służb na niebezpieczeństwo.

Co pokazują dotychczasowe badania tych 38 miejsc?
- Nie mam jeszcze takich danych. One będą przedstawione przez SRK i przez Centrum Geozagrożeń. W Krakowie mamy wyspecjalizowaną jednostką naukową. To Centrum Geozagrożeń, które zostało poproszone i włączone do badań. Trzeba odpowiedzieć na pytania, na ile da się przewidzieć pewne naturalne ruchy, które mogą wystąpić w obszarze Trzebini. Zaledwie część Trzebini jest niebezpieczna. Są tam lokale usługowe, restauracje. Byliśmy z żoną na kąpielisku. Ludzie normalnie żyją. Państwo ma zadbać, żeby tereny niebezpieczne były zabezpieczone.

Pan podejmie decyzję o ewentualnym przeniesieniu mieszkańców do mieszkań zastępczych?

- Nie. To będzie decyzja SRK. Spółka ma zaangażowane zespoły z profesorami. Oni wskażą, które obszary mogą być niebezpieczne. To nie jest rola polityków, żeby straszyć ludzi. Naszą rolą jest dać wsparcie, określić kierunki działań. Eksperci mają powiedzieć, które tereny mają być przesiedlone, może uzdatnione. Nie wiemy, czy bardziej ekonomiczne jest uzdatnianie gruntów. Część gruntów uzdatnionych na początku lat 2000... Tam dziś dochodzi do zapadlisk. Jeden z ekspertów powiedział, że te grunty uzdatnione są bardziej niebezpieczne, bo dają przekonanie, że nic się nie wydarzy. Natura jest bezwzględna. Stale podnosi się w pewnych obszarach poziom gruntu. Poziom wód podziemnych wypycha grunty. Dlatego naukowcy muszą wskazać kierunki działania. To trudny i długotrwały temat. Nie powiemy teraz, jakie decyzje podjąć. Mamy to zmapowane. Jest ścieżka dalszych działań SRK i ministerstwa. Było spotkanie z dwoma ministerstwami. Są kierunki działań. Potrzeba czasu. Wiem, że mieszkańcy się niecierpliwią. Rozmawiałem z nimi.

Na początku maja chcą protestować mieszkańcy powiatu chrzanowskiego z powodu wstrząsów wywoływanych przez prace w kopalni Janina. Co tu można zrobić? Tylko zaprzestanie prac gwarantuje spokój?

- Tego nie wiem. Tu poprosiłem o pomoc ekspertów. W piątek wpłynęła do mnie pierwsza interwencja w tej sprawie. Wstrząsy związane z wydobyciem węgla w terenie chrzanowskim były odczuwane od lat. Teraz widzimy intensyfikację protestów mieszkańców. Mam nadzieję, że protesty nie doprowadzą do zamknięcia kopalni, ale eksperci muszą dać kierunek działań ochronnych i zabezpieczających. Wstrząsy są. Wiem o nich. One są znaczne.

Będą oficjalne konsultacje z mieszkańcami i dyskusje o liście rekompensacyjnej związane z dwoma lokalizacjami elektrowni jądrowych? To Stawy Monowskie pod Oświęcimiem i Nowa Huta. Radni z Nowej Huty uruchomili specjalny adres, gdzie mieszkańcy mogą zgłaszać swoje uwagi.

- Po pierwsze wszystkim przyda się lekcja, czym są SMR, małe elektrownie jądrowe. Pojawia się projekt, on się wydaje bezpieczny. Idą wybory, czasem niektórzy samorządowcy będą uruchamiali działania we własnym interesie.

Spalarni odpadów nie da się postawić bez protestów, a co dopiero elektrownię jądrową...

- Oczekuję, że Orlen i druga spółka przeprowadzą w Polsce mocną lekcję edukacyjną dla wszystkich. Szczególnie osoby starsze pamiętają Czarnobyl. Na świecie funkcjonowały jednak bezpiecznie elektrownie jądrowe. Tu jest inny sposób produkcji energii. Każdy oczekuje, żeby energia była dostępna i możliwie jak najtańsza. Wydaje się na dziś, że takie technologie będą coraz popularniejsze na świecie. Nie wolno jednak niczego narzucać mieszkańcom. Musi być dialog. Rozmawiałem w piątek, jak mieszkańcy Stawów Monowskich oceniają ten pomysł. Mówili, że nie ma na dziś kontrowersji, ale każdy samorząd oczekuje wsparcia finansowego i działań, by zyskać coś dla mieszkańców. To naturalne.

Jeśli krakowscy urzędnicy doprecyzują granice i zasady funkcjonowania Strefy Czystego Transportu, wycofa pan skargę w tej sprawie z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego?

- Ja w tej kwestii się nie wypowiadałem do tej pory. To temat dla prawników i do oceny przez sąd. Wydał oświadczenie dyrektor wydziału prawnego i nadzoru Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. Wojewoda jest zobowiązany do nadzoru prawnego nad uchwałami rad miasta, gmin. Mówiliśmy, że nie uchylimy uchwały. Ona obowiązuje. W pewnym zakresie są jednak zastrzeżenia. Chodzi o to, że rada przeniosła pewne kompetencje – zdaniem moich prawników – niezgodnie z przepisami na prezydenta miasta Krakowa ws. ustalenia granicy STC. Sąd jest najlepszym organem, żeby zdecydować, czy wątpliwości moich prawników są słuszne. To pierwsza taka uchwała w Polsce. Wie pan, ile kosztuje bilet jednorazowy MPK Kraków?

Ja korzystam z biletu sieciowego za 80 złotych.

- 6 złotych. Jak ktoś ma zostawić samochód i zapłacić 12 złotych za podróż w dwie strony, część osób może łamać przepisy. Ktoś, kto pojedzie do szpitala, może się potem tłumaczyć policji, że było zagrożenie zdrowia i życia. Trzeba się nad tym zastanowić. Rada Miasta ma takie kompetencje. Wojewoda w to nie wkracza. Uchwała musi być jednak zgodna z przepisami. Będę pilnował, żeby tak było.

Dziś w Będkowicach przekaże pan 7 karetek, które mają trafić do GOPR. Gdzie będą one wykorzystywane?

- Historyczna chwila. MSWiA zbudowało z GOPR nowe siedziby. Dziś jest wsparcie dla Sądecczyzny i ziemi tatrzańskiej. Są tam takie potrzeby. Jest zaangażowanie GOPR i TOPR w udzielanie pomocy. Dziękuję ratownikom za ich służbę i pomoc. Wszystkich, którzy wybierają się w góry, proszę o ostrożność, żebyśmy bezpiecznie zwiedzali góry. Zapraszam do Małopolski.