Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem Koalicji Obywatelskiej, Jerzym Fedorowiczem.

 

Koalicja Obywatelska poparła profesora Wiącka, kandydata PSL na Rzecznika Praw Obywatelskich. Pan w innych okolicznościach by poparł niezależną senator Lidię Staroń na to stanowisko?

- Nie. Nie poparłbym. Ona nie ma wystarczających kwalifikacji na to, by być RPO. To dla mnie wystarczające. Rzecznik to musi być osoba taka jak pan profesor Wiącek, który ma głębokie doświadczenia nie tylko zawodowe, ale także jego działalność społeczna wskazuje na to, że jest bardzo dobrym kandydatem.

 

Pytam o inne okoliczności, bo nie brakuje spekulacji, że jakby senator Staroń została RPO, potrzebne by były wybory uzupełniające do Senatu. Tu mamy jednomandatowe okręgi i spekulacje, czy nie wystartowałby Donald Tusk. Taki scenariusz jest brany pod uwagę?

- Na serio nie jest brany pod uwagę. Byłbym zdziwiony. Sytuacja jest taka, że w momencie, gdyby została wybrana, co wydaje mi się niemożliwe, jest kolejny kłopot, wydatki i kolejne wybory. Tego powinno się uniknąć.

 

Jak słyszymy, nie wszyscy ze Zjednoczonej Prawicy są zadowoleni z kandydatury Lidii Staroń. Ostatnio nie poparła kandydatury Bartłomieja Wróblewskiego, kandydata PiS. Wybór pani senator Staroń nie wzmocniłby dotychczasowej większości senackiej, o ile KO by wygrała wybory uzupełniające?

- Nie możemy stawiać tego na szali. Posługujemy się rozumem i zdrowym rozsądkiem. Ja i większość parlamentarzystów uważamy, że pani Staroń na tę funkcję się nie nadaje. Działa dobrze w swoim okręgu, wygrywa wybory, ale to nie wystarczy, żeby być RPO. Takie jest przekonanie większości parlamentarzystów.

 

Jak realny wydaje się panu scenariusz, że ani senator Staroń, ani profesor Wiącek, ale komisarz będzie na jakiś czas RPO?

- Ten problem trzeba rozwiązać. Ten scenariusz wydaje mi się nierealny. Wydaje mi się, że profesor Wiącek będzie miał większość w Sejmie i Senacie. To by było dobre dla Polski, żeby ta kandydatura przeszła.

 

Będą rozliczenia za nieudane głosowanie ws. Funduszu Odbudowy, czy „przepraszam” senatora Pocieja załatwia sprawę?

- Oczywiście rozmawiamy o tym. To nieszczęsny przypadek. Takie rzeczy nie mogą się wydarzać. Trudno mi powiedzieć. Mamy swoje wewnętrzne regulaminy. To będzie załatwione. Wiele spraw już wyjaśniliśmy. Będzie posiedzenie klubu senatorów. Będziemy o tym jeszcze rozmawiać.

 

Nie brakuje spekulacji, że tak miało być, żeby tego dłużej nie procedować. Stąd było takie nagłe cięcie i Fundusz został przyjęty.

- Nie. Takiego planu nie było. Są takie spekulacje. Pan też o tym mówi. Odłóżmy to. To poza nami. Jest ratyfikacja, podpis prezydenta. Chodzi o to, żeby te zabezpieczone pieniądze trafiały we właściwe miejsca. To będzie tematem kolejnych posiedzeń, gdy będziemy debatować o poszczególnych ustawach.

 

Jak pan przyjmuje zapowiedź, że w czerwcu komisja dyscyplinarna zajmie się sprawą uchylenia immunitetu marszałka Grodzkiego? Mówił o tym wicemarszałek Pęk.

- Pan marszałek Pęk może sobie mówić. Immunitet chroni nie tylko posła, ale demokrację. Proszę sobie wyobrazić, że w Senacie do tej pory nie było uchylenia immunitetu. Moje zdanie jest takie, ze profesor Grodzki jest wybitnym lekarzem, który przeszedł wielką drogę. Był radnym sejmiku, został senatorem, prowadził świetnie komisję zdrowia. Został marszałkiem Senatu. Nagle na skutek akcji służb, które szukają haków, wrzuca się taki temat, gdy pan Banaś prowadzi spór z panem Jarosławem Kaczyńskim. To bardzo poważny spór. Tego rodzaju sprawy nie wchodzą w rachubę. Senatorowie PiS pewnie w części będą głosować przeciwko temu. Jak Sejm uchylił immunitet panu Gawłowskiemu, ten poszedł do więzienia.

 

Była sprawa świętej pamięci senatora Koguta.

- Tak. Ochroniliśmy senatora Koguta. Nie tylko senatorowie PiS, ale my także przed odebraniem immunitetu. Sprawa zakończyła się dla niego tragicznie. Bez dowodów spędził czas w więzieniu. Wszystkie opcje wchodzą w rachubę. Nikt rozsądny w Polsce nie poparłby takiego wniosku, żeby odebrać immunitet profesora Grodzkiego. Zgody Senatu na to nie będzie.

 

Brał pan udział w marszu solidarności z Białorusinami. Co Polska może zrobić więcej dla Białorusi?

- Dużo. Byłem w komisji imigracji, rozmawialiśmy o tym. Była debata tajna w rządzie także. Robię swoje. Wystąpiłem. To było bardzo przejmujące. Jak była odczytywana lista zabitych działaczy, opozycjonistów białoruskich, ludzie płakali. Objąłem młodą dziewczyną i powiedziałem publicznie, że są tu ludzie, którzy wywalczyli wolność dla Polski. Jest szansa na to, że Białoruś będzie krajem wolnym i demokratycznym. Spotykam się z przedstawicielami strony białoruskiej. Będzie przygotowany projekt dotyczący tego, na czym ja się znam. Będziemy próbować przy pomocy sztuki i performance wskazywać Polsce i Europie, jak cierpią nasi białoruscy bracia.

 

Te sankcje nałożone na reżim Łukaszenki są adekwatne do tego, co się niedawno stało?

- Na razie są adekwatne. Była dyskusja, czy nie powinny być większe, ale to zależy od Europy. Świat zwrócił uwagę na sytuację Białorusi. To niebezpieczne dla nas. To nasz sąsiad. Zależy nam, żeby być otoczonym krajami, które mają demokrację.