Zapis rozmowy Sławomira Wrony z z posłem PO Aleksandrem Miszalskim

Panie pośle, co spowodowało tak wyraźną zmianę w nastawieniu Platformy Obywatelskiej i sporej części opozycji do reparacji. Przypomnę, że zaraz po ogłoszeniu żądania wypłaty odszkodowań dla Polski za straty poniesione w czasie II wojny światowej, w dniu ogłoszenia raportu z wyliczeniem na ile Polska szanuje te straty, Grzegorz Schetyna mówił, że jeśli po wyborach powstanie rząd tworzony przez Koalicję Obywatelską, to żadnych roszczeń wobec Niemiec wysuwać nie będzie. Później, po kilku dniach, głosowanie w Sejmie i wyraźne poparcie dla uchwały sejmowej w tej sprawie. A z kolei poseł Paweł Kował mówi, że Platforma Obywatelska będzie nawet skuteczniejsza niż PiS w walce o reparacje. Skąd ta zmiana?

-Po pierwsze, Grzegorz Schetyna, o ile mi wiadomo, nie jest w tej chwili przewodniczącym Platformy i nie przedstawiał stanowiska Platformy, tylko swoje własne. Natomiast jeśli chodzi o formalne akcje, to w 2004 roku - wtedy Donald Tusk to referował, a Jarosław Kaczyński mu klaskał - przez Sejm przeprowadziliśmy uchwałę podobną w treści do tej, która w tej chwili została przeprowadzona, z jasnym nastawieniem na odzyskanie reparacji. To, co do czego mamy ogromne wątpliwości, co Paweł Kowal z mównicy bardzo konkretnie artykułował, to jest nie sam fakt chęci uzyskania reparacji i ochrony interesu prawnego Rzeczypospolitej, tylko sposób, w jaki rządzący się za to zabierają i ich realne intencje. Jakoś przez siedem lat nie słyszeliśmy za wiele o reparacjach, a teraz kiedy zbliża się kampania i to w kontekście wojny w Ukrainie, nagle sobie przypominają rządzący o tym, że chcieliby te reparacje dostać. Zapominają, nie wiadomo czemu, o Rosji, w kontekście tej wojny, która tam cały czas trwa. Dopiero naszą poprawką w zasadzie sobie przypominają o tym, że ta Rosja też na nas najechała i że może warto by ją do tej uchwały dodać. Nie powiadają oficjalnymi notami dyplomatycznymi ani sojuszników w Niemczech, ani sojuszników w całej Europie. To wszystko jest robione po prostu na opak.

Tutaj widzimy taki plan: ogłoszenie raportu z wyliczeniem strat, podjęcie uchwały sejmowej, która ma być takim poparciem dla tego stanowiska rządu i zapowiadana nota do rządu niemieckiego -  tak wygląda ten harmonogram przedstawiany przez koalicję rządzącą, przez obóz prawicy. Zatem co można tu zrobić lepiej i jak robiłaby to Platforma.

Wydaje się, że w momencie, kiedy już powstał raport, to powinny już jakieś noty dyplomatyczne iść. Że w momencie, kiedy ta uchwała trafia do Sejmu, to powinniśmy również z naszymi sojusznikami, z którymi w tej chwili chcemy być zjednoczeni w NATO, w Unii przeciwko Rosji, bo to jest chyba największy w tej chwili problem i zagrożenie, to już powinni być o tym informowani. No chyba od tego mamy służby dyplomatyczne i ambasadorów - przepraszam, w Niemczech nie mamy ambasadora, a poprzedni był też niezbyt szczęśliwy - żeby tej dyplomacji używać. Pytanie, czy na przykład zostały zrobione studia prawne na temat odpowiedzialności Rosji za wypłacenie reperacji niemieckich, bo przecież wtedy, w czasach PRL, były podejmowane kroki prawne. Oczywiście to jest pytanie o kontynuację. To wszystko nie jest przygotowane, tak jak powinno być. A ja się zapytam, gdzie jest wrak jeszcze, który Macierewicz zobowiązał się nam dostarczyć.

Jest w Rosji, panie pośle. Właśnie w ostatnich dniach, jak słyszymy, skierowane zostało kolejne żądanie, wystąpienie do władz Rosji o to, by jednak ten wrak został zwrócony.

Chodzi o skuteczność rządów PiS, bo ja przypomnę, że Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz zapowiadali, że ten wrak wróci błyskawicznie, jak tylko obejmą władzę w Polsce i minęło 7 lat, i wraku nie ma. Czy o to nam chodzi, żeby tak samo było z reparacjami, żeby w tej chwili pokrzyczeć, pokrzyczeć i potem krzyczeć przez kolejne parę lat, że nam się należy, czy chodzi o to, żeby te środki odzyskać, żeby rozpocząć proces, który będzie skuteczny?

Czy popiera pan aborcję na żądanie do 12 tygodnia ciąży? Właściwie to jest pytanie,  czy zamierza pan kandydować w najbliższych wyborach, bo, jak pamiętamy, lider Platformy, Donald Tusk, zapowiedział, że będzie przy układaniu list, przy weryfikacji kandydatów bardzo skrupulatnie sprawdzał ich przekonania w tej sprawie.

Panie redaktorze, aborcja to nie przystanek. Przystanek może być na żądanie. "Aborcja na żądanie" to jest po prostu jakieś określenie, które od razu kategoryzuje tę sprawę. To jest niesprawiedliwe. Popieram wolność wyboru dla kobiet. Są różne sytuacje, bardzo ciężkie i to kobieta powinna decydować. Ktoś nie chce, nie musi. Nikt nikogo do tego nie zmusza. Jeżeli ktoś ma inne przekonania, wiarę, to może w każdej sytuacji dziecko urodzić. Jeżeli ktoś chce dokonać tego wyboru, powinien mieć do tego prawo. Tym bardziej że w dalszym ciągu w tej chwili każda kobieta może wyjechać poza granicę Polski, podziemie aborcyjne szacowało się jeszcze rok, dwa lata temu na 100 tysięcy rocznie i 70% polskiego społeczeństwa popiera dostępność aborcji. Nie zmieniłem swojego zdania, od dawna miałem takie, więc cieszę się, że Platforma też dojrzała do tych decyzji. Zresztą to już od jakiegoś czasu, przecież już rok temu zgłaszaliśmy ten projekt ustawy.

Panie pośle, teraz o tym, co niepokoi i powraca w wielu doniesieniach w ostatnich dniach, tygodniach. Myślę o tej perspektywie jesieni i zimy, sezonu grzewczego i trudnego dostępu, a także cen energii. Premier Mateusz Morawiecki przedstawił wczoraj szczegóły takiego wsparcia dla rodzin, jeśli chodzi o ceny energii i tutaj, jak usłyszeliśmy, będzie cena gwarantowana, ale do pewnego poziomu zużycia. To w normalnych gospodarstwach domowych będzie do 2 tys. kilowatogodzin rocznie, w przypadku rodzin większych niż z trójką dzieci i rodzin z osobami niepełnosprawnymi będzie to 2 600 kilowatogodzin miesięcznie. To jest wsparcie, które, chociaż częściowo, ale w taki potrzebny, wyraźny sposób pomoże przetrwać i złagodzi te skutki wzrostu cen prądu?

Od początku tej wojny mówiliśmy o tym, że będzie problem i od początku procedowania przez rządzących dodatku węglowego mówiliśmy, że potrzeba również objąć wsparciem i ochroną tych, którzy ogrzewają prądem, w ogóle wszystkie gospodarstwa, jeżeli chodzi o zużycie prądu, ale również tych, którzy ogrzewają gazem, peletem, drewnem i tak dalej. Oczywiście krok w dobrym kierunku, natomiast czego brakuje na pewno - ja tam nie widziałem słowa o przedsiębiorcach oprócz tych dużych, niby to się nazywa wsparcie dla rodzin przedsiębiorców, ale w szczegółach widzę tylko rodziny i teraz pytanie, czy przedsiębiorcy również będą mieli jakieś zamrożenie cen prądu, nie tylko ci duzi, tylko każdy.

Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz apeluje, by rozważyć rozwiązanie na wzór grecki, czyli zamrożenie, na przykład na pół roku, dla małych i średnich przedsiębiorstw.

No właśnie, no więc rzecznik również zauważył to co ja. Podłączam się do tego apelu, bo przedsiębiorcy mają tak samo problem ze wszystkim - z inflacją, drożyzną, gazem, prądem - i będzie jak w pandemii, wiele firm będzie po prostu upadać. To po pierwsze. Po drugie - cały czas jest problem z węglem, którego po prostu nie ma. Oczywiście może on się pojawiać w trakcie, ale na razie go nie ma. Po trzecie, myśmy również zgłaszali poprawki, które zostały odrzucone, by dopłaty takie jak do węgla były też do peletu, do drewna, do oleju opałowego. Rząd nie przychylił się do tego.

Są dopłaty - także do peletu, także do oleju opałowego.

Tak, ale nie w tych kwotach. Postulowaliśmy ten sam poziom dopłat, a nie to, żeby były. Tak, rząd na początku nie chciał, później ostatecznie przychylił się do dopłat, ale one są niższe - 500, 1000, 1500 złotych. Do węgla, przypomnę 3 tys., chociaż to dalej jest za mało, bo ta tona węgla podrożała drastycznie. W związku z tym gospodarstwa dalej będą na tym stratne, to znaczy więcej będą musiały wydać, jeżeli w ogóle węgiel będzie.

Ustawa wprowadzająca te stawki, jeżeli chodzi o to wsparcie, została jednak już przyjęta.

Systemowo - żeby prąd był tańszy musimy inwestować w fotowoltaikę i w wiatr, a to niestety rząd zablokował.

À propos jakości powietrza i sezonu grzewczego - w poniedziałek Sejmik Województwa Małopolskiego ma się zająć propozycją zmiany w uchwale antysmogowej. Chodzi o przedłużenie okresu, do którego w Małopolsce mają zniknąć piece węglowe pozaklasowe. Tutaj z jednej strony jest głos zarządu województwa, który gotów jest przychylić się do takiego rozwiązania w oparciu o wyniki, jak słyszymy, konsultacji z samorządami i mieszkańcami. Ale pojawia się też głos przeciwny - Tomasz Urynowicz mówi, że jego zdaniem takie przesunięcie właściwie niewiele wnosi, nie rozwiąże problemu z dostępem do paliw, problemu braku węgla, czy problemu cen surowców. Jak radni w poniedziałek powinni zagłosować?

Oczywiście to jest absurdalny pomysł na wydłużenie tego okresu o rok na podstawie wyników konsultacji, których marszałek Kozłowski nie pokazał nam do tej pory. To znaczy, nie wiemy ile osób zagłosowało za tym rozwiązaniem, ile było przeciw, więc my się będziemy domagać tego w poniedziałek, żeby marszałek opublikował te wyniki, bo my mamy pewność, że one nie są korzystne dla marszałka. Po drugie - 20 tys. pieców zostało tylko w obwarzanku Krakowa i to, że ktoś palił będzie węglem, to jeszcze jest mały problem, chociaż oczywiście te kotły bezklasowe kopcą dużo więcej. Tam będą ludzie palić, jak Jarosław Kaczyński powiedział, wszystkim, no może poza oponami i kaloszami. Wszystkim, czyli śmieciami, wszystkim, czyli po prostu... ludzie nie będą mieli opału i będziemy się wszyscy truli i w Krakowie, i w okolicach Krakowa, w całej Małopolsce, bo marszałek Kozłowski nie potrafił poradzić sobie z wymianą tych pieców w odpowiednim czasie. Te terminy są znane od paru lat. Myśmy sygnalizowali już niejednokrotnie, interweniowaliśmy u marszałka, że tempo wymiany pieców jak i tempo realizacji programu Czyste Powietrze, na który premier Morawiecki chwalił się, że mamy 1000 mld złotych, jest niewystarczające. My po 4 latach tego programu zrealizowaliśmy 10% środków finansowych i około 10% wymieniono w całej Polsce pieców, które można było z tego programu wymienić. Po prostu ten program nie działał, bo są tam formalności, bo są rozliczenia, bo nie ma dofinansowania i to wszystko jest odpowiedzialność naszych władz centralnych i naszego województwa za to, że tej zimy niektórzy nie będą mieli czym palić, a inni będą wdychać dym z tych kaloszy i opon.

À propos