Zmiany te krytykował między innymi były przewodniczący Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk, który złożył zawiadomienie do prokuratury. Według niego wojewoda i marszałek swoją decyzją sprowadzili zagrożenie dla zdrowia i życia Małopolan. Zdaniem Mularczyka przez nowy system znacznie wzrósł czas dojazdu karetek do chorych.     

"Te obawy są niesłuszne" - przekonuje tymczasem Bogusława Marcinkowska z krakowskiej prokuratury okręgowej. "Nie było prowadzonych postępowań dotyczących zgonów, spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub narażenia na utratę życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu osób, w wyniku zbyt długiego oczekiwania na nawiązanie kontaktu z właściwą dyspozytornią" - podkreśla Marcinkowska.

Według przedstawicielki prokuratury okręgowej, podczas śledztwa zostały wykryte przypadki zbyt długiego czasu dojazdu karetki. Powodem opóźnień nie były jednak zmiany w dyspozytorniach, tylko inne czynniki losowe.

 

 

(Karol Surówka/ko)