Dawid Szydło to mieszkaniec Chełmka koło Oświęcimia oskarżony o nieumyślne podpalenie lasu w miejscowości Bar. Do zdarzenia doszło w sierpniu. Gdy Dawid nie mógł wydostać się z lasu, na polecenie służb ratunkowych, rozpalił niewielkie ognisko. Ogień przeniósł się jednak na cały las i wyrządził ogromne straty, szacowane nawet na 3 miliony euro. Dawid Szydło przebywał w areszcie w Czarnogórze blisko dwa miesiące. Wyszedł za kaucją, którą z pomocą znajomych uzbierała rodzina. W rozmowie z reporterką Radia Kraków, jeszcze przed wyjazdem do Czarnogóry mówił, że po środowej rozprawie można spodziewać się wszystkiego, dlatego jest przygotowany na najgorsze.

- Nie spodziewam się niestety, żeby było dobrze. Sprawa jest zbyt poważna, zbyt duże są rozmiary pożaru, żeby to się mogło teraz zakończyć. Może przy kolejnych rozprawach... Może być tak, że pojedziemy i nic się nie stanie, może być zasądzony areszt lub horrendalne odszkodowania, których nie będziemy w stanie zapłacić - mówił Szydło.

Pierwsza rozprawa odbyła się 6 grudnia. Dawida Szydło reprezentuje tamtejszy prawnik, przydzielony mu z urzędu. Na to, by miał polskiego prawnika nie pozwala tamtejsze prawo.

 

Przeczytaj: Przygotowuje się na najgorsze, ale jest jednocześnie pełen nadziei...

 

 

 

 

(Dominika Panek/ko)