Mężczyzna podczas wakacji w miejscowości Bar, wybrał się na spacer do gaju oliwnego. Po tym, jak utknął na ścianie stromego zbocza, zadzwonił po pomoc. Twierdzi, że po komendzie służb rozpalił ognisko, by być widocznym. Ogień rozprzestrzenił się jednak na cały gaj, zagrażając pobliskim domom i spowodował straty szacowane na 3 mln euro.

Dawid trafił do aresztu. Wyszedł po ponad 50 dniach, po tym, jak po zbiórce wśród przyjaciół i znajomych, rodzina wpłaciła kaucję w wysokości 10 tysięcy euro.

Kolejna rozprawa w Czarnogórze odbędzie się 6 grudnia. Dawid próbuje się do niej przygotować, choć to niełatwe, bo jak twierdzi, należy się spodziewać wszystkiego. Jako, że ma zdolności plastyczne, wolny czas poświęca na malowanie ikon.

Po tym, jak mnie uratowano, czułem się winny całej sytuacji i przepraszałem Czarnogórzan za pożar. Nie wiedziałem jednak, że najgorsze dopiero przede mną - mówił w rozmowie z Radiem Kraków Dawid Szydło - mieszkańcy do których wyciągałem rękę i przytulałem ich nie odsuwali się ode mnie, oprócz jednej kobiety, która tej ręki nie przyjęła.

Dawid w areszcie bardzo schudł - zaczął post, bo zorientował się, że sytuacja jest na tyle poważna, że bez ekstremalnych środków z więzienia nie wyjdzie. Czuł się bezsilny i modlił się, bo - jak mówił - czuł, że tylko to może zrobić i tylko to może mu pomóc. Postanowił do modlitwy dołączyć post i był to według niego znak, bo przyjechał jego ojciec. Dzień przed rozprawą Dawid zakończył nowennę, był to 54 dzień i w nowennie prosił, żeby wyjść z aresztu i wrócić do Polski.Teraz martwi się, że nie poprosił Maryi i to, żeby sprawa się zakończyła, bo wprawdzie wrócił do Polski, rodziny i przyjaciół, ale historia nadal trwa. Dawid nie spodziewa się, że szybko wróci z Czarnogóry, kiedy pojedzie tam na rozprawę, bo pożar ogarnął ogromny obszar. Obawia się nie tylko aresztowania, ale zasądzenia wielkich odszkodowań, których nie będzie w stanie zapłacić. Pożar lasu wyceniono bowiem na 3 miliony euro.

Dawid ma prawnika z urzędu, bo tamtejsze prawo nie zezwala na obronę przez polskiego prawnika. Za pracę adwokata płaci, ponieważ za darmo przydzielony jest jedynie do pierwszej rozprawy. Rozprawa podczas której pozwolono Dawidowi wrócic do Polski kosztowała go 200 euro. Kontakt z prawnikiem jest utrudniony - do tej pory nie odpowiedział na żaden e-mail swojego klienta.

Czy to wydarzenie nauczyło czegoś młodego mężczyznę? Dawid mówi, że więzienie jest miejscem, które pozbawia nadziei, jest jednak przekonany, że to się stało opatrznościowo, bo wszyscy mu życzą, żeby wszystko dobrze się skończyło, że to nie powinno go było spotkać, ale on sam uważa, że nic się nie dzieje przez przypadek i widocznie tak miało się stać.

27-latek spod Oświęcimia podpalił las w Czarnogórze. Teraz prosi o pomoc prezydenta

Dominika Panek/bp