Dawid pojechał do Czarnogóry na wakacje z grupą ponad 100 osób. Byli tam pracownicy i rodzice z Oratorium Salezjańskiego w Oświęcimiu. 29 sierpnia 27-latek poszedł wcześnie rano na samotny spacer w góry. Był na nim cały dzień. Prawdopodobnie poszedł w okolice zabytkowej kapliczki. Po dłuższym spacerze okazało się, że błądzi. Zgubił się i skontaktował ze służbami.

Media obiegła informacja, że podpalił las, żeby dać sygnał gdzie jest. "Media stwierdziły, że Dawid samowolnie rozpalił ognisko na terenie tamtejszej góry. To ognisko rozprzestrzeniło się. Z listów wiemy, że on działał na polecenie służb spod numeru 112. Kazali mu rozpalić ognisko, bo zrobiło się ciemno. On próbował dać sygnał koszulką, którą zawiesił na 4-metrowym kiju. Potem próbował wysłać sygnał GPS z komórki, ale to też się nie udało. Ostatecznie kazali mu rozpalić ognisko. On wiedział, że to niebezpieczne. Dawid należy do skautów Europy. Normalnie by nigdy nie rozpalił takiego ogniska. Służby 112 i policjantka kazali mu rozpalić ogień, żeby dać sygnał gdzie jest" - mówi Daria, siostra Dawida.

Wtedy sytuacja wymknęła się spod kontroli. W wyniku pożaru las spłonął. Dawida udało się odnaleźć. Nie uratowały go służby ratunkowe, ale dwóch mężczyzn z okolic. Jednym był rezydent z hotelu. Drugi to był miejscowy człowiek, który znał dobrze teren.

Od ponad miesiąca Dawid jest w areszcie. Rodzina ma kontakt z aresztowanym tylko przez konsula. Sąd nie zgadza się na rozmowę Dawida z rodziną. Nie ma on też polskiego adwokata. "Taki adwokat nie mógł być przydzielony. Władze Czarnogóry tego kategorycznie zabroniły. Tyle wiemy z wiadomości od konsula. Ma przyznanego adwokata z urzędu. Widział się z nim raz - 1 września - po pierwszej rozprawie. Do tej pory nie odwiedził go ani razu" - podkreśla siostra aresztowanego.

Kontakt z adwokatem z urzędu możliwy jest również tylko przez konsula w Czarnogórze, ponieważ prawnik nie zna języka angielskiego. Wkrótce ma się odbyć kolejna rozprawa w tej sprawie. Prawdopodobnie będzie to przedłużenie aresztu. Grożą mu 4 lata więzienia. Straty spowodowane pożarem szacuje się na 3 miliony euro.

Rodzina i Dawid apelują o pomoc do prezydenta Andrzeja Dudy. Organizowana jest zbiórka pieniędzy na pomoc prawną dla Dawida. Rodzina musi zatrudnić adwokata, który poprowadzi tę sprawę do końca, żeby Dawid mógł wrócić do domu.

 

 

 

 

(Marek Mędela/ko)