- Co pan robi? - pytam i informuję jaka kara grozi za niszczenie zieleni. Pan dziękuje za informacje, ale tnie dalej. Zawracam i zaczynam robić zdjęcia. Dopiero wtedy kończy dewastować nieszczęsną lipę i podchodzi do mnie, żeby " wyjaśnić" co robi i dlaczego.

Tłumaczy, że zadzwonił do ZIKiTu, żeby poprosic o przycięcie drzew nad ścieżką rowerową, a tam poinformowano go, że przed ŚDM nie mają czasu i że sam może te drzewa przyciąć.

- Pan sobie żartuje - mówię. Zielenią zajmuje się ZZM, a nie ZIKiT, nie trzeba do nikogo dzwonić, wystarczy wypełnić zgłoszenie na stronie internetowej. Kiedy pytam o datę rozmowy i nazwisko urzędnika, nie potrafi oczywiście odpowiedzieć - z prostej przyczyny. Kłamie.

Wyjaśniam, że nie wolno samemu przycinać drzew, podobnie jak malować pasów na jezdni tam, gdzie nam wygodnie, albo wyrywać znaków drogowych, bo nam coś nie pasuje...

Następnie usiłuje mi wmówić, że świetnie zna się na ogrodnictwie, bo ciął w miejscach przyrostów, choć na pierwszy rzut oka widać, że znowu mija się z prawdą. Gałęzie ucięte o tej porze, w czasie upałów, obciążają drzewo, a rany są łatwą drogą infekcji grzybów i pasożytów. Na dodatek wandal zmasakrował lipy, a tych dużych i zdrowych drzew przycinać nie wolno, bo chcąc się odrodzić zużyją mnóstwo energii i zaczną chorować.