Według statystyk TOPR, około 15 proc. wszystkich wypadków w Tatarach zdarza się właśnie na Orlej Perci. Od momentu powstania TOPR, czyli od 1909 r., doszło na tym szlaku niemal do 130 śmiertelnych wypadków.

„Idea poprowadzenia tego szlaku była taka, że miał być to szlak tylko dla orłów, czyli tylko dla bardzo wytrawnych turystów, którzy już wiele szlaków w Tatrach przeszli, mają już stosowne doświadczenie i umiejętności, a samo zdobycie Orlej Perci miało być ukoronowaniem wędrówek po tatrzańskich szlakach” – powiedział Marasek.

Ratownik zauważył, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat to się diametralnie zmieniło, a na Orlą Perć zaczęli wchodzić tak zwani niedzielni turyści.

„Są sytuacje takie, że ludzie przyjeżdżają do Zakopanego i prosto z pociągu czy samochodu idą na Orlą Perć, choć nigdy po Tatrach nie chodzili. Jeśli Orla Perć ma pozostać szlakiem trudnym, eksponowanym, tak jak do tej pory, to osobiście byłbym za wykonaniem tutaj via ferraty czyli dodatkowych ułatwień w postaci stalowych lin, gdzie można się wpiąć z uprzężą, czy pomostów. Wtedy byłoby zdecydowanie bezpieczniej” – mówił Marasek.

Specjaliści, na czele z górskimi ratownikami oraz przyrodnikami z Tatrzańskiego Parku Narodowego, od kilku lat zastanawiają się, jaka ma być przyszłość tego szlaku. Niektórzy są zwolennikami zainstalowania tutaj via ferraty, inni wręcz przeciwnie, chcą ściągnąć wszystkie ułatwienia, tak, aby na wędrówkę Orlą Percią pozwolić tylko posiadającym stosowne umiejętności taternikom lub turystom w asyście przewodnika.

Obie te koncepcje jednak upadły i nic się nie zmieniło na Orlej Perci w stosunku do tego, czego dokonał na początku XX wieku twórca szlaku ks. Walenty Gadowski.

Zdaniem Maraska, ten szlak nadal powinien być dla każdego turysty ukoronowaniem tatrzańskich wędrówek, czymś wyjątkowym.

„To tak, jak w dobrym rzemiośle - zaczyna się od łatwych prac, a później, stopniowo, coraz trudniejsze, zdobywając poszczególne szczeble wiedzy i umiejętności. Tak też powinno być w górach” – przekonywał ratownik.

Prezes Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego imienia Adolfa Hyły Jan Cięciak, który zorganizował akcję „Orla Perć - tradycja i współczesność” uważa, że podstawowym problemem Orlej Perci jest fakt, że jest ona otwarta dla wszystkich turystów.

„Może to pokutować takim przeświadczeniem, że jeżeli szlak jest otwarty, to wszyscy możemy na niego pójść. Chcemy jednak pokazać, że jest to szlak niezmiernie niebezpieczny i turyści, którzy nie są pewni, że nie mają lęku przestrzeni ani lęku wysokości, aby na niego się nie wybierali. Sugerujemy, aby najpierw spróbować swoich sił na Giewoncie, aby zapoznać się ze szlakiem ubezpieczonym łańcuchami, a później spróbować sił na przykład na Kościelcu, a dopiero później ruszyć na Orlą Perć. Tatry są przepięknymi górami, ale to są jedyne góry polskie o charakterze alpejskim, co niesie ze sobą z jednej strony piękno przyrody i krajobrazu, ale z drugiej strony niebezpieczeństwo” – przekonywał Cięciak.

Pomysł wytyczenia Orlej Perci zawdzięczamy miłośnikom Tatr - księdzu Walentemu Gadowskiemu i młodopolskiemu poecie Franciszkowi Henrykowi Nowickiemu. Już w 1901 r. Nowicki przesłał projekt utworzenia szlaku do Towarzystwa Tatrzańskiego. Pierwotnie szlak miał być o wiele dłuższy i prowadzić od Wodogrzmotów Mickiewicza i dalej główną granią Tatr przez Wołoszyn, Krzyżne, Zawrat, Świnicę, Czerwone Wierchy do Doliny Kościeliskiej. Ostatecznie szlak został wytyczony między Przełęczą Zawrat a Polaną pod Wołoszynem. Obecnie kończy się na Przełęczy Krzyżne.

Budowa szlaku, której przewodził ks. Gadowski, rozpoczęła się w lipcu 1903 r. W wytyczaniu szlaku i montowaniu zabezpieczeń, czyli łańcuchów, klamer i drabinek, brali udział m.in. pierwsi przewodnicy tatrzańscy: Klemens Bachleda, Jakub i Józef Wawrytko i inni. Wytyczanie i zabezpieczanie szlaku zakończono w lipcu 1906 r.

 

 

(PAP/ko)