Z Dąbrowy Tarnowskiej do Tarnowa kursują prywatne busy, przejeżdżają także przez gminę Żabno. Według burmistrza Stanisława Kusiora, przystanki kolejowe - poza Łęgiem Tarnowskim - są za daleko od mieszkańców. "Dzisiaj ludzie są wygodni. Gdybyśmy kupili autobus i wozili ludzi za darmo, to by nas to mniej kosztowało niż wkład do reaktywowania linii kolejowej".

Jednak miłośnik pociągów Kamil Jasica podkreśla, że można stworzyć sieć parkingów przy przystankach kolejowych. Jeden jest już planowany przy nieczynnym od lat dworcu w Dąbrowie Tarnowskiej,  z dojazdem do budowanej obwodnicy. Jasica podkreśla, że w weekend jest problem z dostaniem się do Dąbrowy Tarnowskiego. Jego zdaniem pociągi mogłyby pokonywać trasę z Dąbrowy Tarnowskiej do Tarnowa w 20-30 minut, a w godzinach szczytu sam wyjazd z Tarnowa zajmuje około 20 minut.

Prezydent Tarnowa Roman Ciepiela mówi, że nie jest przeciwny wznowienia linii kolejowej do Dąbrowy Tarnowskiej. Nie widzi jednak powodu, żeby miasto dokładało się do tego projektu. Gdyby pociągi znowu zaczęły kursować z Dąbrowy do Tarnowa, byłaby konieczna budowa wiaduktów, bo w tej chwili tory Szczucinki przebiegają przez ruchliwe ulice: Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Klikowską oraz Mościckiego.

Spółka SKPL Cargo półtora roku temu szacowała, że wskrzeszenie pociągów z Dąbrowy Tarnowskiej do Tarnowa kosztowałoby ok. miliona 200 tysięcy złotych rocznie. Wicemarszałek Stanisław Sorys wielokrotnie deklarował, że Urząd Marszałkowski pokryłby 70 procent kosztów - pod warunkiem, że pozostałą część zapewnią samorządy. Jednak w tej chwili są na to gotowe jedynie Dąbrowa Tarnowska oraz powiat dąbrowski. Nie skończyłoby się też  na, wcześniej zakładanych, kilkudziesięciu tysiącach złotych. Z wyliczeń SKPL sprzed półtora roku wynika, że samorządy musiałby dołożyć łącznie 370 tysięcy złotych.

Starosta Dąbrowski Tadeusz Kwiatkowski nie składa broni. Przekonuje, że będzie rozmawiał z burmistrzem Dąbrowy Tarnowskiej o realizacji pomysłu. Czeka też na jednoznaczne stanowiska wszystkich samorządów. Decyzja ma zostać podjęta jeszcze w marcu.

 

Bartek Maziarz/bp